Zamiast mnie

twojacena.pl 4 dni temu

— Nie chcę do taty… Ciocia Kasia powiedziała, iż tata już mnie nie kocha — Michał przytulił kolana i wtulił w nie twarz, siedząc na łóżku.

Barbara zamarła. Wszystko wydawało się takie zwyczajne. Pognieciona piżama z samochodami, plecak z zabawkami w kącie, kurtka na krześle. Wszystko takie domowe, swojskie. Tylko syn nie biegał po mieszkaniu jak nakręcony, tylko skulił się w kącie.

Dziś miał jechać do ojca, ale prosił, żeby zostać w domu. Ostatnio te wyjazdy przestały go cieszyć. Barbara próbowała go przekonać, ale nagle usłyszała od niego, iż Kasia, nowa partnerka Jacka, źle się do niego odnosi.

— Michał… — kobieta delikatnie usiadła obok. — Powiedz mi, co się stało?

Milczał. Po chwili podniósł głowę i spojrzał na nią spod rzęs. Nie wyglądał już jak pięciolatek. W jego oczach była taka zmęczona smutkiem dorosłość, jakby nikt mu nie wierzył.

— Bawiłem się… Ona się zdenerwowała, bo zabawka była głośna. Ten robot. Pamiętasz? Zabrala mi go i powiedziała, iż niedługo będą mieli inne dziecko, a tata o mnie zapomni. I iż jestem… niepotrzebny. A jeżeli komuś powiem — ciężko westchnął — to nikt mi nie uwierzy, bo ciocia Kasia powie, iż kłamię. A ona jest dorosła. Uwierzą jej.

Mówił powoli, urywanym głosem, prawie płacząc. W Barbarze zagotowała się mieszanka złości, strachu i poczucia winy, iż na to pozwoliła. W gardle stanął jej gorący, dławiący guz.

Michał odwrócił się i zaczął drapać paznokciem prześcieradło. Barbara sięgnęła po jego dłoń.

— Wierzę ci. Wiesz dlaczego? Bo nigdy nie kłamiesz. No, chyba iż jak znajdziesz schowek z cukierkami.

Chrzęknął, ale się nie uśmiechnął.

— Tata wybrał ją zamiast mnie…
— Tata po prostu jeszcze nie wie całej prawdy — powiedziała Barbara, starając się brzmieć pewnie. — Ale zrozumie. Na pewno.

Gdy położyła syna spać, postanowiła napić się herbaty. W ciszy przypomniała sobie, jak poznała Kasię. jeżeli można to nazwać poznaniem.

Rok temu dostała wiadomość z anonimowego konta: „Dzień dobry! Nie przedstawiam się, ale chcę być życzliwa. jeżeli chcesz wiedzieć, gdzie twój mąż spędza wieczory, przyjdź w poniedziałek o 19:00 do restauracji przy ulicy Dąbrowskiego 8. Stolik pod oknem.”

Wtedy jeszcze zastanawiała się, kto kryje się za maską życzliwości. Teraz wiedziała: to była Kasia. Życzliwość z posmakiem fałszu.

Tamtego wieczoru zobaczyła wszystko. Jacek siedzący naprzeciw Kasi. Ich ręce splecione na stole. Pocałunek w policzek. Potem coś mamrotał o spotkaniu biznesowym, o koleżance, na końcu — iż „to nic poważnego”.

Ale Barbara nie była gotowa wybaczyć zdrady.

Rozstali się. Ale Michał został. Tak jak Kasia, która niedługo została żoną Jacka.

Jej wizerunek był nieskazitelny: uprzejmość, słodycz wręcz mdła, umiejętność obchodzenia się z dziećmi. Wszystko w jednym. choćby dawała Michałowi prezenty. Puzzle, zestawy z dinozaurami, raz — wielkiego pluszowego żółwia.

Ale te podarunki nie były dla niego. Były dla Jacka. Kasia nie walczyła o miłość dziecka, ale o uwagę mężczyzny. Jej czułość była narzędziem, uśmiech — przynętą. A teraz, gdy wyczerpała się cierpliwość, a na horyzoncie pojawiła się perspektywa własnego dziecka, Kasia zmieniła ton.

Popełniła jeden błąd: Barbara mogła oddać mężczyznę. Ale nie uczucia syna.

Na lodówce wisiała lista zadań na jutro, ale Barbarze już na nich nie zależało. Miała jeszcze jedną sprawę na dziś. Najważniejszą. Porozmawiać z Jackiem.

Długo patrzyła na ekran, zanim nacisnęła wybieranie. Dzwonienie wydawało się dłuższe niż zwykle. Gdy były mąż odebrał, w jego głosie było lekkie rozdrażnienie. Późna pora.

— Coś pilnego?
— Pilne. Musimy porozmawiać. O Michale.

Natychmiast się spięł. Czula to choćby przez telefon.

— Co z nim? Zachorował?
— Nie. Nie chce już do was przyjeżdżać. Mówił, iż Kasia opowiada mu okropne rzeczy. Że już go nie kochasz. Że będziesz miał inne dziecko i o nim zapomnisz.

Na drugim końcu zapadła cisza. Potem Jacek odezwał się ostro, z urazą, jakby go właśnie oskarżano o tę ohydę.

— Barbara, no przestań! Naprawdę myślisz, iż uwierzę w te bzdury? Znowu zaczynasz. Znów próbujesz się wtrącić w moje życie i w relację z Kasią przez dziecko!
— Nie zaczynam. Jestem jego matką. I słucham, co mówi. A ty, jak widać, nie — powiedziała twardo. — Bał się ci powiedzieć. I chyba miał rację.
— Po prostu wykorzystujesz dziecko! — wybuchnął. — Chcesz, żeby przestał się z nami widywać. Żebym poczuł winę i biegał za tobą. To jest chore, Barbara. Po prostu chore.

Nie odpowiedziała od razu, bo bała się, iż rozmowa zamieni się w kłótnię. A powstrzymać gniew było trudno. W skroniach pulsowało.

Oto Jacek. Nie najgorszy ojciec, ale zawsze z tym młodzieńczym przekonaniem, iż wszyscy są przeciw niemu. Potrafił być czuły z synem, tak. Ale gdy tylko mowa była o Kasi, jego mózg się wyłączał.

— Mówię ci o synu. O tym, iż go krzywdzą. A ty słyszysz tylko siebie. Kasia wmawia mu, iż jest ci niepotrzebny. Że jest zbędny. To według ciebie normalne?
— Ona by tak nie powiedziała. Nigdy. Ona… stara się. Po prostu jej nienawidzisz. Jest ci przykro, iż odszedłem. Więc wymyślasz, jak się odegrać.
— Odegrać? — powtórzyła. — Przy tobie się uśmiecha, a potem… Słyszałeś ją kiedykolwiek, gdy rozmawia ze mną sam na sam?

Nie słyszał. Oczywiście, iż nie. Pewnie choćby gdyby Kasia robiła to przy nim, i tak by znalazł wymówkę.

— Przy ludziach — cała taka słodka owieczka, spuszczony wzrok, uśmiech. A gdy zostajemy same — inny film. „On wybrał mnie”. „To ty go nie utrzymałaś”. „Rozwódka z bagażem”. Słyszałam to. Wiele razy.
— Nie wierzę. Kasia taka nie jest.
— Akurat taka, Jacek. Po prostu nie chcesz tego widJacek odwrócił wzrok, a w jego oczach zaiskrzyło się coś, co Barbara widziała po raz pierwszy – przebłysk wątpliwości, który sięgnął głębiej niż wszystkie jej słowa.

Idź do oryginalnego materiału