Zakonnica 2 – recenzja filmu. Odgrzewany Valak

popkulturowcy.pl 1 rok temu

Sequel przeboju jakim była Zakonnica z 2018 roku niestety nie wnosi ze sobą niczego nowego. Powrót znanych bohaterów jak siostra Irene, Francuzik czy demon Valak zamiast dać widzom coś nieoczekiwanego, serwuje jedynie odgrzewany kotlet.

Zakonnica 2 jest kolejnym filmem z uniwersum Obecności. Przed obejrzeniem najnowszej odsłony serii zdecydowałam się przypomnieć sobie pierwszą część horroru. Może właśnie w tym momencie popełniłam największy błąd. Zakonnica 2 okazała się bowiem kalką swojej poprzedniczki, zmieniając tylko miejsce wydarzeń czy święty artefakt. Valak opętuje tym razem Francuzika, który wędruje po Europie, przenosząc demona. Cel podróży bohatera nie jest jednak przypadkowy – diabelskie stworzenie poszukuje relikwii – oczu świętej Łucji. Oczywiście, aby zatrzymać Valaka, Watykan po raz kolejny zgłasza się po pomoc do siostry Irene. Kobieta o dobrym sercu, która już raz wygrała walkę z demonem (dzięki użyciu innej relikwii – krwi Jezusa), gwałtownie łączy ze sobą kropki i rusza na ratunek opętanemu przyjacielowi. Równie sprawnie dochodzi do wniosku, iż pokonać Valaka może tylko dzięki oczom świętej Łucji. Tak zaczyna się wyścig z demonem o to, kto pierwszy dotrze do artefaktu.

Cała produkcja nie wnosi również niczego świeżego do gatunku. Jest to leniwe zapożyczenie przez twórców motywów znanych z popkultury od lat. Widzowie ani razu nie poczują się zaskoczeni. Przykładów można tu wymienić naprawdę wiele. Piłka, która zostaje kopnięta w ciemność, sama z niej wróci. Zaglądając przez szpary, coś zawsze będzie czyhać za bohaterem, albo nagle pojawi się we wspomnianej szczelinie. Meble przykryte narzutami kryją pod sobą duchy. Drzwi same się zamykają (z trzaśnięciem) i otwierają (ze skrzypnięciem). Niemal każda postać siedząca lub stojąca nieruchomo tyłem po odwróceniu się ma przerażającą twarz. Każda cisza prowadzi do nagłego, głośnego dźwięku. Zakonnica 2 nie jest niczym innym jak jednym wielkim jumpscare’m, który osiąga swój efekt tylko dzięki dobremu nagłośnieniu w kinie.

Horrory przeżywają od kilku lat prawdziwe odrodzenie. Coraz więcej produkcji bawi się gatunkiem, zbija widzów z tropu, czy zgrabnie miksuje motywy. Biorąc pod uwagę, iż Zakonnica miała premierę w 2018 roku, nic dziwnego, iż oczekiwałam od drugiej części czegoś nowego i zaskakującego. choćby charakteryzatorzy niezbyt się tu postarali. Między wydarzeniami upłynęły 4 lata, a bohaterowie w ogóle się nie zmienili (Francuzik prawdopodobnie choćby nie zmienił ubrania przez ten czas). Dziwi również fakt, iż mężczyzna został opętany przez Valaka już w 1952 roku, ale jego obecność uwydatniła się dopiero w 1956. Najwyraźniej demon potrzebował kilku lat, żeby pomyśleć nad tym, jaką relikwię warto by teraz zdobyć. Nie jestem jednak specjalistką od demonów.

Kadr z filmu Zakonnica 2

Szkoda, iż twórcy nie zdecydowali się wymyślić bardziej wciągającej historii: mniej skupić się na klasycznych i w zamiarze efekciarskich motywach, a spróbować wycisnąć z Valaka nieco więcej. Chociaż produkcja finalnie trwa niecałe dwie godziny, czułam, iż spędziłam w kinie dużo więcej czasu. A co gorsze, miałam (i wciąż mam) nieodparte wrażenie, iż był to czas stracony. Już Zakonnica zetknęła się z dużą krytyką branżowców, ale obroniła się dobrym wynikiem box office’u. Zakonnica 2 już takiego szczęścia nie ma i jest miażdżona zarówno przez krytyków jak i fanów serii. Czy kogoś to w ogóle dziwi?

Źródło obrazka głównego: kadr z filmu Zakonnica 2.

Idź do oryginalnego materiału