Głębokie emocje i urokliwe melodie.
Choć Natalja Romine pochodzi z Hong-Kongu, wychowała się w Zurichu. I to właśnie na tamtejszej scenie klubowej stawiała w połowie minionej dekady swoje pierwsze kroki jako didżejka. Fascynowały ją początkowo przede wszystkim basowe brzmienia: grime i dubstep, by potem jednak zainteresować się electro i techno. Lekka ręka do splatania mocnych setów sprawiła, iż z czasem upomniał się o nią Berlin.
Przeprowadzka do stolicy Niemiec okazała się strzałem w dziesiątkę. Romine niebawem została rezydentką w klubie RSO i zaczęła występować podczas cyklu imprez organizowanych przez Raster Media. Pierwsze własne nagrania pod pseudonimem Yanling wyprodukowała w 2019 i miały one jednoznacznie klubowe przeznaczenie. Chwilę później przyszła jednak pandemia i wszystko stanęło w miejscu.
Odcięta od klubowego grania, Romine zaczęła penetrować bardziej eksperymentalną muzykę. Kiedy poluzowano pandemiczne obostrzenia miała już gotowy pomysł na cykl imprez, łączących elektronikę z oryginalnymi przestrzeniami architektonicznymi. I udało się: wystąpiła w Museum Angewandte Kunst we Frankfurcie, Theatre Gessnerallee w Zurichu czy w Museum Thorvaldsen w Kopenhadze. Teraz zamienia cykl Aurora Edition w wytwórnię płytową, wydając jej nakładem swój pierwszy album.
Specjalnością szwajcarskiej producentki jest przestrzenny ambient – i dostajemy taki już w otwierającym zestaw „Transmuted”, łączącym piękną partię piano z chmurną elektroniką. Podobnie wypada „Cymatic”, z tym, iż tutaj na pierwszy plan wychodzi eteryczna wokaliza rodem z dawnych nagrań Enyi. „Aura Nova” ma bardziej soundtrackowy ton, splatając anielski chór z wolno kroczącym bitem o tektonicznej mocy.
W „Silver Gaze” dochodzą do głosu neoklasyczne fascynacje Romine. Smyczkowe fale wnoszą tu niepokojącą partię brzęczącej wiolonczeli, którą oplatają trance’owe akordy. „Fallen Tempest” rezonuje z kolei echami niemieckiej kosmische musik, wysuwając na pierwszy plan rozwibrowane arpeggio w stylu Tangerine Dream. „Nebula” i „Virtu Variance” mogłyby z powodzeniem znaleźć się na którejś kompilacji z cyklu „Pop Ambient”, oba nagrania mają bowiem zwiewne brzmienie i uwodzą rozmarzonymi melodiami.
„Cymatic” to niedługi zestaw, ale słucha się go z dużą przyjemnością. Natalja Romine potrafi żonglować cytatami z klasyki ilustracyjnej elektroniki, dodając od siebie głęboką emocjonalność i wyrazistą melodykę. To prawdopodobnie wynik jej wcześniejszych doświadczeń z graniem muzyki klubowej. Nie od dziś wiadomo, iż didżejska praktyka może się przydać w tworzeniu własnej muzyki. Ale iż może to być ambient – to coś nowego.
Aurora Edition 2024