You – recenzja piątego sezonu. Wgniata w fotel

popkulturowcy.pl 5 godzin temu

Na koniec kwietnia Netflix postanowił przykuć do telewizorów każdego, kto kiedykolwiek miał styczność z serią You. Wielki finał serialu był zapowiadany od miesięcy, jednak czy spełnił oczekiwania?

You to opowieść o Joe Goldbergu – na pozór miłym fanem literatury, który jest w stanie przychylić nieba swojej ukochanej. Nie jest jednak tajemnicą, iż pod płaszczykiem dobrego chłopca skrywa się zimny psychopata, dla którego zabijanie nie jest ani wypadkiem ani koniecznością, a rozrywką. Przez cztery sezony ze zgrozą przyglądaliśmy się, jak w jego sidła wpadają coraz to kolejne kobiety, a sam Joe pozostaje bezkarny. Piąty sezon to zwieńczenie tej historii.

Kadr z serialu

Całość zaczyna się podobnie jak w poprzednich sezonach – Joe ma partnerkę, ktoś inny mu się zaczyna podobać, a dodatkowo na jego drodze do szczęścia staje szereg osób, które musi usunąć. Po dość mdłym czwartym sezonie spodziewałam się, iż i tu podążymy tym samym schematem. Częściowo rzeczywiście tak było, jednak w tym wypadku widać było, iż twórcy postanowili pójść na całość. Napisali naprawdę świetnych bohaterów i dobrali jeszcze lepszych aktorów. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj Anna Camp (znana chociażby z Pitch Perfect) która wcieliła się w obie bliźniaczki Kate, Raegan i Maddie. Zarówno ja, jak i moi znajomi musieliśmy się upewnić, iż to naprawdę ta sama aktorka. Rewelacyjnie zagrała obie postaci, a problemy tożsamościowe, z jakimi zmagała się od pewnego momentu Maggie były zagrane wprost idealnie.

Penn Badgley również wspiął się na wyżyny swoich aktorskich umiejętności. Jak w poprzednich sezonach można było się przyczepić do detali, tak co pokazał teraz, w szczególności w piątym i dziesiątym odcinku, było prawdziwym popisem aktora. To, jak z miłego chłopaka zmienił się w psychopatę, który już choćby przed sobą tego nie ukrywa – dzieło sztuki.

Kadr z serialu

Samo zakończenie You, wręcz ostatnie minuty sezonu, również wgniatały w fotel. Twórcy bawią się z widzem. Pokazują, iż to całe społeczeństwo jest problemem, a nie tylko Joe. Jednocześnie dali znać, iż Goldberg cały czas manipulował również nami i wskazali, iż to dzieje się codziennie, nie tylko w świecie fikcyjnym, ale przede wszystkim realnym.

Nie obyło się jednak bez wpadek. Pierwszą z ich jest łatwość z jaką Joe odzyskał syna. Oczywiście, jak dano do zrozumienia, to pieniądze załatwiły całą sprawę, jednak czy naprawdę odebranie adopcyjnego dziecka kochającym rodzicom jest aż tak łatwe?

Pozostałe dwie sytuacje, które jak dla mnie się nie spinały miały miejsce w ostatnich dwóch odcinkach, dlatego jeżeli nie chcesz spoilerów – przejdź do kolejnego akapitu. Po pierwsze Joe wszył sobie w rękę klucz do klatki. Skąd jednak wiedział, iż w ogóle istnieje możliwość, iż zostanie tam zamknięty? Mamy jedynie flashback, jak rozcina sobie rękę i go tam wkłada, ale nie jest to w żaden sposób uzasadnione. Po drugie, powrót z martwych jego byłej partnerki Marienne. Jak? Mówi tylko, iż nie udało mu się jej zabić i tyle. No i też jakim cudem Kate przeżyła postrzał i pozostawienie w płonącym budynku? Powiedziano tylko iż wróciła. Rzeczywiście miała na ciele ślady po ciężkim oparzeniu, ale jak udało jej się wydostać? Tego nie wiemy.

Kadr z serialu

Dość mocno, szczególnie na początku, irytowała mnie niestety postać Bronte. Nic mnie w niej porywało, a wręcz odpychało. Z czasem jednak bohaterka przeszła prawdziwą przemianę, dzięki której pod sam koniec cała zyskała. Jednak mimo wszystko żałuję, iż to ona odegrała w tym sezonie kluczową rolę.

Mimo tych wszystkich minusów uważam, iż piąty sezon You był naprawdę rewelacyjny. Wciągał od pierwszych chwil, było w nim wiele naprawdę zaskakujących zwrotów akcji, a scenarzyści i aktorzy zrobili, co w ich mocy, żeby widzowie na długo zapamiętali płynącą z niego lekcję.


Źródło obrazka wyróżniającego: materiały promocyjne
Idź do oryginalnego materiału