Z desperacji zgodziła się wyjść za syna bogacza, który nie mógł chodzić A miesiąc później zauważyła
Żartujesz sobie, powiedziała Kinga, szeroko otwierając oczy na widok Wojciecha Nowaka.
Pokręcił głową.
Nie żartuję. Dam ci czas do namysłu. To niecodzienna propozycja. Domyślam się, co teraz myślisz. Przeanalizuj wszystko spokojniewrócę za tydzień.
Kinga patrzyła, jak odchodzi, zupełnie zdezorientowana. Słowa, które właśnie usłyszała, nie mieściły się jej w głowie.
Znała Wojciecha Nowaka od trzech lat. Miał sieć stacji benzynowych i kilka innych biznesów. Kinga pracowała dorywczo jako sprzątaczka na jednej z nich. Zawsze traktował personel życzliwie, rozmawiał ciepło. Ogólniedobry człowiek.
Płaca na stacji była przyzwoita, więc nie brakowało chętnych do pracy. Dwa miesiące wcześniej, po skończonym sprzątaniu, Kinga siedziała na zewnątrzzmiana dobiegała końca, miała chwilę wytchnienia.
Nagle otworzyły się drzwi zaplecza i pojawił się Wojciech.
Mogę usiąść?
Kinga zerwała się na równe nogi.
Oczywiściepo co choćby pyta?
Po co wstajesz? Siadaj, nie ugryzę. Ładny dzień.
Uśmiechnęła się i znów usiadła.
Tak, na wiosnę zawsze wydaje się, iż pogoda jest dobra.
Bo wszyscy mają już dość zimy.
Może masz rację.
Chciałem zapytać: dlaczego pracujesz jako sprzątaczka? Ewa proponowała ci przejście na kasjerkę, prawda? Lepsza płaca, lżejsza praca.
Chętnie. Ale grafik mi nie pasujecórka jest mała i często choruje. Jak jest zdrowa, to sąsiadka może ją pilnować. Ale gdy coś się dzieje, muszę być przy niej. Więc z Ewą wymieniamy się zmianami. Zawsze mi pomaga.
Rozumiem Co jest z dziewczynką?
Och, nie pytaj Lekarze nie bardzo wiedzą. Ma atakidusi się, panikuje, różne rzeczy. A poważne badania są prywatne. Mówią, żeby czekać, może z tego wyrośnie. Tylko ja nie mogę tak po prostu czekać
Trzymaj się. Wszystko się ułoży.
Kinga podziękowała. Tego wieczoru dowiedziała się, iż Wojciech przyznał jej premiębez wyjaśnień, po prostu wręczył.
Potem go nie widziała. A teraz, dziś, pojawił się w jej domu.
Gdy Kinga go zobaczyła, serce zamarło jej w piersi. A gdy usłyszała jego propozycjęzrobiło się jeszcze gorzej.
Wojciech miał synaKrzysia, prawie trzydziestkę. Siedem z tych lat spędził na wózku po wypadku. Lekarze zrobili, co mogli, ale nigdy nie stanął na nogi. Depresja, wycofanie, prawie całkowite milczenienawet z ojcem.
Więc Wojciech wpadł na pomysł: ożenić syna. Naprawdę. Żeby miał cel, chęć do życia, do walki. Nie był pewny, czy to zadziała, ale postanowił spróbować. I wydawało mu się, iż Kinga jest idealna do tej roli.
Kinga, będziesz zabezpieczona na każdym kroku. Będziesz miała wszystko. Twoja córka przejdzie wszystkie badania, dostanie potrzebne leczenie. Proponuję umowę na rok. Po roku odejdzieszbez względu na wszystko. jeżeli Krzyś się poprawiwspaniale. jeżeli niebędziesz hojnie wynagrodzona.
Kinga nie mogła wydusić słowaoburzenie ją sparaliżowało.
Jakby czytał w jej myślach, Wojciech dodał cicho:
Kinga, proszę, pomóż mi. To obopólna korzyść. Nie jestem choćby pewien, czy mój syn cię dotknie. A tobie będzie łatwiejbędziesz szanowana, oficjalnie zamężna. Wyobraź sobie, iż wyszłaś nie z miłości, ale z konieczności. Proszę tylko: ani słowa nikomu o naszej rozmowie.
Czekaj, Wojciech A twój Krzyśzgadza się?
Mężczyzna uśmiechnął się smutno.
Mówi, iż mu wszystko jedno. Będę mu mówił, iż mam problemyz biznesem, ze zdrowiem Najważniejsze, żeby był żonaty. Oficjalnie. Zawsze mi ufał. Więc to kłamstwo w dobrej wierze.
Wojciech wyszedł, a Kinga długo siedziała w oszołomieniu. W środku kipiało z oburzenia. Ale jego proste, szczere słowa nieco złagodziły tę propozycję.
A gdy się zastanowiła Czego nie zrobiłaby dla małej Zosi?
Wszystkiego.
A on? On też był ojcem. Też kochał swojego syna.
Jeszcze nie skończyła zmiany, gdy zadzwonił telefon:
Kinga, szybko! Zosia ma atak! Silny!
Jadę! Wzywajcie karetkę!
Dotarła w chwili, gdy karetka podjeżdżała pod bramę.
Gdzie byłaś, matko?zapytał surowo lekarz.
W pracy
Atak rzeczywiście był ciężki.
Może powinniśmy jechać do szpitala?zapytała nieśmiało Kinga.
Lekarz, który był tu pierwszy raz, machnął zmęczoną ręką.
Po co? Tam nie pomogą. Tylko dziecko zdenerwują. Powinniście pojechać do stolicydo dobrej kliniki, do specjalistów.
Czterdzieści minut później lekarze odjechali.
Kinga sięgnęła po telefon i wybrała numer Wojciecha.
Zgadzam się. Zosia miała kolejny atak.
Następnego dnia wyjeżdżali.
Sam Wojciech po nich przyjecha












