Za zamkniętymi drzwiami u psychologa. "Wysłała go żona, żeby nauczył się empatii"

kobieta.onet.pl 2 godzin temu
— Ludzie często mają taki lęk, iż do psychologów chodzi się z dużymi problemami, a oni zjawili się może z "pierdołą" — przyznaje psycholożka Agata*. Ale w gabinecie nie ma hierarchii cierpienia. Jest za to 48-letni Marek, który boi się ciszy, bo wtedy przychodzi myśl, iż on jest "nikim". Jest 62-letni Tomasz, który po przejściu na emeryturę czuje się "jak mebel, który przestał być komukolwiek potrzebny". Jest i para kochanków, którzy nie mogą być razem, bo on "nie umie zdecydować się na rozwód". Oto historie, które rozgrywają się w ciszy gabinetów, z dala od cudzych oczu i uszu.
Idź do oryginalnego materiału