Magazyn śledczy Anity Gargas był emitowany w TVP1 przeważnie w czwartek w okolicach godziny 21-22. Odcinek trwał 24 minuty, średnia oglądalność to 641 tys. widzów, co jak na telewizyjną Jedynkę, która dociera do wszystkich odbiorców w kraju, nie jest wynikiem oszałamiającym – czytamy w tekście Gazety Wyborczej.
Z dokumentów TVP wynika, iż Anita Gargas, jako producentka programu, otrzymała przez siedem lat łącznie ponad 27 mln zł. W okresie od grudnia 2016 do grudnia 2023 TVP wyemitowała 294 odcinki Magazynu śledczego, co daje średnio około 92 tys. zł za każdy odcinek. Gazeta zwraca uwagę, iż stawka za odcinek rosła z upływem lat.
Ukryte zarobki
Czy kwota między 84 a 105 tys. zł za odcinek to dużo? Można powiedzieć, iż mieści się w standardzie – pisze gazeta. Jednak według rozmówców z TVP, była to jedynie pewna, stała część kosztów. W rzeczywistości program Anity Gargas miał być o wiele droższy.
Treść umowy z Anitą Gargas należała do najbardziej poufnych dokumentów w firmie, a cały program podlegał bezpośrednio prezesowi, który chronił Gargas i dbał, by niczego jej nie zabrakło – mówił jeden z obecnych dyrektorów Telewizji Polskiej.
Rozmówca podkreśla też, iż Magazyn śledczy miał dostęp do pełnych archiwów TVP, Polskiej Agencji Prasowej i Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Jak zauważa, w tej chwili nie da się wycenić korzyści, za które zewnętrzny producent musiałby normalnie zapłacić TVP.
Z telewizji do Internetu
Obecnie dziennikarka ma kanał na YouTube pod nazwą Magazyn Anity Gargas, na którym udostępnia materiały z rozmów z różnymi gośćmi. Jak możemy przeczytać, Anita Gargas prowadzi dyskusje na najważniejsze tematy dotyczące polityki, biznesu i służb specjalnych. Zapraszamy ekspertów i gości, by rzucić światło dzienne na najbardziej palące kwestie.
Zarobki za czasów PiS
Nie od dziś wiadomo, niektórzy czołowi pracownicy mediów rządowych mogli liczyć na zarobki w wysokości choćby około 1,5 mln złotych rocznie.
Nie mam żadnych wątpliwości, iż za to, co działo się w telewizji publicznej, pieniądze były wyciągane, iż ktoś płacił za przychylność polityczną. I za taką przychylność polityczną dostawał olbrzymie pieniądze – mówił wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, zaraz po tym, gdy władza przeszła w ręce obecnej koalicji.
Jak wtedy stwierdził, dzisiaj powinniśmy się zastanowić, czy nie ma środków prawnych, które pozwolą sięgnąć po te pieniądze, i jak dodał, oddajcie kasę, którą braliście za propagandę. Polityk podkreślał wtedy, iż to co działo się niegdyś w mediach publicznych, nie miało wiele wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem.