Z Piotrem rozstaliśmy się pięć lat temu – nasze małżeństwo nie przetrwało próby biedy. Spakowałam walizki, wróciłam do rodziców i niedługo złożyłam pozew o rozwód. Z czasem Piotr zaczął nieźle zarabiać, zadbał o siebie, wyglądał młodziej niż za naszych wspólnych lat. Pewnego dnia choćby przeprosiłam go za wszystko. A potem, gdy planowałam remont w kuchni, poprosiłam go o pomoc. Jeździliśmy razem po marketach budowlanych, wybieraliśmy materiały, spędzaliśmy sporo czasu razem. Aż pewnego dnia zadzwoniła do mnie jakaś kobieta. Przedstawiła się jako jego partnerka i z wyrzutem powiedziała, żebym już nigdy więcej nie dzwoniła do Piotra, bo on „od dawna jest z nią”

przytulnosc.pl 2 dni temu

Z Piotrem rozeszliśmy się pięć lat temu. Nie potrafię do dziś do końca wytłumaczyć, co wtedy poszło nie tak, ale prawda jest taka, iż nasze małżeństwo rozbiło się o codzienne problemy i brak pieniędzy. Siedziałam wtedy na urlopie macierzyńskim, a Piotr miał poważne kłopoty z pracą.

Pieniędzy brakowało na wszystko, a kłótnie wybuchały niemal codziennie. Coraz częściej wyrzucałam mu, iż jest nieudacznikiem. Z czasem zaczął zaglądać do kieliszka – dla mnie to była ostatnia kropla. Bez dłuższego namysłu spakowałam rzeczy i wróciłam z córką do rodziców. Potem wzięliśmy rozwód.

Nie będę ukrywać – mam trudny charakter. gwałtownie wybucham, mówię rzeczy, których potem żałuję. Wstyd mi dziś za to, jak wtedy traktowałam Piotra. Przez pierwsze miesiące choćby córce nie pozwalałam go widywać – byłam uparta jak osioł.

Z czasem jednak Piotrowi zaczęło się układać. Dostał dobrą posadę, przestał pić, zaczął regularnie płacić alimenty i dbać o siebie. Coraz częściej zabierał córkę na weekendy. Nie protestowałam – zachowywał się jak wzorowy ojciec. Dawał małej prezenty, przynosił zakupy, zawsze pytał, co jej potrzeba.

W końcu sama zrozumiałam, iż też byłam winna naszym problemom. Ciągle wymagałam, krytykowałam, obarczałam go odpowiedzialnością za wszystko. Pewnego dnia zdobyłam się na to, by go przeprosić. On przeprosił mnie. Kamień spadł nam z serc.

Nie żałuję rozwodu – nie ma już między nami uczuć. Zawsze uważałam, iż prawdziwy mężczyzna nie pozwoli, by jego żona i dzieci głodowały. To, co było, już nie wróci. Ale dziś nasze relacje się poprawiły – dogadujemy się jak przyjaciele.

Mieszkam z córką sama. Miałam partnera, ale niedawno się rozstaliśmy – nie wyszło. Piotr wie, iż jestem sama. Zawsze mówi: „dzwoń, jeżeli będziesz potrzebować pomocy”. Kiedy przywozi córkę, często wpada na herbatę, opowiada, co u niego. Kiedyś powiedział mi, iż mieszka teraz z partnerką, na razie w związku nieformalnym – po naszym rozwodzie nie śpieszy mu się do ślubu. Pokazywał mi jej zdjęcie. Nie czuję żadnej zazdrości ani żalu – wręcz przeciwnie, cieszę się, iż mu się układa.

Latem postanowiłam zrobić remont kuchni. Poprosiłam Piotra o pomoc – o doradzenie, jakie materiały kupić, o umówienie ekipy budowlanej, o dopilnowanie fachowców. Wiadomo, iż jak na budowie pojawia się mężczyzna, to robotnicy bardziej się przykładają, niż kiedy wiedzą, iż kobieta jest sama. Kobietę łatwiej oszukać – mniej zna się na remontach.

Jeździliśmy razem po Castoramie i Leroy Merlin, wszystko płaciłam oczywiście ze swoich pieniędzy. Piotr pomógł, jak obiecał.

I wtedy zadzwoniła jego partnerka. Nie wiem, skąd miała mój numer – Piotr twierdził, iż jej nie dawał, pewnie znalazła w jego telefonie. Zrobiła mi awanturę. Krzyczała, iż „sama wyrzuciłam męża, a teraz, jak dorobił się pieniędzy, próbuję go znowu przyciągnąć, bo każdej kobiecie przyda się bogaty facet”.

Byłam w szoku. Próbowałam jej wytłumaczyć, iż przesadza i wymyśla sobie problemy, ale nie dała mi dojść do słowa. W końcu rozłączyłam się.

Zadzwoniłam do Piotra i opowiedziałam mu wszystko. Obiecał, iż porozmawia z nią i zapewnił, iż taka sytuacja więcej się nie powtórzy.

Nie rozumiem, po co robić z tego problem. Czy to coś dziwnego, iż byli małżonkowie potrafią się dogadać i mieć normalne relacje? Zwłaszcza kiedy mają wspólne dziecko? Przecież nie prosiłam go o opłacenie remontu – za wszystko zapłaciłam sama.

To naiwne sądzić, iż takie sceny sprawią, iż zatrzyma przy sobie mężczyznę. Gdybym chciała odzyskać Piotra, już dawno moglibyśmy być razem. Ale ja tego nie chcę. Potrzebuję tylko dobrego przyjaciela, który zrozumie i wesprze mnie w trudnej chwili. I ojca dla mojej córki, który sprawi, iż będzie szczęśliwa. Czy to naprawdę takie trudne do zrozumienia?

Idź do oryginalnego materiału