Zejdź z mojego domu! mówię do mojej teściowej, kiedy znów zaczyna mnie obrażać.
Jedyną rzeczą, której zawsze się boję, jest gniew teściowej, z którą kiedyś byłam zamężna. Na szczęście mam trochę szczęścia. Mój pierwszy mąż, Marek Kowalski, pochodzi z domu dziecka i nie ma rodziców. Z Markiem nie wychodzi. Jesteśmy małżeństwem jedynie pięć lat, potem składam pozew o rozwód. Kiedy się pobieramy, studiuję na Uniwersytecie Warszawskim. Po roku Marek zaczyna pić, popada w długi sięgają pięciuset złotych a jego problemy odbijają się też na mnie jako żonie. Muszę porzucić studia, żeby podjąć pracę i spłacać jego zobowiązania.
Z tą decyzją wciągam się w masę kłopotów. Gdy w końcu się rozwodzę, odetchnę z ulgą w końcu nie będzie już problemów.
Dwa lata spędzam sama, dochodzę do siebie i powoli podnoszę się z upadku. Wtedy poznaję Roberta Bąka. Nie jest żonaty, nigdy nie miał poważnego związku. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Składa mi oświadczyny, a ja mówię tak. Idziemy do jego domu, aby poznać jego matkę, Teresę.
Już na progu widzę zmieszany wyraz twarzy Teresy. Rzuca mi tylko krótkie cześć i wchodzi do innego pokoju. Najpierw nie rozumiem, co się dzieje może coś z moim strojem nie gra? W rzeczywistości ubrana jestem skromnie. Przy stole Teresa patrzy na mnie i milczy. Ten wzrok drażni mnie, a kiedy zaczerwienię się, od razu wtrąca się ostro.
No więc, Jagodo, nie masz wykształcenia? mówi z lekko uśmiechniętą pogardą. Zastanawiam się chwilę, po czym spokojnie odpowiadam, popijając herbatę.
Tak, moja edukacja jest niekompletna, życie tak się potoczyło, iż nie dokończyłam studiów, ale zamierzam je uzupełnić.
Teresa mruczy pod nosem.
Hmm, planujesz dokończyć studia? A jak zostaniesz żoną, co wtedy? Kiedy będziesz wychowywać dzieci, gotować dla męża i sprzątać dom? Jesteś jak księżniczka śmieje się, bierze kolejny łyk herbaty i odkłada filiżankę na stół. Powiem ci szczerze, mój syn nie potrzebuje dziewczyny takiej jak ty.
Gdy na Ciebie patrzę, widzę przeciętną osobę, zarówno pod względem wyglądu, jak i figury, i braku ci rozumu dodaje, a ja czuję się obrażona. Wstaję od stołu i biegnę do łazienki, łzy spływają po policzkach. Nieznajoma kobieta obraża mnie bez powodu, a mój mąż milczy. Dobrze, iż gwałtownie wychodzimy z tego domu.
Nie chcę już wracać do ich mieszkania, ale Teresa wciąż wpada do nas, za każdym razem próbując mnie obrazić i zranić.
Zwracam się choćby do psychologa, by dowiedzieć się, co robić. Po kilku sesjach rozumiem, iż moja teściowa jest typową manipulatorką, a ja jestem ofiarą, bo pozwoliłam jej mnie atakować. Gdy znów zaczyna mnie atakować, od razu proszę ją, by opuściła mój dom. Nie widujemy się już, co mnie nie obchodzi, a mój mąż nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie.












