Wtorki z klasyką - Zofia Nałkowska Medaliony / Lektura, którą przeczytali wszyscy?

domowyklimacik.pl 2 tygodni temu

Witajcie

Nasz rynek czytelniczy zasypywany jest ogromem nowości. Wspaniałych nowości, które aż się rwą by je przeczytać. Jedne ładniejsze od drugich, błyszczące, pachnące i kolorowe. Teraz jeszcze doszły zdobienia na brzegach książek. Wspaniałe, po prostu wspaniałe.

Ale! Co z tymi starymi książkami? Tymi zakurzonymi, zapomnianymi albo tymi do których zmuszali nas w szkole?

Ostatnio wpadła mi do głowy myśl, iż one chcą by o nich przypomniano. Być może wznowiono i też pokolorowano na brzegach? Podobno myśl pojawiająca się w głowie jest po coś. Postanowiłam, iż będę od czasu do czasu pisała o jakimś klasyku, lekturze, starym wierszu. Klasyka to słowo zarezerwowane dla "czegoś" wyjątkowego być może z wyższej półki, ale u mnie będzie po prostu trochę staro, a trochę z lat wcześniejszych.

Jako, iż pomysł jest świeży i jeszcze kiełkujący to wybrałam książkę wydawałoby się najcieńszą z niewielką ilością stron i kilkoma rozdziałami. Miałam nadzieję, iż gwałtownie ją przeczytam i już w najbliższy wtorek wpis pojawi się na blogu. Tematyką idealnie pasowała do okresu, który aktualnie mamy: w niedzielę 1 września, rocznica wybuchu II wojny, a w poniedziałek rozpoczęcie roku szkolnego (lektura).

Przeliczyłam się, nie było ani łatwo ani szybko. Zaczęłam czytać, kiedy byłam mocno zmęczona, a kolejnego dnia rodzinka nie pozwalała dokończyć. I takim sposobem kilka ponad 60 stron czytałam 3 dni. W między czasie nękały mnie jeszcze koszmary w nocy. Tak, bo niby czytało się w liceum, niby pamiętało, a jednak nie.

Wtorki z klasyką - Zofia Nałkowska Medaliony / Lektura, którą przeczytali wszyscy?

Nie pamiętałam tych wszystkich szczegółów, które tam się pojawiły. Nie wiem, może wtedy nie wywarły na mnie aż takiego wrażenia, może byłam za młoda by zrozumieć?

Zupełnie nie pamiętałam, iż to w tej książce było o wyrobie mydła. O oddzielaniu kości od tłuszczu, o gotowaniu torsu w wielkiej kadzi. O tym, iż setki trupów leżały w wielkich basenach, wiele z nich bez głów, a ich oczy były otwarte.

Nie pamiętałam też tego, iż tutaj wspominane były przewozy w wagonach bydlęcych, a było tak ciasto, iż nie można było się ruszyć. Te wagony jechały choćby kilka dni w smrodzie, brudzie i błocie.

Nie pamiętałam też tego, iż kiedy podpalali mieszkania w gettach ludzie wyskakiwali przez okno by szybciej zginąć od upadku zamiast w pożarze. Wyrzucali najpierw swoje dzieci, a potem sami skakali.

Ciężko było się niekiedy skupić, czasem wracałam do początku i czytałam od nowa rozdział by nic nie umknęło. Niektórzy mieli takie przeświadczenie, to była ta jedna kobieta bez oka, iż ona przeżyła tylko po to by opowiedzieć Pani Zofii te wszystkie straszne wydarzenia.

"Ludzie ludziom zgotowali ten los"



Czasami w rozmowie wspominamy, przy okazji jakiegoś spotkani, iż tę lekturę to chyba wszyscy czytali. Nie każdy lubił czytać, ale MEDALIONY to każdy czytał. Tylko czy teraz po tylu latach pamięta, iż jest to zbiór opowiadań zebranych przez autorkę? Być może specjalnie szukała ludzi, z którymi mogła zrobić wywiad. Zrobiła i wybrała te "najciekawsze", czy tak można o nich napisać?

Czytając tę niewielką publikację teraz myślę, iż wywarła na mnie dużo większe wrażenie niż te 20 lat temu. Być może dlatego, iż trzeba było przeżyć te kilka lat więcej, a być może dlatego, iż mam swoje dzieci, a może też przez to co się dzieje tak blisko nas. Wydawałoby się, iż to mała lektura, taka lekka, a jednak z ciężkim i wielkim przesłaniem.


Polecam, warto sobie przypomnieć Medaliony...

Idź do oryginalnego materiału