Żądałem rozwodu dla innej, żona milczała – po trzech miesiącach zrozumiałem dlaczego.

polregion.pl 2 godzin temu

Żądałem rozwodu dla innej kobiety, żona w milczeniu się zgodziła: po trzech miesiącach zrozumiałem dlaczego.

Dzisiaj wreszcie poproszę żonę o rozwód, moja droga błagał Krzysztof swoją ukochaną Zofię. Tylko zachowaj spokój, nie denerwuj się na zapas, nie mam zamiaru się z tobą kłócić.

Kobieta smutno spojrzała na mężczyznę siedzącego naprzeciw.

Te ciągłe zapewnienia wykańczają mnie, rozumiesz? W kółko to samo. Jesteśmy razem nie pierwszy rok czas na decyzje. jeżeli nie zamierzasz zostawić żony, powiedz od razu i postawimy kropkę.

Nie, nie mów tak! Już dawno zdecydowałem, iż chcę spędzić z tobą resztę życia. Tylko okoliczności utrudniały doprowadzenie tego do końca.

Krzysiu, nie jestem naiwną dziewczynką i nie poruszą mnie piękne słowa, choćby jeżeli wydają się szczere. Odchodzę oczy Zofii napełniły się łzami. Mówienie tego bolało, ale nie widziała innego wyjścia.

Nie spiesz się z wnioskami! Obiecuję, iż dziś wszystko załatwię.

Zosiu, to ciebie pragnę najbardziej Krzysztof mocno przytulił ukochaną. Miała rację czas postawić kropkę nad i. Dłuższe balansowanie między dwiema kobietami było niemożliwe.

Wrócił do domu późno, jak zwykle. Teściowa pewnie już spała, a żona siedziała na kanapie i oglądała serial, popijając gorącą herbatę. Wszystko było jak zawsze.

Dobry wieczór przywitała się Bożena. Znowu się spóźniłeś? Dużo pracy?

Bożeno, musimy poważnie porozmawiać. Dziś. jeżeli możesz najlepiej teraz.

Dobrze, tylko pozwól, iż zaparzę ci herbaty.

Nie trzeba, już jadłem.

Krzysztof usiadł obok.

Jesteśmy razem prawie trzydzieści lat. Mamy dwie wspaniałe córki, które już samodzielnie żyją za granicą. Przeżyliśmy wiele, ale zawsze się wspieraliśmy.

Bożena uważnie patrzyła na męża, jakby studiowała każdą zmarszczkę na jego twarzy.

Uczucia wygasły. Został szacunek, ale to za mało.
Masz inną? spokojnie zapytała, jakby rozmawiała o pogodzie.

Tak przyznał. Jesteśmy razem prawie dwa lata. To prawdziwa miłość. Nie planowałem tego, ale…

Jesteś z nią szczęśliwy?

Tak odpowiedział szczerze.

Bożena zamilkła. Cisza stała się ciężka.

Kocham inną od dwóch lat. Rozwiedźmy się powiedział stanowczo.

Dobrze odpowiedziała krótko. Przymusem niczego się nie osiągnie. Nie powiem, iż się tego spodziewałam, ale każde twoje słowo to jak cios nożem.

Bożeno, proszę, nie roztrząsajmy tego. I tak nie wytłumaczę, jak do tego doszło…

Bez wahania podpiszę wszystkie papiery pod jednym warunkiem.

Jakim?

U mamy niedługo urodziny. Proszę cię wszystko po święcie. Skończy siedemdziesiąt. Nie zasługuje na nasze kłótnie w ten dzień.

Zgoda. Szanuję teściową, to nie podlega dyskusji.

Ale to nie wszystko.

Krzysztof uniósł zdziwione brwi.

Chcę, żeby poczuła przedświąteczną atmosferę. Niech się ucieszy, poczuje szczęście. Bo potem będą trudne chwile.

Jak to sobie wyobrażasz?

Proszę cię, przy mamie zachowuj się tak, jakby u nas wszystko było idealne. Nazwij to grą doskonała rodzina.

Bożeno, to przecież… przerwała mu. Kwiaty, wspólne śniadania, śmiech. Tylko dwa i pół miesiąca.

Krzysztof, choć niechętnie, zgodził się. Nie urządzała scen, nie krzyczała, nie oskarżała. Mógł wyjść jej naprzeciw.

Zgoda. Dwa i pół miesiąca.

Sprawa była załatwiona. Pozostało tylko uporządkować relacje z Zofią.

Następnego dnia zaprosił ją na obiad.

Poprosiłem Bożenę o rozwód. To najlepsza wiadomość od roku ucieszyła się Zofia. Wreszcie! Kiedy się do mnie wprowadzisz? Może już w weekend?

Nie skończyłem. Z Bożeną zdecydowaliśmy, iż zaczniemy formalności po urodzinach teściowej za dwa i pół miesiąca.

Co za bzdury, Krzysiu? Absurd! To się będzie ciągnąć w nieskończoność?

Po pierwsze, nie podnoś głosu. Po drugie, zrozum szanuję ją. To jej święto.

A mnie pytałeś? Może ja się nie zgadzam? Nie jestem opcją zapasową!

Zofia wściekła się. W głowie rodził się plan.

Dobrze, rób jak chcesz. Ale ja też mam warunek. Przez ten czas w ogóle się nie widzimy. Żadnych spotkań.

Kochanie, po co to wszystko?

Myślisz, iż jestem głupia? Nie, Krzysiu. Twoje granie na dwa fronty się skończyło.

Krzysztof wstał.

Dobrze. Przyjmuję twój warunek. Ale teściowa zasługuje na godne święto. Zobaczymy się za trzy miesiące. Kocham cię.

Wyszedł. Zofia nie pobiegła za nim i nie krzyczała. To było dobre. Znaczyło, iż idzie zgodnie z planem. niedługo dostanie rozwód i zacznie życie, o jakim marzył.

Teraz czas zrobić coś miłego dla Bożeny. Doskonała rodzina wymaga, by mąż czasem obdarowywał żonę kwiatami. Obietnic trzeba dotrzymywać. A on obiecał.

Następne tygodnie upłynęły niemal jak w bajce. Krzysztof szczerze starał się grać rolę wzorowego męża.

Zięciu, już zapomniałam, jakie smaczne robisz tosty z zielonym serem! Dawniej biegałeś mamo to, mamo tam… A teraz się rozluźniłeś. Ale widzę, iż się starasz!

Widać było, iż teściowa uwielbia zięcia.

Może na weekend wyjedziemy za miasto? Las, domek, ognisko. Wszystkim nam to wyjdzie na dobre.

Popieram! uroczyście oznajmiła teściowa.

Słuchaj szepnął Krzysztof żonie nie trać sił na te tanie zagrywki. Nic się nie zmieni. Moja decyzja jest ostateczna.

Bożena nic nie odpowiedziała, tylko zagadkowo się uśmiechnęła. To go zaniepokoiło.

Nie protestuję, Beśka, przeciw takim drobiazgom. Może będzie i wesoło w końcu się zgodził.

Niepostrzeżenie Krzysztof coraz rzadziej myślał o Zofii. Wcześniej nie

Idź do oryginalnego materiału