Za drugoplanową rolę w filmie „33 sceny z życia” Rafał Maćkowiak nominowany był do Orła, Polskiej Nagrody Filmowej. Krytycy docenili go za film „Głośniej od bomb”, a telewidzowie polubili za role w serialach „Herkules” i „Udar”. Z Katarzyną Piątkowską rozmawiał o zawodzie aktora, lęku przed byciem ocenianym, nepotyzmie i o tym, czy jest przewrażliwionym na swoim punkcie egocentrykiem.
Rafał Maćkowiak w wywiadzie VIVY! o aktorstwie i nepotyzmie
– Jesteś więc kłamcą doskonałym? Sprawiasz wrażenie, iż mówisz szczerze.
I będę szczery, bo nie po to się spotkaliśmy, żebym tutaj teraz łgał na potęgę.
– Szczerze więc porozmawiajmy o nepotyzmie. Ostatnio jest głośno o „Hamlecie”, pożegnalnym spektaklu Jana Englerta jako dyrektora Teatru Narodowego, w którym obsadził żonę i córkę. Nikt nie pytał, czy one się do tego nadają. Okrzyknięto, iż się nie nadają, bo są spokrewnione z reżyserem. Ty zagrałeś w serialu Viaplay „Udar” ze swoją córką.
I tak mi nikt nie uwierzy, jak powiem, iż nie miałem z tym nic wspólnego. A prawda jest taka, iż to się zdarzyło przez przypadek. Moja córka już miała tę rolę, gdy ja w ostatnim momencie zastąpiłem innego aktora.
– Korciło Cię, żeby ją pouczać?
Na początku włączała mi się chęć pomocy i ulepszania jej, ale na szczęście gwałtownie mi to minęło. Zresztą widziałem, jak sobie świetnie radzi, jaką jej to euforia przynosi i jak bardzo nie potrzebuje mojej pomocy. Tak się zastanawiam nad tym nepotyzmem… Gdy postanowiłem spróbować dostać się do PWST w Warszawie, mój ojciec powiedział, iż zna kogoś, kto tam pracuje. Wystraszyłem się, iż zechce mi pomóc, a ja od samego początku chciałem ewentualny sukces móc przypisać tylko i wyłącznie sobie.
– W Twojej rodzinie byli aktorzy?
Nie, mój ojciec jest dziennikarzem o niespełnionych scenicznych ambicjach. Ciągnęło go w tę stronę. Występował choćby z zespołem Błękitni jako ich konferansjer. Tyle.
TYLKO W VIVIE!: Toczy najtrudniejszą walkę, nie pozwala sobie na niemoc. Anna Nehrebecka w poruszającym wywiadzie mówi: "Nic nie jest dane na zawsze"


– Nie przestrzegał Cię przed obraniem takiej drogi zawodowej, a choćby chciał pomóc. Ty swoim dzieciom też byś próbował pomóc?
Nie jestem pewien, czy dzieci powinny iść moją drogą.
– Dlaczego?
Skończyłem w tym roku 50 lat, a wciąż czuję się jak 30 lat temu. Chodzi mi o to, iż ten zawód jest dla mnie tak samo niepewny jak wtedy. Jest niestabilny i nieprzewidywalny. Cały czas jest dla mnie tajemnicą, co będę robił w najbliższym czasie.
– Za to niedawno zagrałeś w serialu „Udar”.
„Udar” ma wielką zaletę – genialny scenariusz, co nie zdarza się często. To, co napisał Paweł Demirski, bardzo pokrywa się z moją wrażliwością i poczuciem humoru. Cieszę się, kiedy mogę pracować z kimś, kto czuje podobnie jak ja, i iż jest szansa, iż powstanie coś, pod czym mogę się podpisać w stu procentach.
– Zastanawiasz się czasem, czy dokonałeś adekwatnego wyboru?
Nie mogę sobie powiedzieć: „Kurczę, trzeba jednak było iść na medycynę”, bo jak miałem na siebie inny pomysł, to i tak z niego zrezygnowałem. Po prostu od zawsze miałem predyspozycje do aktorstwa.
Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od czwartku, 8 maja.
TYLKO W VIVIE!: Z dystansem, uśmiechem i kobiecą siłą. Karolina Szostak apeluje: "Trzeba siebie akceptować, kochać"
