Grażyna Wolszczak wspomina dom rodzinny: „Niewiele mi można było, mama trzymała mnie na krótkiej smyczy”

viva.pl 3 godzin temu

Mama – szkolna higienistka, tata – inżynier budowlany. Choć Grażyna Wolszczak rzadko mówi o swoim domu rodzinnym, dla „Bez Tabu” VIVY! zrobiła wyjątek. Przed Mariolą Bojarską-Ferenc zdradziła, jak zapamiętała swoje dzieciństwo.

Dzieciństwo Grażyny Wolszczak. Była wychowywana twardą ręką

W ostatnim odcinku cyklu „Bez Tabu” ulubienica widzów opowiedziała o tym, jakim dzieckiem była w oczach rodziców. Mama dmuchała i chuchała, by nic się jej nie stało. „Niewiele mi było można, to prawda. Mama trzymała mnie na krótkiej smyczy. To wynikało chyba z jakiegoś lęku, iż jak mnie wypuści, to na pewno coś mi się stanie albo sama nie będę wiedzieć, co jest dla mnie dobre i zboczę na złą drogę. Trzeba więc powiedzieć, iż mi to doskwierało”, przyznaje po latach Grażyna Wolszczak.

Zaznacza też, iż przez swój zawód, mama nie pozwalała jej na wiele. „Moja mama jako higienistka bardzo dobrze wiedziała, co jest zdrowe, co nie. I bardzo restrykcyjnie tego przestrzegała. Również wiedziała, co jest ładne i gustowne, a co nie. W związku z tym ubierała mnie nie tak, jak ja chcę. Ona uważała, iż jest okej i to wystarczało. W związku z tym też nie wolno mi było nosić tych wszystkich krzyków mody”, padło przed kamerą VIVY.pl.

Mariola Bojarska-Ferenc kontynuowała temat: „Był też tata. Czasami ponoć dostawałaś klapsa”, powiedziała. „To było jeszcze to wychowanie z karami cielesnymi. Tata – może z dwa razy w życiu od niego oberwałam, a mama? Widocznie sama była tak wychowywana, iż jak coś zbroiłam, to klapsa trzeba było dostać. Ale nie czułam się zastraszona absolutnie”, podkreśliła dyrektorka warszawskiego Garnizonu Sztuki.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Była mamą siedmioletniego chłopca, gdy zawalił się jej cały świat. Tak Grażyna Wolszczak pozbierała się po stracie męża: „Musiałam żyć dalej”

Co ciekawe, Grażyna Wolszczak nie była dziewczynką bardzo pewną siebie. Mówi choćby o tym, iż nie lubiła na siebie patrzeć. Dlaczego? „Ja wyrosłam na wysoką, mam 1,71 i od razu się garbiłam, bo uważałam, iż tak trzeba, żeby się troszeczkę obniżyć. Wtedy podobały mi się takie małe dziewczynki, bo myślałam sobie tak: boże, taką małą dziewczynką to każdy chłopak by się chciał zaopiekować i nosić na rękach. A kto mnie weźmie na ręce takiego kloca wielkiego?””, opowiada VIVIE.pl.

Całość na naszym YouTubie.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału