Wróciła po latach. To, co zrobiła dla niej siostra, zwala z nóg! Julia Pietrucha mówi bez ogródek

viva.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Aleksandra Modrzejewska


Ze ekranów zniknęła na 10 lat. Potrzebowała zmian, aktorstwo przestało ją cieszyć. Postanowiła wyruszyć w daleką podróż i poczuła, iż zdobywa świat na własnych zasadach. Dość intensywnie koncertowała, rozwijała karierę muzyczną i nie myślała o powrocie do aktorstwa. Ale niedawno wróciła do pracy przed kamerą. "Na początku pojawiła się propozycja udziału w filmie „Pojedynek”, a chwilę później rola Niny w „Langerze”. [...] Kiedy podejmowałam decyzję o przerwie w aktorstwie, obiecałam sobie, iż jeżeli dostanę scenariusz, który mnie poruszy, przyjmę rolę. [...] Jak już wracać, to w wielkim stylu. Liczę, iż to dopiero początek zabawy", mówiła Katarzynie Piątkowskiej.

Jednak o wiele swobodniej czuje się w muzyce i na scenie. Jakiś czas temu Julia Pietrucha zaprosiła do artystycznego projektu osobę, z którą łączy ją nierozerwalna więź – swoją siostrę Natalię. Efektem ich współpracy jest wyjątkowy album, w którym emocje splatają się z historią. Co artystka mówiła o relacji z siostrą?

Julia Pietrucha o relacji ze starszą siostrą i wspólnej pracy

– Co lubisz bardziej? Aktorstwo czy muzykę?

Każda forma sztuki ma jasne i ciemne strony. W muzyce lubię prawdę, a gdy wychodzę na scenę, wkładam w śpiewane przez siebie dźwięki mnóstwo serca, miłości. W aktorstwie lubię dreszczyk emocji, czy się uda stworzyć coś z niczego, czy złapiemy w danej scenie flow i uda się coś przekazać wiarygodnie, aby widz w to uwierzył. Ale o wiele swobodniej i pewniej czuję się w muzyce. W aktorstwie mam takie wrażenie, jakbym zaczynała od nowa.

– Nie wierzysz w siebie?
Wierzę w siebie, ale czuję, iż muszę się jeszcze rozkręcić. [...]

– Wolisz samotność w tworzeniu muzyki, czy wolisz być na planie, gdzie jest dużo ludzi?
To chyba zależy od momentu w życiu. Do tej pory przy swoich solowych wydawnictwach pracowałam głównie sama. Ale w tym roku zostałam zaproszona do stworzenia wyjątkowego albumu, który będzie upamiętniał 81. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego. Do pracy przy nim zaprosiłam Natalię Pietruchę, poetkę, scenarzystkę i autorkę tekstów, a prywatnie moją siostrę. Aranżacjami zajął się producent i raper Miuosh. To nowe doświadczenie, ale bardzo przyjemne i chyba owocne w skutkach. Miuosh jest świetnym producentem, z którym pracowałam przy jego „Pieśniach współczesnych”. Zaproszenie go do współpracy było dla mnie naturalnym wyborem. Znamy się od lat, cenimy, lubimy swoją twórczość i wrażliwość. Poezję mojej siostry ceniłam już w dzieciństwie. Odkąd pamiętam, pisała piękne wiersze.

TYLKOW VIVIE!: Był ojcem sukcesu wielu gwiazd, tak wspomina ukochaną aktorkę Polaków. Wzruszające słowa

– Imponowała Ci?
Jak sobie przypominam nasze wspólne dzieciństwo… imponowało mi to jej pisanie okrutnie. Dzięki temu od najmłodszych lat miałam szacunek dla słowa. Miałam poczucie, iż słowo, tak ważne, jest sztuką, iż Natalia swoim piórem dotyka uniwersum. Może to zadecydowało, iż wiele lat mierzyłam się z napisaniem swoich pierwszych tekstów po polsku. Myślałam i śpiewałam, a choćby śniłam, po angielsku, więc to był przez lata język mojej ekspresji.

– Nie chciałaś pisać po polsku?
Przez lata po prostu nie podejmowałam takich prób. Przy drugiej płycie spróbowałam napisać dwa teksty, które z obecnej perspektywy nie były złe. Dopiero mój pierwszy, w całości polskojęzyczny album „Neonova” był realizacją w pełni świadomą moich historii opowiedzianych w ojczystym języku. Jednak wyzwanie, jakie wiązało się ze stworzeniem albumu dedykowanego historiom powstańców, było ogromne i potrzebowałam do zmierzenia się z tym tematem
kogoś bardzo sprawnego w materii słowa.

– To było oczywiste, iż do kolejnej płyty zaprosisz Natalię?
Wielokrotnie rozmawiałyśmy o tym, iż mamy chrapkę na jakąś siostrzaną współpracę. Chciałyśmy, żeby w kontekście zawodowym nasze drogi się kiedyś przecięły, ale wcześniej nie było ku temu okazji. Gdy dostałam propozycję od Muzeum Powstania Warszawskiego, pomyślałam, iż to jest ten moment. Nieograniczona wolność twórcza i artystyczna pozwoliła nam na stworzenie albumu pełnego emocji, opartego na zasłyszanych historiach, przeglądanych zdjęciach, przeczytanych biografiach i wyobrażeniach, próbach zrozumienia i wczucia się w ten sierpniowy świat roku 1944.

– Singiel, który promuje tę płytę, ma tytuł „Siostry”. Przypadek?
Wszystko zaczęło się od zdjęcia z albumu „Kolory powstania 1944. Zdjęcia walczącej Warszawy”. To była fotografia numer 52. Lucyna Pobóg-Ruszkowska, uczestniczka powstania, opowiadała, iż zobaczyła grób, w którym pochowane były dwie siostry, sanitariuszki. To zdjęcie, ten moment nas poruszył i zrodził się pomysł, aby przefiltrować przez siebie ich historię.

– W utworze padają słowa o Aniele Stróżu. Twoja siostra jest Twoim aniołem stróżem?
Natalia od dzieciństwa jest moją siłą napędową i ogromnym wsparciem. Od zawsze nasza relacja była wyjątkowa i mam nadzieję, iż taka pozostanie. Dotychczas nie przeżyłyśmy jakiegoś większego kryzysu. Są momenty, iż jesteśmy bliżej, czasami podążamy swoimi ścieżkami z mniejszą częstotliwością spotkań, ale zawsze w bliskości serc. Jesteśmy dosyć podobne w odbiorze świata, mamy zbliżoną wrażliwość.

– Jak się pracuje ze starszą siostrą?
Wiem, na co Natalię stać, i wiedziałam, czego mogę od niej oczekiwać. Niektóre teksty piosenek, które wysyłała, były zamkniętą całością, na swój sposób doskonałe. Ja siadałam i pisałam do nich muzykę. I płynęło. Ale nie ze wszystkimi było tak łatwo. Czasami musiałam jej trochę podkręcić śrubę i podrążyć, bo wiedziałam, jak potrafi pisać i co ja chciałabym osiągnąć. Myślę, iż udało jej się stworzyć naprawdę piękne teksty. Wychwalam ją, bo na to zasłużyła. Zawsze łatwiej mi chwalić innych niż siebie.

Najnowszy numer magazynu VIVA! z całym wywiadem dostępny od czwartku - 3 lipca 2025 roku. W sprzedaży do 23 lipca.

TYLKO W VIVIE!: Jej wypowiedź wywołała burzę w sieci, teraz mówi dość. Tak odniosła się do krytyki. Zwraca uwagę na jedno

Idź do oryginalnego materiału