- Wojciech Kilar należał do najbardziej cenionych polskich kompozytorów.
- Pomimo sukcesów zawodowych, jego życie nie było usłane różami.
- Miał za sobą pewne bardzo traumatyczne przeżycie.
Wojciech Kilar stworzył ścieżkę dźwiękową do ponad 130 filmów. Jego sława i uznanie, które mu to zapewniło, wykraczały daleko poza Polskę. Współpracował z takimi reżyserami, jak choćby Andrzej Wajda, Krzysztof Zanussi, Roman Polański, Francis Ford Coppola czy Jane Campion.
Rozwiąż quiz o piosenkach z filmów i seriali PRL. Jesteś mistrzem, jeżeli zgarniesz 100 proc. punktów! Dalszą część artykułu znajdziesz pod quizem…
Nie można jednak zapominać, iż zmarły w 2013 r. Kilar był także ważnym przedstawicielem muzyki poważnej i religijnej. Religia w ogóle była dla niego ważna. Pewnemu duchownemu wyjawił szokujące zdarzenie ze swojej przeszłości.
Kompozytor ledwo uniknął śmierci
Kiedy Wojciech Kilar dostał od państwa za swoje zasługi dom w katowickim Brynowie, został członkiem parafii Najświętszych Imion i Maryi. Tam poznał ówczesnego wikariusza ks. Henryka Olszara.
Zobacz także: Anna Dymna ucięła plotki. Tak skomentowała swoje „romanse”
Wiele z nim rozmawiał. Zwierzył mu się nawet, iż przeszedł wewnętrzną przemianę po pewnym traumatycznym przeżyciu. Duchowny w niedawnym wywiadzie dla „Dziennika Zachodniego” wspominał, iż kompozytor powiedział mu, iż kiedyś o mało nie zginął na przejeździe kolejowym.
Ks. Henryk Olszar zdradził, iż Kilar „miał różne okresy w życiu” i zdarzyło mu się pić alkohol w poszukiwaniu weny. Pewnego razu jednak w jednej z restauracji w Bielsku-Białej „przeholował” i potem „wsiadł do samochodu”.
Miał wrócić do Katowic, bał się reakcji żony. Pomyliły się mu drogi. Pojechał starą drogą do Żywca w nocy, był to czas, gdzie była mgła. W którymś momencie poczuł zmęczenie i zjechał na bok swoim mercedesem – zaczął opowiadać duchowny.
Następnie kontynuował:
Przy starej drodze do Żywca jest przejazd kolejowy. Wtedy nie było tak, iż spuszczano rogatki. Tam tylko huczało i trzaskało od pociągów. On rano ocknął się, nie wiedząc, gdzie jest. Mgła odeszła i zobaczył, iż jest parę metrów od tego przejazdu kolejowego. Wtedy doszedł do wniosku: „Pan Bóg chciał mi coś powiedzieć. Mogłem zatrzymać się dobrze, na tym przejeździe. Musisz zmienić to bohemowe życie i odkryć w sobie wartości. Nie możesz pisać czegoś, choćby religijnego, kiedy za tym nie stoisz”.
Zobacz także: Przebój z lat 70. krzepi serce. „Podkreśla wszystko, co kochamy”
Wojciech Kilar sięgał po pomoc księdza
Wojciech Kilar nie tylko zwierzał się ks. Henrykowi Olszarowi. Co ciekawe, często radził się jego, a także ówczesnego proboszcza tak w sprawach życiowych, moralnych, jak i… muzycznych.
Zawsze zapraszał nas do siebie, aby zaprezentować nam kasetę matkę swoich kompozycji do filmów, Coppoli przykładowo. […] Puszczał nam i prosił o sugestię, my byliśmy pierwszymi jego krytykami. […] Nie mógł robić tego publicznie, póki film nie wszedł – przyznał ks. Olszar w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”.