
W świecie pełnym szybkich treści i przewijanych w pośpiechu ekranów coraz trudniej zatrzymać uwagę odbiorcy na dłużej niż kilka minut. A jednak są tacy twórcy, którzy potrafią to zrobić – i to z tematem tak (pozornie) nieoczywistym jak historia. Rafał Sadowski, autor popularnego „Podcastu Historycznego”, udowadnia, iż opowieści o przeszłości mogą fascynować równie mocno, co najlepszy serial. Dzięki dogłębnym badaniom, sugestywnej narracji i wyczuciu tempa zyskał oddaną społeczność słuchaczy.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2025
W rozmowie z nami opowiada, jak zaczęła się jego przygoda z podcastingiem, co go inspiruje w pracy twórcy i jak naprawdę wygląda monetyzacja podcastu historycznego w Polsce. To szczera opowieść o pasji, wytrwałości i rynku, który wciąż dojrzewa – ale już teraz oferuje znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać.
Dominik Łada: Powiedz, kim dziś się czujesz? Jesteś bardziej podcasterem, prawnikiem, a może maratończykiem?
Rafał Sadowski: To interesujące pytanie, bo zwykle to ja muszę tłumaczyć słuchaczom, jak skomplikowana jest moja droga zawodowa. Myślę, iż dziś przede wszystkim jestem narratorem historii. To właśnie opowiadanie historii stało się osią mojego życia – i czuję w tym ogromną misję oraz spełnienie. Chcę mówić o przeszłości w taki sposób, w jaki sam zawsze chciałem jej słuchać. Nie jako zbioru dat, osi czasu, ale jako opowieści o ludziach, decyzjach, emocjach.
Z wykształcenia jestem prawnikiem, ukończyłem aplikację radcowską i przez większość życia pracowałem w zawodach prawniczych. Ale kilka lat temu zdecydowałem się porzucić bezpieczny etat i zacząć opowiadać historię zawodowo. To trochę tak, jakbym sam był bohaterem jednej z moich opowieści – jak Shackleton, który wyruszył na Antarktydę mimo wszystkich przeciwności. Czasem warto zaryzykować.

DŁ: A twoja przygoda z historią zaczęła się już na studiach prawniczych?
RS: Historia towarzyszyła mi już od czasów szkolnych, ale moja relacja z nią nie była łatwa. W liceum byłem w klasie o profilu historyczno-prawnym, potem na studiach miałem mnóstwo zajęć z historii prawa. Ale przyznam szczerze, iż nigdy nie przepadałem za tradycyjnym sposobem nauczania historii – uczeniem się dat, nazwisk, faktów pod testy. Wolałem oglądać mapy w atlasach, samodzielnie doczytywać, szukać kontekstów.
Dojrzała pasja przyszła później. W 2020 roku przeprowadziliśmy się z żoną z Olsztyna do Warszawy. Przyszła pandemia, dużo siedzieliśmy w domu. Ja zaczynałem pracę w korporacji, byłem przybity, tęskniłem za bliskimi. I właśnie wtedy sięgnąłem po historię, jak po coś trwałego i realnego. Bo historia naprawdę się wydarzyła. To literatura faktu, która daje ukojenie i inspirację.
Zacząłem wtedy śledzić wyprawę Magellana dzień po dniu, czytać o Jamesie Cooku czy o kampanii włoskiej, w której brał udział mój dziadek. I to wtedy właśnie narodziła się we mnie ta pasja, która kilka miesięcy później przekształciła się w podcast.
DŁ: Pamiętasz moment, w którym postanowiłeś nagrywać podcast na poważnie?
RS: Tak, to był 2019 rok, czerwiec-lipiec. Wtedy opublikowałem pierwszy odcinek. Na początku to było hobby. Dużo biegałem, a w trakcie biegania zacząłem słuchać podcastów. Z czasem poczułem, iż sam chciałbym coś opowiedzieć. Szukałem podcastów historycznych, ale… nie znalazłem żadnego, który by mnie porwał. Wpisałem frazę „podcast historyczny” w Spotify – nic.
Stąd zresztą nazwa mojego podcastu. Po prostu chciałem, żeby ktoś, kto wpisze to hasło, coś znalazł. Zacząłem od mikrofonu za 300 zł i nagrałem pierwszy odcinek. Na początku słuchałem go ja, moja żona, rodzice i brat. 5 osób. Ale po trzech miesiącach pojawiło się 7 odsłuchań dziennie. Dwie osoby więcej. I to był ten moment, w którym poczułem, iż ktoś nieznajomy chce posłuchać mojej opowieści. To było niesamowite uczucie.
DŁ: Co było największym wyzwaniem na początku?
RS: Logistyka i czas. Przez pierwsze lata podcast tworzyłem równolegle z pracą w korporacji. Odcinki powstawały w piątki po południu, soboty i niedziele. Montaż dźwięku, research, pisanie skryptu – wszystko robiłem sam. Technicznie radziłem sobie całkiem nieźle, bo zawsze miałem łatwość wypowiadania się. Ale zmęczenie i godzenie pasji z etatem były najtrudniejsze.
DŁ: Masz dar do opowiadania. Jak wygląda twój proces twórczy?
RS: Najpierw temat musi mnie porwać. jeżeli mam pomysł, to testuję go z żoną. Ona jest takim moim „średnim słuchaczem” – nie pasjonuje się historią, więc jeżeli ją zainteresuje, to znaczy, iż temat jest dobry.
Potem robię głęboki research: książki, artykuły, publikacje IPN-u, materiały źródłowe. Robię notatki, układam narrację, zadaję sobie pytania, które potem wplatam w odcinek. Na przykład: „Czy zastanawialiście się, dlaczego inne plemiona słowiańskie tak łatwo poddały się Mieszkowi I?”. To pytanie, które sam sobie postawiłem, a potem odnalazłem odpowiedź.
Odcinki piszę z myślą o formacie audio. Wszystko musi być zrozumiałe dla słuchacza, który jedzie samochodem, sprząta czy karmi dziecko. Nie mówię: „popatrzcie na mapę”, tylko opisuję, co na niej się znajduje.
Na koniec montuję wszystko sam. Na YouTube dodaję slajdy, mapy, ilustracje – żeby wersja wideo była wartością dodaną. Ale fundamentem zawsze jest opowieść audio.

DŁ: Czy tematy od słuchaczy też trafiają do twojego podcastu?
RS: Tak, dostaję masę propozycji. Mam listę z ponad 200 tematami, część z nich podsunęli mi słuchacze. Ale zawsze musi być chemia. Czasem ktoś proponuje odcinek o starożytnym Egipcie, a ja przez długi czas nie byłem gotów, żeby się za to zabrać. Nie chciałem powielać szkolnych schematów. Dopiero kiedy poczułem, iż mam pomysł na nową narrację, zrobiłem przekrojowy cykl o Egipcie – od początku cywilizacji po Kleopatrę.
Słuchacze inspirują mnie też do odkrywania mniej znanych historii. Kiedyś ktoś zaproponował temat wyprawy Louisa i Clarka. Nie znałem tej opowieści, ale jak się w nią zagłębiłem, przepadłem. To była gotowa fabuła filmowa.
DŁ: Jak wygląda twoja relacja ze słuchaczami?
RS: Bardzo ją cenię. Staram się odpowiadać na wszystkie wiadomości i komentarze. Doceniam każdy głos, bo wiem, iż za nim stoi prawdziwy człowiek, który poświęcił mi swój czas. Podcast to intymny format. Ktoś wpuszcza mój głos do swoich słuchawek. To zobowiązuje.
Najbardziej wzruszają mnie wiadomości od osób, które słuchają mnie razem z dziećmi. To daje poczucie sensu. Wiem, ile pracy wkładam w każdy odcinek, a takie sygnały przypominają mi, iż warto.
DŁ: A jak wygląda kwestia monetyzacji? Czy da się dziś utrzymać z podcastu?
RS: Tak, ale to zupełnie inna rzeczywistość niż praca na etacie. Dochody są zmienne, zależą od wielu czynników. W Polsce podstawowe źródła monetyzacji to: 1. Współprace reklamowe – marki zlecające lokowania w odcinkach. 2. Patronite – najważniejsze dla mnie źródło. To słuchacze decydują, czy warto mnie wspierać. 3. YouTube – jedyna platforma, która dzieli się zyskami z reklam. Spotify, mimo ogromnego udziału podcastów, w Polsce nie płaci nic. 4. Produkty własne – książki, e-booki, gadżety. Ja napisałem książkę „Historia dla odważnych”, która była dla mnie przełomem.
Nie idę na masówkę. Wolę stworzyć jeden dopracowany odcinek niż dzielić go na części. Dla mnie liczy się jakość.

DŁ: Jak widzisz przyszłość rynku podcastowego w Polsce?
RS: Z jednej strony obserwuję stabilny wzrost słuchalności. Z drugiej – robi się coraz ciaśniej. W każdej niszy powstaje mnóstwo podcastów. Do tego dochodzą celebryci, którzy wchodzą na rynek z profesjonalnym zapleczem.
Ale mam nadzieję, iż słuchacze będą przez cały czas doceniać pasję, autentyczność i wartość merytoryczną. Bo tego nie da się kupić.
DŁ: Ulubiony własny odcinek?
RS: Ten o Amundsenie… Tam czytam list Falcona Scotta do żony. Sam miałem łzy w oczach. To był moment, kiedy poczułem, iż mogę sobie pozwolić na emocje.
DŁ: Ulubiona epoka historyczna?
RS: Twórczo: XX wiek, bo dostępne są źródła dźwiękowe, zdjęcia. Prywatnie: starożytność. Jest tam mnóstwo jeszcze nieodkrytych wątków.
DŁ: Bohater historyczny?
RS: Aleksander Wielki. Postać złożona: wielki zdobywca, ale też człowiek walczący z własnymi demonami. Inspiracja i przestroga.
DŁ: Największy mit, który warto obalić?
RS: Że w średniowieczu „nic się nie działo”. To epoka pełna zmian, dramatów, odkryć. Szczególnie w kontekście historii Polski.
DŁ: Książka, którą byś polecił?
RS: „Maria Curie” autorstwa jej córki, Ewy Curie. Przepiękna, szczera, pełna listów i osobistych refleksji.
DŁ: Na koniec: jaka rada dla tych, którzy chcą zacząć nagrywać podcast?
RS: Po prostu zacznijcie. Nie bójcie się. Nie zakładajcie sobie zbyt wysoko poprzeczki. Cieszcie się samym procesem. Podcasting jest wdzięczną formą. A jeżeli macie coś do powiedzenia – świat chętnie posłucha.
Jeśli artykuł Wywiad z Rafałem Sadowskim: Historia opowiedziana z pasją nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.




