Zawadzka musiała zacisnąć zęby po porodzie. Chodzi o karmienie piersią. Mówi o bolesnych próbach. "Płynęły łzy"

gazeta.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: Marcelina Zawadzka ; Fot. East News


Marcelina Zawadzka od niedawna jest mamą Leonidasa. Jej syn przyszedł na świat 9 października 2024 roku. Celebrytka ponownie stała się aktywna na Instagramie, gdzie opowiedziała o trudach macierzyństwa.
Marcelina Zawadzka postanowiła, iż po porodzie nie będzie koloryzowała rzeczywistości i opowiedziała, jak pierwsze chwile w roli mamy wyglądają u niej naprawdę. Na początku najnowszego wpisu wspomniała, iż poród bardzo przeżył jej ukochany Max Gloeckner. "Bywa wyczerpujący... przede wszystkim dla tych naszych kochanych ojców" - zaznaczyła. Co więcej wyznała?


REKLAMA


Marcelina Zawadzka o trudach po porodzie. "Wcale nie było to łatwe"
Prezenterka w najnowszym filmie pokazała, jak karmi syna i przy okazji skierowała kamerę na wyczerpanego partnera, który zasnął na kanapie. Wszystko opatrzyła szerokim opisem. "Przygotowując się do porodu, czytałam, jak to jest zaraz po i teoretycznie wiedziałam, z czym wiąże się karmienie piersią. Teraz już wiem, iż przed porodem kobieta jest tak skupiona na tym, co ma się zaraz wydarzyć, iż treści o tym, co będzie po porodzie miały mniejsze znaczenie" - napisała na wstępie Zawadzka. "Karmienie piersią mimo tego, iż naturalne, wcale tak naturalnie do mnie nie przyszło" - uzupełniła. Jej syn na początku musiał przyjmować leki. Zależało jej zatem na tym, aby miał naturalne przeciwciała, dlatego postanowiła karmić piersią. "Wiem, iż widzicie tu błogość i odpoczynek. Ale doszłam do tego po wielu, nie ukrywamy, bolesnych próbach" - wspomniała. Sytuacja uległa znacznej poprawie. "Dziś moje karmienie daje mi uśmiech na twarzy, ale zanim to nastąpiło, zaciskałam zęby, a po policzkach płynęły mi łzy bezsilności i determinacji. Życzę każdej z was, by ta droga, choćby jeżeli miała trudny początek, mogła być kontynuowana z uśmiechem na twarzy" - dodała na koniec.


Zobacz wideo Zawadzka wraca wspomnieniami do "PnŚ". Komentuje ciążę Tomaszewskiej


Marcelina Zawadzka nie wyszła gwałtownie ze szpitala po porodzie. Były komplikacje
Przypomnijmy, co jeszcze niedawno działo się u celebrytki. "Musieliśmy zostać w szpitalu siedem dni po porodzie. To bardzo pokazało, iż w tym czasie muszę zdać się na otoczenie, ufając lekarzom. Lekcja siły i wytrwałości przyszła wraz z rozpoczęciem mlecznej drogi. Niełatwe początki laktacji sprawiły, iż wszystko inne zniknęło z listy moich priorytetów. Ogromna chęć karmienia piersią przysłoniła mi cały świat…" - wyznała na Instagramie.
Idź do oryginalnego materiału