– Opuścimy budynek przy ul. Leśnej. Jednak nastąpi to w chwili, gdy znajdziemy lokal zastępczy – zapewniają w rozmowie z Radiem Kielce Tadeusz i Barbara Buczyńscy. Twórcy wystawy eksponatów, która od kilku lat znajduje się w miejskim pustostanie przy ul. Leśnej w Kielcach. Apelują też o pomoc w znalezieniu nowego miejsca dla wykonanych przez siebie rzeźb.
Tadeusz i Barbara Buczyńscy podkreślają, iż w tej chwili są gotowi do spakowania i przeniesienia swojej kolekcji. Stawiają jednak warunek – chcą, by nowe miejsce pozwoliło na zebranie i wyeksponowanie wszystkich rzeźb w jednym miejscu. Ich zdaniem zaproponowane przez władze miasta pomieszczenia nie spełniają tych oczekiwań.
– Zgadzam się, iż mieliśmy wypowiedzenia. Obiecano nam jednak, iż otrzymamy lokal zastępczy. Do tego nie doszło, a wskazane miejsca to nieakceptowalne klitki. Nienadające się przechowywania naszych zbiorów – podkreśla.
– Nasza wystawa znajdowała się wcześniej w pomieszczeniach, w których w tej chwili powstaje szkoła. Przestrzeń była zadbana i utrzymywana w porządku przez nas. Jednak zapadły pewne decyzje, które zmusiły nas do przeniesienia się do w tej chwili zajmowanego pomieszczenia. Tu też musieliśmy wszystko posprzątać i umyć. Może i kolekcja jest wyeksponowana skromnie, ale porządek został zachowany. Jednak z całą pewności nie może być schowana. To jest sztuka dla ludzi. Mieliśmy tu wiele wydarzeń, które przyciągały tłumy ludzi. Teraz urzędnicy chcą nasze rzeźby zamknąć w magazynie. Na to się nie zgadzamy – dodaje Barbara Buczyńska.
Tadeusz Buczyński przyznaje, iż umowa dotycząca udostępnienia części nieruchomości zawarta jeszcze na początku kadencji poprzedniego prezydenta miasta wygasła pod koniec 2022 roku. Jak sam zaznacza, opłaty związane z użytkowaniem budynku były symboliczne. Stwierdza jednocześnie, iż wspólnie z żoną przez ostatnie lata opiekował się budynkiem dbając o bezpieczeństwo nieruchomości. Wyjaśnia, iż galeria była wcześniej umiejscowiona w pomieszczeniach, w których ma powstać szkoła integracyjna. Do w tej chwili zajmowanego łącznika zbiory przeniesiono po rozpoczęciu remontu pod koniec ubiegłego roku.
– Po prostu czuliśmy się w obowiązku do opieki nad tą nieruchomością. Nie chcemy nikomu przeszkadzać. Chcemy jednak, by urzędnicy nam pomogli, ale w faktyczny sposób, a nie tylko stwarzając pozory mówiąc w mediach o zastępczych pomieszczeniach. Mówiono nam, iż zamki w drzwiach zostaną wymienione. Niech tak zrobią. Mogą nas straszyć komornikiem, a sprawa może choćby trafić do sądu. My mamy pewność, iż włos z głowy nam nie spadnie – stwierdza Tadeusz Buczyński.
– Miasto nie musi nam pomagać, ale też niech nie udaje, iż to robi. W momencie znalezienia odpowiedniego miejsca opuścimy ten budynek. Szukamy gdzie możemy. Chcemy podkreślić, iż wszystko co do tej pory robiliśmy miało na celu promocję tradycji i kultury naszego regionu. Nasze działania zawsze były skierowane do i dla ludzi – wyjaśnia artysta.
Krzysztof Miernik, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków w Kielcach potwierdza, iż małżeństwo artystów ludowych deklaruje chęć dialogu i współpracy. Przyznaje przy tym, iż miasto zaproponowało im zastępcze lokale, w których ich eksponaty mogą być bezpiecznie przechowywane. Zastrzega przy tym, iż nie ma jednak mowy o tym, by nowe lokum pełniło funkcję przestrzeni wystawienniczej.
– Miasto wyciąga rękę i chce pomóc. Robimy wszystko, by rozwiązać tę sytuację, która nie może trwać dłużej. Zgadzamy się z panem Buczyńskim co do tego, iż on chce i rozumie, iż musi opuści ten budynek. Czyni w tej kwestii jakieś starania o czym mnie informuje – tłumaczy.
– Tu nie chodzi o wskazanie konkretnego terminu. Nieruchomość ma być opuszczona niezwłocznie. I do tego dążymy – zwraca uwagę.
Dyrektor MZB zaznacza, iż państwo Buczyńscy są świadomi, iż w przypadku braku porozumienia ostatecznym rozwiązaniem sprawy może być usunięcie ich z budynku przez komornika. Krzysztof Miernik zapewnia, iż władze miasta chcą załatwić sprawę polubownie. Natomiast państwo Buczyńscy chcą samodzielnie znaleźć nowe miejsce dla swojej kolekcji rzeźb.
– Nie zależy nam na siłowym rozwiązaniu. Pan Buczyński się z tym zgadza i jedynie apeluje, by go nie ponaglać. Należy pamiętać, iż miasto nie jest w stanie zaoferować mu lokalu choćby o porównywalnych rozmiarach, w którym da się zorganizować wystawę. Mogę zapewnić, iż mamy suche i bezpieczne pomieszczenia pozwalające na przechowanie eksponatów – dodaje.
Dyrektor MZB wyjaśnia, iż wśród wskazywanych przez miasto zastępczych lokalizacji wymieniono m.in. pomieszczenia po dawnej szkole numer 30. Te jednak nie odpowiadają zainteresowanym. Artyści twierdzą, iż kolekcja jest zbyt pokaźna i nie będzie można jej wyeksponować we adekwatny sposób.
Według informacji przekazanych przez państwa Buczyńskich w Zaczarowanej Galerii zgromadzonych jest około 400 eksponatów. Jednak w ciągu ostatnich kilkunastu lat, od 2008 roku stworzono ich w sumie 2,5 tys.