Zakonnice, gnicie i chthulucen. „Garstką ziemi ciało moje przykryte zostało” Marii Plucińskiej w Gdańskiej Galerii Miejskiej.

magazynszum.pl 7 godzin temu

Wystawa Marii Plucińskiej w Gdańskiej Galerii Miejskiej to opowieść o śmierci i gniciu. Opowieść artystki o miejscu człowieka (lub raczej tego, co po nim zostaje) jest jednak pełna swobodnej mieszanki ekofantastyki, nekrohumanistyki i chthulucenu. Ten ostatni to ontologiczna przestrzeń, o której Donna Haraway pisze jako o czasie, w którym wszystkie żyjące istoty łączy głęboka współzależność, dlatego powstawać muszą nowe formy pokrewieństwa i współistnienia. Dla Haraway kluczowym hasłem jest: „Wszyscy jesteśmy kompostem. Żyjemy i umieramy w ruinach świata”. U Plucińskiej idea kompostu funkcjonuje jako kult gnicia i rozpadu – szczególny moment, w którym ciało łączy się z naturą. Zaznaje spokoju, ale i staje się ponownie częścią ekosystemu.

Kluczowym elementem kuratorowanej w GGM1 przez Andżelikę Kliś ekspozycji jest film, który wprowadza do autorskiej nekroopowieści. W 18-minutowym filmie artystka przedstawia nam historię trzech zakonnic, które z niemałym trudem przenoszą martwe ciało zawinięte w całun. Poszukiwania odpowiedniego miejsca do pochówku spoczynku są mozolne, ponieważ z wnętrza martwego ciała płyną wymagania co do jakości gleby, w której ma spocząć. Jak możemy się domyślać, komunikaty „przekazuje” to, co wciąż w tym ciele żyje – różnego rodzaju organizmy. Odpowiedzialne za późniejszy rozkład zwłok mają konkretne wymagania co do rodzaju ziemi, w których będą kontynuować swój żywot. Jednak równie dobrze możemy utożsamiać nadawców tych komunikatów z odpowiedzialną za rozkład ciała mistyczną siłą. W historii snutej przez artystkę proces niezakłóconego niczym, harmonijnego rozkładu jest równoznaczny z zaznaniem ostatecznego odpoczynku i wiecznego szczęścia. Pojawiające się nawiązania do symboliki chrześcijańskiej traktowane są raczej jako kostium, sugerując zaledwie pozostałości po zinstytucjonalizowanych praktykach duchowych. Ten właśnie zabieg podkreśla kontrast między tradycyjnym katolickim rytuałem pochówku a sytuacją przedstawioną w filmie. Maria Plucińska swobodnie porusza się między tymi dwoma porządkami, nie wyjaśniając związku między chrześcijańską estetyką a quasi-pogańskim, czy wręcz międzygatunkowym, podejściem do pochówków. Nie mamy też pewności, czy to fantazja na temat dawnego kultu, czy też wyobrażone rytuały przyszłości. W narracji wystawy przeszłość miesza się z przyszłością i teraźniejszością, a jedyną stałą jest gnicie i cykl przemiany materii organicznej.

Maria Plucińska, „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, 2024, film, widok wystawy „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, fot. Tomasz Koszewnik © Gdańska Galeria Miejska
Maria Plucińska, „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, 2024, film, widok wystawy „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, fot. Tomasz Koszewnik © Gdańska Galeria Miejska
Maria Plucińska, „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, 2024, film, widok wystawy „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, fot. Tomasz Koszewnik © Gdańska Galeria Miejska
Maria Plucińska, „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, 2024, film, widok wystawy „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, fot. Tomasz Koszewnik © Gdańska Galeria Miejska

Prace w głównej sali galerii w scenograficzny sposób uzupełniają filmową historię. Znaczna część przestrzeni wystawienniczej zasypana została ziemią. Z wnętrza ziemnych kopców wydobywa się zapętlone słuchowisko przypominające legendę lub przypowieść. Jest to opowiedziana głosem artystki historia o stworzeniach (być może ludziach), które zdominowały ziemię, co w rezultacie przyniosło im tylko smutek, ból i lęk, ponieważ żyły w oderwaniu od gleby. Ukojenie mogły znaleźć jedynie w historiach o gniciu, które wieńczyć miało ich żywot, przez co wyczekiwały chwili, gdy ponownie połączą się z naturą i zaznają wyczekiwanego wiecznego wypoczynku. Wszak życie w oderwaniu od gleby (natury) sprowadza się jedynie do bólu i lęku, a ciało zakopane w ziemi stawało się domem dla milionów stworzeń zamieniających to, co martwe w żywe.

W eschatologii wykreowanej przez Plucińską ziemny pochówek stanowi rodzaj ostatecznego spełnienia i zarazem kres ziemskich cierpień.

Z wiadomych przyczyn fabrycznie oczyszczona ziemia raczej nie stanie się ekosystemem, co najwyżej wyschnie i zamieni się w pył niż stanie się środowiskiem dla procesów gnilnych. Niezależnie od tego, na wystawie ziemia ożywiona zostaje nie tylko przez słuchowisko, ale także dwa zapętlone wideo-autoportrety artystki. Na nich widzimy ją zakopaną pod warstwą ziemi, spod której wystają jedynie ręce i twarz. W ponury, choć także i hipnotyzujący sposób obrazują upragnione „połączenie się ciała z ziemią”, które w eschatologii wykreowanej przez Plucińską stanowi rodzaj ostatecznego spełnienia i zarazem kres ziemskich cierpień.

1
Krytyka 12.05.2017

Romantyczna melancholia Marii Janion

Tomasz Plata

Instalacji towarzyszą także kopczyki z drobnych kamieni, przypominając nieco znane z żydowskich cmentarzy stosy kamyczków, które umieszcza się na macewach. Łączna ich waga ma odpowiadać ciężarowi ciała artystki, która – wraz z każdym zabranym kamieniem jako metaforą rozkładu – ma odzwierciedlać proces zanikania martwego ciała. Widać w tym pomyśle aż nadto czytelne nawiązanie do najsłynniejszej pracy Félixa Gonzáleza-Torresa, w której zabierane przez publiczność cukierki obrazować miały utratę wagi jego umierającego na AIDS partnera. Ciekawi mnie, ile osób zdecydowało się zabrać tego rodzaju pamiątkę z wystawy, ponieważ w materiałach towarzyszących wystawie brakuje informacji, iż kamienie są „interaktywną” częścią pokazu.

Maria Plucińska, „Kokon”, 2024, widok wystawy „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, fot. Tomasz Koszewnik © Gdańska Galeria Miejska
Maria Plucińska, „Kokon”, 2024, widok wystawy „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, fot. Tomasz Koszewnik © Gdańska Galeria Miejska
Maria Plucińska, „Baśń o gniciu”, 2024, widok wystawy „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, fot. Tomasz Koszewnik © Gdańska Galeria Miejska
Maria Plucińska, „Baśń o gniciu”, 2024, widok wystawy „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, fot. Tomasz Koszewnik © Gdańska Galeria Miejska
Maria Plucińska, „Baśń o gniciu”, 2024, widok wystawy „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, fot. Tomasz Koszewnik © Gdańska Galeria Miejska
Maria Plucińska, „Baśń o gniciu”, 2024, widok wystawy „Garstką ziemi ciało moje przykryte”, fot. Tomasz Koszewnik © Gdańska Galeria Miejska

Naprzeciw ziemnej instalacji umieszczona została rzeźba. Zwisająca z sufitu forma jednocześnie przypomina owadzi kokon, ale i ciało zakryte całunem pogrzebowym, podobnym do tego, który oglądać można na filmie. Kokon ozdobiony został kolorowymi wstążkami, niczym te umieszczane na wiejskich kapliczkach, jednak ich kolorystyka zdaje się przypadkowa i nie odpowiada sakralnej symbolice. Po raz kolejny katolicka symbolika traktowana jest przez artystkę raczej jako interesujący folklor. Kolorowa instalacja dobrze wgląda w minimalistycznej przestrzeni, ale – niestety – odstaje od pozostałych fragmentów ekspozycji. W warstwie treściowej Maria Plucińska stara się udowodnić, iż stosunek do śmierci może przybierać formy dalekie od dualizmu utrzymanego w tradycji judeochrześcijańskiej: marności ciała i nieśmiertelności duszy. Z jakiegoś powodu artystka wciąż trzyma się kurczowo tradycyjnych funeralnych tropów: nagrobków, całunów i katolickiego folkloru.

1
Do zobaczenia 07.01.2022

„Wyobraźnia funeralna. Wobec polskiego prawa pogrzebowego 1959-2021” Kuby Marii Mazurkiewicza w galerii Dizajn BWA Wrocław

Redakcja

Towarzyszący wystawie tekst skonstruowany został jako opowiadanie o śmierci, przemijaniu i rozkładzie. Narracja kuratorki biegnie gdzieś obok, stanowiąc niemal konkurencję dla opowieści snutej na wystawie przez Plucińską. Zarówno artystka, jak i kuratorka kreują oniryczne fabuły osadzone głęboko w prozie fantastycznej. Historie uzupełnione są o odniesienia do mrocznej ekologii Timothy’ego Mortona czy koncepcji historii ratowniczej. Teorie te giną w opowieściach naładowanych tradycyjną, wanitatywną estetyką. Nie traktuję tego jednak jako wady gdańskiego pokazu, ponieważ polskie i zagraniczne pole sztuki opanowane zostało przez narracje o antropocenie, kapitałocenie, szóstym wielkim wymieraniu, potrzebie zmian oraz przedefiniowaniu pozycji człowieka względem natury. Nietrudno doszukać się w twórczości artystki odniesień do tych teorii, ale same prace równie dobrze można traktować jako poetycką opowieść o bytach, które we współistnieniu przekraczają śmierć, odbierając jej grozę i ciężar eschatologiczny, a przy tym czyniąc z niej upragnioną i wyczekiwaną wolność.

Plucińska nie stawia na autobiograficzne zacięcie czy też przesadny patos, unika także banalnej estetyki postcyfrowej czy wielkich, futurystyczno-folklorystycznych tribali.

Garstką ziemi ciało moje przykryte to wystawa zrealizowana w Gdańskiej Galerii Miejskiej jako nagroda w konkursie Najlepszych Dyplomów ASP 2022 roku. Najwyraźniej choćby tak młode osoby mają sporo do powiedzenia o przemijaniu, ponieważ śmierć (szczególnie bliskiej osoby) wydaje się to jednym z najczęstszych tematów. W odróżnieniu od większości prac, które poruszają ten wątek, Maria Plucińska nie stawia jednak na autobiograficzne zacięcie czy też przesadny patos. Artystka między nekros wplata opowieść o wspólnotowości międzygatunkowej i alternatywnych wizjach przyszłości, unikając przy tym banalnej estetyki postcyfrowej czy wielkich, futurystyczno-folklorystycznych tribali. Jest to opowieść, w którą łatwo „wejść”, choć trudno oprzeć się wrażeniu, iż oglądamy remiks już wielokrotnie opowiedzianych historii. Osobiście autorskiej wersji Plucińskiej słuchałam chętnie.

Idź do oryginalnego materiału