"Heweliusz" to serial Jana Holoubka ("Wielka woda", "Rojst") inspirowany największą tragedią morską w historii powojennej Polski. 14 stycznia 1993 roku prom "Jan Heweliusz", walczący z huraganowym sztormem u brzegów niemieckiej Rugii, przewrócił się i poszedł na dno. Woda pochłonęła 56 osób, żaden z 35 pasażerów nie przeżył. Uratowało się zaledwie dziewięciu członków załogi, a wśród nich Janusz Lamek, który po latach wspominał katastrofę.
Katastroficzny dramat to absolutny hit. Miał premierę na Netfliksie dopiero 5 listopada, a już uplasował się w czołówce najlepszych polskich seriali według widzów w serwisie Filmweb. Z oceną 8,17 zajmuje w tej chwili trzecie miejsce, a wyprzedzają go jedynie dwa kultowe tytuły: "Alternatywy 4" z 1986 roku i "Pitbull" z 2005 roku.
Gdzie kręcono "Heweliusza"? Jest i Śląsk, i Bałtyk
Sporo widzów zastanawia się, gdzie adekwatnie kręcono "Heweliusza" i jednym z największych zaskoczeń jest... Śląsk, którego raczej nie spodziewalibyśmy się w "morskim" serialu. A jednak właśnie tam, w Chałupkach, Jan Holoubek odnalazł idealną scenografię.
Nieczynne polsko-czeskie przejście graniczne "zagrało" polsko-niemiecką granicę w Świnoujściu. Wszystko dzięki charakterystycznej zabudowie z falistą blachą, której – co ważne – nigdy nie zdemontowano. Na ekranie wypatrzymy też Most Jubileuszowy Cesarza Franciszka Józefa z 1899 roku, a finał drugiego odcinka przenosi nas bezpośrednio na dworzec autobusowy w Chałupkach.
Śląskie wątki uzupełniają ujęcia z Wrocławia: ekipa pracowała m.in. na ulicach Poznańskiej, Strzegomskiej, Szkockiej, Grodeckiej i Rogowskiej.
Ekipa zawitała też na Dolny Śląsk – w Zgorzelcu kręcono sceny, które w serialu "udają" warszawski Ursynów. Osiedle przy ul. Wyspiańskiego wcieliło się w tamtejszą enklawę lat 90., ekipa odwiedziła również kościół przy ul. Ks. Jana Kozaka 2.
Oczywiście duża część materiału powstała nad Bałtykiem: w Świnoujściu, Gdyni, Sopocie, Darłowie, Pucku, Szczecinie i Stargardzie. To tam odtworzono realia feralnej nocy z 1993 roku, kiedy prom "Jan Heweliusz" zatonął na morzu podczas styczniowego sztormu.
Warszawa w "Heweliuszu" też jest. Choć stolica bywa w filmach i serialach nie do poznania, tutaj zobaczymy… autentyczną Warszawę sprzed trzech dekad. Twórcy wykorzystali fragment archiwalnego nagrania, z którego usunięto jedynie gigantyczną reklamę Marlboro dominującą w kadrze.
Najważniejsze sekwencje w serialu "Heweliusz" powstawały z kolei w ogromnym basenie studyjnym w Brukseli. To właśnie tam nakręcono spektakularne sceny ewakuacji pasażerów i załogi.
Kulisy "Heweliusza". Tak kręcono sceny w Bałtyku
Po premierze Netflix udostępnił materiał zza kulis, który tylko potwierdza, jak imponująca – i wymagająca – była produkcja. Praca nad "Heweliuszem" kojarzy się wręcz z "Titanikiem", bo Holoubek podszedł do inscenizacji tragedii z rozmachem, który przypomina styl Jamesa Camerona.
W materiale zza kulis możemy zobaczyć m.in. opracowany specjalnie na potrzeby serialu system linowy. Dzięki niemu nakręcono ujęcia na przechylającym się statku – Konrad Eleryk, która wciela się w jednego z marynarzy, i reszta obsady poruszali się po płaskiej powierzchni, ale "w sposób symulujący przechył".
– Trzeba było nauczyć się chodzić przy przechyle 15, 30, a choćby 70 stopni. Przy tym ostatnim masz wrażenie, iż idziesz już po ścianie – opowiadał w materiale aktor.












