Pewnego dnia mąż wrócił od matki, westchnął ciężko i zaproponował, by ich dwuletniej córeczce zrobić test na ojcostwo. “Nie dla mnie, Małgosiu, dla mamy” — wyznał, kręcąc nerwowo rękami.
Trzydziestoletnia Małgorzata, jej głos drżał od tłumionej złości, opowiadała dalej: “Pół roku przed ślubem wciąż powtarzała synowi: nie żeń się na niej, to nie ta kobieta dla ciebie! Zbyt ładna, będzie cię zdradzać! Śmialiśmy się wtedy, żartowaliśmy, iż Dominik powinien był wybrać sobie jakąś brzydulę, by mieć pewność. Ale teraz nie jest nam do śmiechu. Ani trochę!”
Małgorzata nie uważała się za oszałamiającą piękność. Zwykła dziewczyna z podwarszawskiego Wołomina, dbała o siebie jak większość. Szczupła, zadbana, ubierała się skromnie, zawsze miała wysokie wymagania w relacjach i szanowała siebie. Dlaczego jej teściowa, Danuta Janowska, uznała, iż Małgorzata to lekkoduch i zdrajczyni, pozostawało zagadką. ale ta kobieta zamieniła życie synowej w koszmar.
Z Dominikiem byli małżeństwem już cztery lata, mieli córeczkę. Małgorzata na macierzyńskim, jej dni wypełnione były gotowaniem, sprzątaniem i pisklętami. Jedynymi osobami, z którymi utrzymywała kontakt, były inne mamy na placu zabaw. Ale teściowa nie dawała za wygraną. Podejrzewała Małgorzatę o niewierność, śledziła ją jak detektyw z taniego serialu.
“Zawsze za mną szpiegowała!” — westchnęła Małgorzata, a w jej oczach zabłysły łzy. “Dzwoniła, sprawdzała, zjawiała się bez zapowiedzi, chciała kontrolować każdy mój krok. Z początku starałam się to traktować z przymrużeniem oka, opowiadałam Dominikowi, śmialiśmy się. Ale to wyniszcza! Kilka razy wybuchałam, kłóciłam się z nią na poważnie. Milkła na chwilę, by potem zaczynać od nowa.”
Pierwszy skandal wybuchł kilka miesięcy po ślubie. Danuta Janowska niespodziewanie pojawiła się w pracy Małgorzaty. Bez telefonu, bez powodu. Chciała sprawdzić: czy synowa naprawdę tam pracuje? A może kłamie mężowi, iż jest w biurze, gdy w rzeczywistości ugania się za kochankami?
“Nie wiem, jak ją w ogóle wpuszczono!” — wspominała Małgorzata, jej głos drżał od oburzenia. “Mamy biurowiec, ochrona przy wejściu, goście tylko po wcześniejszym umówieniu. Omal nie zemdlałam, gdy asystentka przyprowadziła ją do mnie: ‘Ma pani gościa’. Pytam: ‘Danuta Janowska, co pani tu robi?’ A ona na to: ‘Przyszłam zobaczyć, gdzie pracujesz.’ I rozgląda się po sali! Mamy open space, wszystkie stanowiska na widoku. Nie wiem, co by zrobiła, gdybym miała własny gabinet!”
Później asystentka, Kinga, szepnęła Małgorzacie, iż ta dziwna kobieta zasypała ją gradem pytań. Jak długo Małgorzata tu pracuje? Czy się spóźnia? Z kim się przyjaźni? Czy ma w biurze jakiegoś wielbiciela? “Powiedziałam, iż jest pani mężatką, ma pani męża!” — dodała Kinga, patrząc zdziwionym wzrokiem. Małgorzata wściekła się. W domu wyrzuciła wszystko Dominikowi: “Twoja matka przekroczyła wszelkie granice! Pogadaj z nią, to nienormalne! Gotowa jeszcze zajrzeć pod biurko w poszukiwaniu mojego kochanka!”
Dominik najwyraźniej stanowczo porozmawiał z matką. Na jakiś czas zrobiło się spokojnie. Danuta Janowska dzwoniła tylko wieczorami, pytała o sprawy domowe, przesyłała pierogi. Małgorzata zaczęła mieć nadzieję, iż burza minęła. Myliła się.
Następny incydent wydarzył się, gdy Małgorzata była w ciąży, ale jeszcze pracowała. Przeziębiona wzięła zwolnienie, spała w domu z wyłączonym telefonem, gdy nagle obudził ją łomot w drzwi i nieustanny dzwonek. “Zerwałam się, myślałam, iż pożar albo ewakuacja!” — opowiadała. “Zajrzałam przez wizjer — teściowa! Z wykrzywioną twarzą wali w drzwi butem i dzwoni bez przerwy. Bałam się otworzyć, zadzwoniłam do Dominika: ‘Natychmiast przyjeżdżaj, nie wiem, co się dzieje!’ Przyjechał po dwudziestu minutach. A ona cały ten czas stała pod drzwiami, czekała na mnie!”
Nakrzyczeli na Danutę Janowską. Małgorzata zagroziła, iż jeżeli to się powtórzy, wezwie policję i pogotowie psychiatryczne. “Trzymaj ją ode mnie z dala!” — zażądała od męża. I znów nastała cisza.
Małgorzata urodziła córkę, ale teściowa choćby nie spojrzała na wnuczkę. Później okazało się dlaczego. Nie wierzyła, iż to jej wnuczka. “Oczywiście, bo ja przecież biegam za pierwszym lepszym, skąd dziecko od Dominika?” — zaśmiała się gorzko Małgorzata. Powód? W rodzinie męża rodziły się tylko chłopcy. Dziewczynka, w logice Danuty Janowskiej, była dowodem zdrady. “Nie słuchałam tego kretyństwa” — mówiła Małgorzata. “Nie utrzymuję z nią kontaktu. Dominik czasem ją odwiedza, raz na miesiąc, ale bez nas. Może i lepiej. Nigdy nie powierzyłabym jej córeczki.”
Lecz najgorsze dopiero miało nadejść. Pewnego dnia Dominik wrócił od matki, ciężko westchnął, zawahał się i nagle zaproponował, by zrobić dwuletniej córce test na ojcostwo. “Nie dla mnie, Małgosiu, przecież wiesz! — tłumaczył rozpaczliwie. — Ale dla mamy. Chcę, żeby wreszcie dała spokój. Oszalała zupełnie, a ja muszę to znosić!”
Małgorzata wybuchnęła gorzkim śmiechem. “Dla mamy? — spytała, a jej głos zadrżał od wściekłości. — Lepiej powiedz, iż uwierzyłeś w jej brednie! Wiesz przecież, iż ona nigdy nie odpuści. Zrobimy trzy testy w różnych klinikach, a ona i tak powie, iż lekarze są przekupieni, a wyniki sfałszowane! Nie zamierzam tańczyć, jak mi zagra. Koniec!”
“To tylko zwykły test, nic trudnego” — nie ustępował Dominik.
“Po co?” — Małgorzata patrzyła na niego, powstrzymując łzy. “Ja wiem, czyje to dziecko. A ty? jeżeli go potrzebujesz, zróbmy to. Ale najpierw — podajemy o rozwód. Nie będę żyć z mężczyzną, który mi nie ufa!”
Jej słowa zawisły w powietrzu jak wyMałgorzata odwróciła się i wyszła z pokoju, pozostawiając Dominika sam na sam z ciężarem jego wątpliwości.