Od kilku lat jestem rozwiedziona, moja starsza córka dorosła i mieszka osobno, ale młodsza ma dopiero trzy lata i oczywiście mieszka ze mną.
Chodzi o to, iż zaszłam w ciążę z moim mężem, kiedy byliśmy na skraju rozwodu. Rozmawialiśmy i zdecydowaliśmy się zatrzymać dziecko. Powiedział, iż mi pomoże, a potem wyprowadził się i ożenił ponownie. Nie odwiedzał dzieci, ale przynajmniej regularnie przelewał pieniądze na moją kartę.
Wróćmy do tematu sąsiadki. To bardzo dziwna kobieta. Jej główną dziwnością jest to, iż jest szalenie zazdrosna o swojego męża. W zasadzie mogę ją do pewnego stopnia zrozumieć. Sąsiad jest wysoki, przystojny, uprawia sport i z tego co wiem, dobrze zarabia.
Nie wiem, czy zdradza żonę, ale przynajmniej ja nigdy z nim nic nie miałam. Bartosz nigdy choćby nie okazał mi żadnych oznak uwagi. Ale z jakiegoś powodu Anna zdecydowała, iż zdradzał ją ze mną przez długi czas.
Kiedy mieszkałam z mężem, Anna nie przeszkadzała mi zbytnio. Ale po rozwodzie jej podejrzenia wzrosły. Kiedy zauważyła mój brzuch, próbowała dowiedzieć się, czyje jest dziecko, ponieważ w tym czasie nie miałam męża. Oczywiście nie chciałam rozgłaszać historii o moim byłym mężu, więc po prostu powiedziałam sąsiadce, iż to nie jej sprawa, z czego nagle wywnioskowała, iż moja najmłodsza córka pochodzi z romansu z jej mężem!
Pewnego dnia dosłownie złapała mnie w drzwiach i zaczęła na mnie krzyczeć, żebym przyznała, iż to dziecko Bartosza.
-Anna, czy ty kompletnie oszalałaś? - zapytałam ją. - Mam dość powtarzania ci, iż nie mam nic wspólnego z twoim mężem.
-Myślisz, iż jestem ślepa? - krzyczała sąsiadka. - Nie widzę podobieństwa twojej córki do twojego męża!
-Ma półtora roku — odpowiedziałam. - Jedyne, co ma wspólnego z pani mężem, to kolor włosów. Ma go tylko połowa mężczyzn w naszym domu. Dlaczego uznałaś, iż to Bartosz jest ojcem?
Ogólnie rzecz biorąc, nie wiedziałam, jak się jej pozbyć. I nagle przyszedł do mnie Bartosz. Byłam bardzo zaskoczona, ponieważ przez te wszystkie lata tylko się witaliśmy, a teraz pojawił się bez zapowiedzi.
-Co się stało? - zastanawiałam się.
-Wiem, iż moja prośba zabrzmi dziwnie — powiedział. - Ale czy mogłabyś zrobić test DNA, aby potwierdzić, iż nie jestem ojcem twojej córki?
-Co? - sapnęłam. Przecież wiesz, iż moja córka nie jest twoja. - Igor westchnął.
-Mam dość Anny — przyznał — Nie masz pojęcia, jak ciężko z nią żyć. Od czasu do czasu grozi mi rozwodem, a mamy dzieci. Dlatego proszę cię o zrobienie testu DNA, żeby się uspokoiła.
Anna nie ufała nam do tego stopnia, iż poszła popatrzeć, jak nam pobierają próbki, żebyśmy niczego nie sfałszowali. Oczywiście po jakimś czasie przyszły wyniki mówiące, iż sąsiad nie jest ojcem mojej córki. Dopiero wtedy Anna się uspokoiła i dała mi spokój, teraz choćby się ze mną nie wita. I mam nadzieję, iż tak już zostanie na zawsze.