Mateusz Socha to jedna z najciekawszych postaci polskiego stand-upu ostatnich lat. Swoją sceniczną podróż rozpoczął w 2016 roku na deskach Kuźni Stand-upu w Warszawie – i od razu dał się poznać jako komik z wyjątkowym poczuciem humoru i dystansem do samego siebie. Od debiutu minęło zaledwie kilka lat, a jego programy – takie jak „Król Piaskownicy” czy „Masochista” – stały się rozpoznawalne w całej Polsce.
Od call center do pełnych sal – historia z życia wzięta
Choć dziś występuje na największych scenach w kraju, Mateusz Socha zaczynał w miejscu, które z pozoru nie ma nic wspólnego z komedią – w call center. To właśnie tam nauczył się, jak mówić, by być słyszanym – doświadczenie, które później wykorzystał na scenie. Do stand-upu namówili go koledzy z pracy w banku. Nigdy nie żałował, iż zdecydował się na ten krok! Urodzony 11 marca w 1990 roku w Żaganiu, z niewielkiego miasteczka przeniósł się na ogólnopolskie tournée, a wszystko to dzięki determinacji i talentowi.
Punktem zwrotnym był moment, gdy jego występy trafiły na YouTube. Publiczność pokochała jego bezpretensjonalność i trafne obserwacje codziennego życia. Debiutancki materiał otworzył mu drzwi do dalszych tras, a kolejne programy tylko umocniły jego pozycję na stand-upowej mapie Polski.
- ZOBACZ TEŻ: Tomasz Majer – od baru mlecznego do królewskiej sceny kabaretu. Jak artysta z Głogowa podbił serca publiczności?
Komedia z życia, bez lukru i zbędnych dekoracji
Styl Sochy to połączenie energii, błyskotliwości i szczerości. Jego teksty nie są wydumane – wręcz przeciwnie, płyną z życia. Opowiada o rodzinie, związkach, ojcostwie, absurdach społecznych i własnych doświadczeniach – z dystansem, autoironią, ale i refleksją. Publiczność ceni go za autentyczność i to, iż choćby najtrudniejsze tematy potrafi podać w sposób lekki, ale nigdy banalny.
Socha nie tylko opowiada historie – on je przeżywa razem z publicznością. Jego występy są dynamiczne, pełne energii i bezpośredniego kontaktu z widzami. Często improwizuje, reaguje na komentarze z sali, potrafi błyskawicznie dopasować tempo i narrację. To sprawia, iż każdy jego występ jest inny, niepowtarzalny.
"Bawienie ludzi było dla mnie czymś bardzo ważnym odkąd pamiętam i nie ma większej satysfakcji w życiu, niż móc to przekuć na profesjonalne zajęcie, które mam przyjemność teraz wykonywać" — można przeczytać na jego stronie internetowej.
Mateusz Socha: życie prywatne
Choć stroni od mediów plotkarskich, Mateusz Socha nie ukrywa, iż rodzina i codzienne życie mają ogromny wpływ na jego twórczość. W swoich wystąpieniach często wraca do dzieciństwa w Żaganiu, relacji z rodzicami czy wyzwań, jakie niesie ojcostwo. Mówi o tym szczerze, ale z humorem – bez patosu.
W jednej z rozmów Mateusz Socha uchylił rąbka tajemnicy na temat swojego życia uczuciowego. Jak wyznał w wywiadzie z Żurnalistą, historia jego związku zaczęła się od... zaczepek na Instagramie. Reagowali nawzajem na swoje zdjęcia i relacje, a następnie zaczęli regularnie pisać. Jego żona była początkowo po prostu fanką – ale jak to czasem bywa, z cyfrowej znajomości gwałtownie narodziła się bliższa relacja. "Naturalnie nawiązała się rozmowa. [...] Instagram jest znacznie lepszy do bajerowania niż Tinder” – żartował z charakterystycznym dla siebie luzem.
Mateusz Socha otworzył się też w temacie rodzicielstwa. Jako dumny ojciec przyznał, iż narodziny córki bardzo go zmieniły: "Jestem ze 110, bo nie 180 stopni innym człowiekiem niż przed porodem. Kiedy urodziła się moja córka, poczułem się staro. Duchowo, ale też fizycznie. [...] Zacząłem dbać o siebie, bo wiem, iż teraz mam obowiązek, więc muszę żyć przede wszystkim. Nie piję, tzn. staram się nie pić tak dużo jak wcześniej, czytam, zamiast oglądać głupie rzeczy" — powiedział w podcaście "WojewódzkiKędzierski". W grudniu postanowił podzielić się zdjęciem pociechy, która... pójdzie w jego ślady? "Chyba pora przejść na emeryturę" — napisał dowcipnie, nawiązując do mikrofonu w dłoniach pociechy.
Jeszcze więcej rodzinnych kadrów znajduje się na Instagramie jego żony, która chętnie dokumentuje wspólne chwile oraz podróże z ukochanym.
W wolnym czasie Mateusz Socha stawia na aktywność fizyczną. Siłownia i bieganie to dla niego nie tylko sposób na utrzymanie formy, ale też sposób na odreagowanie emocji po intensywnych występach. Sport – jak sam przyznaje – działa na niego terapeutycznie.
Sukces bez skandali
Jego nazwisko coraz częściej pojawia się obok najlepszych polskich komików, a bilety na występy znikają w błyskawicznym tempie. Choć nie zdobywa tradycyjnych nagród artystycznych, ma to, co w stand-upie najważniejsze – wierną publiczność i szacunek środowiska.
Miliony wyświetleń w serwisach internetowych, występy w najważniejszych salach w Polsce, obecność w podcastach i programach telewizyjnych – to wszystko świadczy o jego sile scenicznej. A przy tym wszystkim pozostał sobą – chłopakiem z Żagania, który po prostu kocha bawić ludzi.
- SPRAWDŹ TEŻ: Niedawno zachwycił spektakularną metamorfozą, teraz wziął ślub. Przed laty Łukasz "Lotek" Lodkowski walczył z własnymi demonami
