Wybraliśmy się do Berlina z dwóch powodów. Pierwszy to koncert Spiritbox, Periphery i Stray from the Path w Columbiahalle. Drugi? Od dawna chcieliśmy porozmawiać z Periphery. Ogromnie się cieszymy, iż plan ten zrealizowaliśmy.

Spotkaliśmy się z Jake’em Bowenem, by porozmawiać o ewolucji zespołu, procesie twórczym i relacji z fanami. Periphery od debiutu w 2010 roku nieustannie się rozwija, balansując między techniczną precyzją a przystępnością. Jake podkreślił, jak ważna jest dla nich intuicyjna kooperacja i swoboda twórcza, którą zapewnia im własny label 3DOT Recordings. Usłyszeliśmy też o wyjątkowych doświadczeniach, także w Polsce – oraz o przyszłych planach, takich jak nowy album, poboczny projekt Jake’a i Mish’y, oraz nadchodząca trasa z Coheed and Cambria oraz Mastodonem.
Poniżej znajdziecie pełny wywiad z Jake’em. Miłej lektury!
MK
Cześć Jake! Dziękujemy, iż możemy się z Tobą spotkać i porozmawiać. Nie wiem, czy wiesz skąd jesteśmy.
JB
Z Niemiec?
MK
Nie, nie, jesteśmy z Polski. Naprawdę chcieliśmy zrobić wywiad z waszym zespołem, ponieważ ostatnio byliście w Polsce około 2015 roku, czyli dawno temu, 10 lat.
JB
Tak, to prawda.
MK
Mieliśmy nadzieję, iż będziecie w Polsce podczas tej trasy.
JB
Ja też, ale wiecie, czasem trudno tam dotrzeć.
MK
Rozumiemy to. Dlatego postaraliśmy się i jesteśmy, dziękujemy za zaproszenie.
JB
Cieszę się, iż mogę was tu gościć.
MK
Ja też się cieszę. jeżeli nie masz nic przeciwko, chciałbym zadać pierwsze pytanie.
JB
Śmiało.

MK
Periphery zawsze było znane z przekraczania granic progresywnego metalu. Patrząc wstecz na wasz debiutancki album z 2010 roku, jak uważacie, jak ewoluowało brzmienie zespołu i podejście do pisania piosenek przez te lata?
JB
Myślę, iż najważniejsze jest to, iż uczymy się za każdym razem, gdy siadamy do pisania nowego albumu. Uczymy się nowych rzeczy o współpracy ze sobą nawzajem, i to się zmienia za każdym razem, ponieważ rośniemy i wynosimy lekcje z poprzednich sesji, które możemy teraz wprowadzić do nowych. To interesujące, jak ta studnia jest tak głęboka i ciągle odkrywamy, jak dotrzeć do mety szybciej lub bardziej efektywnie, zachowując jednocześnie tę kreatywną iskrę, którą można naprawdę eksplorować. I myślę, iż to najlepsza część pracy z tymi gośćmi — oni zawsze mnie czegoś uczą. Mam nadzieję, iż oni czują to samo w stosunku do innych interakcji w zespole. Zawsze się od siebie uczymy. Efektywność jest ważna, ale myślę, iż zachowanie zabawy w tworzeniu muzyki jest dla nas najważniejsze. I przez cały czas się bawimy, więc myślę, iż to się udaje. Znajdujemy nowe sposoby na czerpanie euforii z muzyki, nie alienując przy tym ludzi, którzy są z nami od debiutanckiego albumu. Nic z tego nie jest celowe, ale miło, iż zawsze wychodzi to na naszą korzyść. Tak więc kooperacja staje się łatwiejsza, a jednocześnie pozostaje zabawna.
MS
Czy zagracie dziś jakiś materiał z debiutanckiego albumu?
JB
Nie dziś, ale na ostatniej trasie zagraliśmy kilka utworów z tamtego okresu. Trudno jest włączać debiutancki materiał do współczesnych koncertów, ponieważ czuję, iż choć wielu ludzi go lubi, to gdy gramy go na żywo, nie zawsze spotyka się z tak dobrym odbiorem jak nowsze utwory. Częściowo to nasza wina, ponieważ nie gramy go wystarczająco często, aby oddać mu sprawiedliwość. Ale to nie znaczy, iż nie chcemy go grać lub iż go nie lubimy. Po prostu gramy wystarczająco dużo koncertów, aby wiedzieć, co działa najlepiej, a co nie jest aż tak zabawne lub nie cieszy się takim uznaniem publiczności. To nie tylko kwestia grania tego, co sami chcemy, ale też promowania aktualnego albumu, wyboru odpowiednich gitar na trasę czy przywracania utworów, które dawno nie były grane, a są ulubionymi fanów. To tylko kilka powodów, ale jest ich znacznie więcej.
MK
Wasza muzyka to połączenie technicznej precyzji i silnej głębi emocjonalnej. Jak udaje wam się znaleźć równowagę między złożonością a dostępnością podczas pisania nowego materiału?
JB
Najbardziej szczera odpowiedź brzmi: nie wiem. To bardziej kwestia tego, iż napisaliśmy razem tak wiele piosenek, iż wiemy, co działa, a co nie. Wszyscy w zespole mamy dobre wyczucie melodyjności i słuchamy tego, zamiast zmuszać utwór do bycia w określony sposób. jeżeli ktoś zaczyna od technicznego riffu, prawdopodobnie będzie to bardziej techniczny utwór. Staramy się pisać rzeczy, które uzupełniają początkową podstawę piosenki. Kiedy utwory są mniej techniczne i mniej złożone, zwykle kierują się w stronę emocjonalności i mają bardziej otwarte refreny. Ważne jest, abyśmy skupiali się na potrzebach piosenki, a nie na tym, co sami uważamy, iż jest potrzebne. Słuchamy tego, co zostało ustalone, zamiast narzucać, iż musi być duży refren, techniczna sekcja czy solówka. To nie działa w ten sposób. Początkowa podstawa piosenki wyznacza nastrój, a my musimy pisać wokół tego, nie przesadzając, aby zostawić miejsce dla innych instrumentów, zwłaszcza głosu Spencera czy perkusji. To nie jest coś, co robimy celowo, ale wynika z faktu, iż napisaliśmy razem tak wiele piosenek, iż po prostu wiemy, co działa.

MS
Wielu fanów uważa wasze brzmienie za unikalne w scenie progresywnego metalu. Jakie elementy waszym zdaniem najbardziej definiują tożsamość Periphery?
JB
Myślę, iż przede wszystkim jest to zespół muzyków. Zaczęliśmy jako fani takiego podejścia do muzyki, gdzie można przekraczać granice, a jednocześnie spełniać różne oczekiwania — czy to melodyjne i piękne partie, czy ciężkie i brutalne elementy. jeżeli słuchasz naszych albumów, nie ma zbyt wielu piosenek, które brzmią identycznie. Niektórzy mogą się z tym nie zgodzić, ale staramy się nie umieszczać utworów w tej samej tonacji jeden po drugim. Mieszamy różne style, aby stworzyć bardziej zróżnicowane brzmienie.
MK
Kiedy wydaliście „Periphery IV: Hail Stan przez waszą własną wytwórnię, 3DOT Recordings, czy ta decyzja wpłynęła na wasz proces twórczy i plany na przyszłość?
JB
Tak, najbardziej zauważalne jest to, iż nie jesteśmy już zależni od czyjegoś harmonogramu. Kiedy album jest gotowy, po prostu go wydajemy. Nie musimy koordynować się z żadną zewnętrzną instytucją. To my decydujemy o tempie i rodzaju muzyki, którą tworzymy. Pamiętam, iż w 2014-2015 roku próbowaliśmy promować się w radiu, tworząc krótsze wersje naszych piosenek. Niektóre z tych wersji były fajne, bo usuwały zbędne elementy, ale teraz nie myślimy już w ten sposób. Teraz album jest gotowy, gdy jest gotowy, i wszyscy musimy go kochać. To największa zmiana wynikająca z samodzielnego wydawania — sami ustalamy zasady.
MS
Baza fanów Periphery jest niezwykle oddana. Co ta relacja dla was znaczy i jak wpływa na wasze podejście do muzyki?
JB
Zdecydowanie ma to znaczenie. Nigdy nie osiągnęliśmy poziomu, gdzie jesteśmy ogromni i wszyscy nas znają, ale mamy coś, czego nie mają inne zespoły — właśnie tę bazę fanów. Wielu fanów nie ma takiego rodzaju słuchaczy, którzy naprawdę się angażują, znają wszystkich członków zespołu i doceniają to, co każdy z nas wnosi. To ważne dla nas, ponieważ ci fani dorastają z nami, a potem przyprowadzają swoje dzieci na nasze koncerty. Tworzy to rodzaj rodziny, której naprawdę nie bierzemy za pewnik .Wiele zespołów nie ma tak oddanych fanów, którzy kupują albumy, koszulki, a choćby gitary z naszymi podpisami. To naprawdę niesamowite.
MS
Robią tatuaże z waszym logo
JB
Tak, oczywiście, ja również posiadam tatuaż z logo Periphery. Jeden z fanów pokazał mi swój tatuaż, a ja na to, zobacz, mam taki sam. To niesamowite, naprawdę super.

MK
Wasz zespół jest znany z podejścia „zrób to sam i samodzielnej produkcji muzyki. Czy odczuwacie presję, aby sprostać oczekiwaniom fanów, czy ta niezależność daje wam więcej wolności twórczej?
JB
I jedno, i drugie. Im jesteśmy starsi, a jako zespół działamy już prawie 20 lat, tym bardziej odczuwamy presję. Na początku mieliśmy ten rynek dla siebie — kilka zespołów robiło to, co my. Teraz wiele zespołów przejęło ten styl produkcji i zrobiło to lepiej. Musimy nadążać za tymi trendami, aby jakość naszego brzmienia była na odpowiednim poziomie. To inspirujące, ale też trzyma nas w gotowości. Zawsze robimy to, co uważamy za najlepsze, ale musimy uważać, aby nie zostać w tyle.
MS
Jake, wymień swoje ulubione zespoły, powiedzmy trzy
JB
Obecnie bardzo lubię Loathe, Spiritbox (z którym teraz jesteśmy na trasie) oraz Good Tiger, gdzie śpiewa mój najlepszy przyjaciel. Ich nowy album niedługo się ukaże i jest naprawdę świetny. Ostatnio też odkrywam na nowo miłość do gry na gitarze dzięki młodym, utalentowanym muzykom.
MS
Masz jakiś ulubiony utwór? Czy jest piosenka z któregoś albumu, którą szczególnie lubisz grać na żywo?
JB
Bardzo lubię grać „Atropos na żywo. Niektórzy starsi fani mówią, iż to nie jest techniczne ani wystarczająco ciężkie, ale my nie zawsze chcemy robić takie rzeczy. Lubię ten utwór, ponieważ opiera się na klimacie i grooveu, a nie na technice. Mój ulubiony utwór z „Periphery V to „Dracul Gras. Zawsze mamy jeden długi utwór na albumie, i to jest ten na „Periphery V. Ale za rok mógłbym wymienić inne utwory.
MS
Ja uwielbiam Reptile
JB
Ja też kocham Reptile, lubię go grać na żywo z tego samego powodu co Atropos.

MK
Grałeś z wieloma zespołami podczas swojej kariery. Czy jest jakaś szczególna trasa lub doświadczenie, które zapadło Ci w pamięci?
JB
Na początku graliśmy z zespołami, które ukształtowały nasze brzmienie.
MS
Jak Meshuaggah?
JB
Tak, zagraliśmy z nimi kilka koncertów, może choćby tylko dwa. Nigdy nie byliśmy razem w trasie… Meshuaggah, na co czekacie? zabierzcie nas w trasę, o co wam chodzi, lubicie pieniądze? (śmiech) Tylko żartuję.
Wracając do pytania, wcześniej graliśmy z Dream Theater, choćby zagraliśmy z nimi na deskach tego samego klubu w Berlinie.
MK
Dream Theater? Moje kolejne pytanie związane jest z tą formacją
JB
W porządku. (śmiech)
Kolejnym zespołem był Deftones. Niedawno graliśmy w Australii z Coheed and Cambria, z którymi zawsze chcieliśmy zagrać. Czułem od zawsze, iż do siebie pasujemy, pomimo tego iż nasze brzmienie nie jest takie same, to pewne aspekty takie jak wrażliwość, progresywność sprawiają, iż jesteśmy bardzo do siebie podobni. Poznaliśmy się i uważamy ich za niesamowitych ludzi. W maju i czerwcu znów z nimi jedziemy w trasę, a headlainerem będzie Mastodon. Nie mogę doczekać się tej trasy.
MK
W 2012 roku supportowaliście Dream Theater, m. in. w Polsce, ale nie wystąpiliście. Pamiętacie, dlaczego?
JB
Tak, były problemy ze sceną i nie zdążono ich naprawić na czas, abyśmy mogli zagrać. Wystąpił tylko Dream Theater. Pamiętam, iż wyszliśmy do fanów, aby porozmawiać, ale to był trudny dzień. Cała trasa była bardzo wymagająca.

MS
Jak wygląda proces tworzenia partii gitarowych? Zaczynacie od riffu, melodii, czy od ogólnego pomysłu?
JB
Może to wyglądać różnie. Czasem ktoś ma riff, który pokazuje reszcie zespołu, a czasem Matt improwizuje groove, który inspiruje nas do pisania. Innym razem po prostu dyskutujemy o stylu i tonacji, a potem budujemy utwór wokół tych kryteriów.
MK
Jak oceniacie obecną trasę ze Spiritbox i Stray from the Path?
JB
To trzy bardzo różne zespoły, ale widzimy, iż nasze fanbase’y się przenikają. Pierwszy koncert był w Alexandra Palace w Londynie przed 10 000 ludzi i poszedł świetnie. Prawdopodobnie był to największy koncert pod względem liczby uczestników, jaki zagraliśmy, nie licząc festiwali. Dziś gramy w mniejszej sali, ale zawsze dobrze się tu czujemy.
MK
Co dalej z Periphery? Czy są jakieś nowe projekty, kolaboracje lub kierunki muzyczne, które was ekscytują? Czy fani w Europie mogą spodziewać się kolejnej trasy, może w Polsce?
JB
Mamy wiele planów. W tym roku zaczynamy pisanie nowego albumu. Z Mishą mamy projekt poboczny Four Seconds Ago, który wydajemy już wkrótce. W maju i czerwcu jedziemy na trasę z Coheed and Cambria i Mastodon. Potem skupimy się na pisaniu i zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Jesteśmy bardzo podekscytowani powrotem do studia, nie wiem dokładnie jak będzie to wszystko wyglądało, ale jestem przekonany, iż moi kumple z zespołu przyniosą mnóstwo nowych pomysłów i tematów, którymi ostatnio się zainspirowali i zobaczymy co z tego wyjdzie.
MS
Dziękujemy za wywiad. To była przyjemność.
JB
Dzięki
Rozmawiali: Mateusz Szulborski i Mariusz Kapcia