Zbiorowy seans kinoterapii. Rodzaj medytacji, zadumy, refleksji

film.interia.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: /materiały prasowe


Już sam tytuł nowego filmu japońskiego reżysera Ryûsuke Hamaguchiego wiele mówi o jego charakterze, ale i podejściu laureata Oscara sprzed dwóch lat za znakomity "Drive My Car" (2021) do otaczającej rzeczywistości. To spojrzenie pełne humanizmu, wiary, stroniące od łatwych osądów i ferowania wyroków. "Zła nie ma" to tym samym przykład intrygującej powiastki filozoficznej w duchu slow.

Takumi (Hitoshi Omika) mieszka w lesie niedaleko Tokio i opiekuje się córką Haną (Ryô Nishikawa). Codzienny rytm społeczności zaburza przyjazd przedstawicieli korporacji, którzy na polanie odwiedzanej przez jelenie chcą zrobić nowoczesny przyczółek glampingowy, oferujący mieszczuchom biwakowanie w ekskluzywnych warunkach. Opór lokalnej społeczności jest spokojny, ale stanowczy. A im dalej w las, tym więcej pojawia się wątpliwości.Film "Zła nie ma" od 15 listopada w polskich kinach. Zobacz zwiastun!

"Zła nie ma": ten film wymaga cierpliwości


Ten film wymaga od widza cierpliwości. I nie chodzi choćby o metraż, choć w przeszłości również w ten sposób Hamaguchi "sprawdzał" swoją publikę. Myślę tu przede wszystkim o ponad pięciogodzinnym "Happy Hour" (2015) czy krótszym, ale wciąż trwającym długo jak na kinowe realia, bo sto osiemdziesiąt minut "Drive My Car".


W "Zła nie ma" swoistymi testem wejścia jest już pierwsza, otwierająca film sekwencja. Kilkuminutowa lekcja dendrologii ilustrowana kontemplacyjną ścieżką dźwiękową Eiko Ishibashiego. Scena, która niby kilka mówi, dla tych bardziej niecierpliwych wręcz może być irytująca, ale jednocześnie jest bardzo symboliczna. Zapowiada bowiem ton filmu, który jest rodzajem medytacji, zadumy, refleksji.


gwałtownie z kolei wydaje nam się, iż poznajemy głównych bohaterów tej opowieści. Mieliby nimi być: Takumi oraz jego kilkuletnia córka, których łączy piękna, głęboka, bliska więź. Mężczyzna wychowuje swą pociechę w poszanowaniu natury, będąc dla lokalnej społeczności kimś w rodzaju miejscowego przewodnika. Osoby, z którego zdaniem liczy się każdy. Bo trzeba wspomnieć, iż akcja "Zła nie ma" rozgrywa się w niewielkiej wiosce Mizubiki, gdzie czas zdaje się płynąć zupełnie inaczej niż w nieodległym Tokio. Ale i do tego spokojnego miejsca docierają refleksy kapitalizmu w postaci biznesowych aspiracji jednej ze stołecznych firm. Agencji talentów, której decydenci najwyraźniej zwietrzyli szansę na łatwy zarobek i chcą w niewielkiej wiosce wybudować ekskluzywny glamping. gwałtownie dowiadujemy się, iż stoi za tym tak naprawdę niecny cel, jakim jest możliwość zdobycia sporego okołocovidowego dofinansowania.


To moment, w którym Hamaguchi daje nam wszelkie argumenty, byśmy doszli do wniosku, iż zło jednak jest. Bo inwestycja w bardzo niekorzystny sposób ma wpłynąć na miejscowy ekosystem, a zwłaszcza wody gruntowe, stanowiące podstawę codziennej egzystencji lokalnej społeczności. Jedni sporo zyskają, drudzy sporo stracą. C'est la vie. Jest w tym filmie długa, zresztą kapitalna scena konfrontacji tubylców z potencjalnymi biznesmenami. I choć z pozoru mówi się tam o rzeczach dość abstrakcyjnych, jak chociażby umiejscowienie oraz przepustowość planowanej oczyszczalni, ogląda się to jak dobry, rasowy thriller.
Tym, co jednak mnie ujęło najbardziej, jest fakt, iż japoński reżyser nie sprowadził tej sytuacji do prostej opozycji: dobro - zło. A to, umówmy się, byłoby zdecydowanie najprostsze. Przekierowując swoją uwagę na "obcych", zmienia perspektywę, trochę nas przy tym dezorientując (to w kontekście tych głównych bohaterów). Robi to jednak także po to, by zobrazować tezę, jaką lansuje już w tytule.

Jest w tej wierze w świat i pokorze coś ujmująco pięknego


Lubię tę szlachetność u Hamaguchiego, podobnie zresztą jak u innego japońskiego reżysera Hirokazu Koreedy. I choć posługują się nieco innymi środkami, ten pierwszy jest zdecydowanie bardziej dygresyjny i mniej przywiązany do struktury, osiągają podobny cel. Z perspektywy naszej kultury może trącić to pewną naiwnością, ale jest w tej wierze w świat i pokorze coś ujmująco pięknego.
Ilekroć oglądam filmy Ryûsuke Hamaguchiego czuję, iż biorę udział w zbiorowym seansie kinoterapii. W czasach ogromnego przebodźcowania, bardzo, ale to bardzo potrzebnym.
8/10
"Zła nie ma" (Aku wa Sonzai Shinai), reż. Ryûsuke Hamaguchi, Japonia 2023, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 15 listopada 2024 roku.
Idź do oryginalnego materiału