Pierwsza część trylogii "Władca Pierścieni" Petera Jacksona ma już prawie 23 lata. Pomimo wieku adaptacja twórczości mistrza fantasy J.R.R. Tolkiena przez cały czas wymieniana jest wśród dzieł, które odmieniły losy kinematografii i znalazły się w zaszczytnym gronie "klasyków kina".
Podejście, jakie wówczas reprezentowali sobą twórcy "Władcy Pierścieni", można uznać za pewien wyjątek od reguły. Reżyser, który w 1992 roku zachwycił krytyków horrorem komediowym "Martwica mózgu", cieszył się ogromnym zaufaniem producentów i wytwórni, co w dzisiejszych czasach nie jest gwarantem w Hollywood. Współcześnie najbliższy tamtym standardom, jeżeli chodzi o skalę przedsięwzięcia, jest Denis Villeneuve i jego "Diuna".
Tak Peter Jackson wykorzystał AI w trylogii "Władca Pierścieni"
Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, nikt nie ma raczej wątpliwości co do tego, iż dziś nie wszystko we "Władcy Pierścieni" robi takie wrażenie jak kiedyś (aczkolwiek to przez cały czas kino przez duże "k"). W latach 2001-2003 widzowie dopiero przyzwyczajali swoje oczy do widoku tak gęsto poupychanych efektów specjalnych, a wejście w nowy wiek tylko potwierdziło, w jakim kierunku zmierza wysokobudżetowe kino. Na dobre i na złe.
"W podobnym czasie co adaptacja prozy J.R.R. Tolkiena na ekranach kin zagościły pierwsze części "Harry'ego Pottera" i prequele "Gwiezdnych Wojen", czyli tytuły, które tak samo jak filmy nowozelandzkiego reżysera musiały sprawić, by publiczność uwierzyła w ich magię" – pisaliśmy. Podejście do CGI i wszelkich nowinek technologicznych było w tamtych latach zupełnie inne. Nie rezygnowano z efektów praktycznych, ale też wiedza na temat komputerowych "wspomagaczy" nie była tak zaawansowana jak dziś.
W drugiej części "Władcy Pierścieni", czyli "Dwóch wieżach", Peter Jackson miał okazję skorzystać ze sztucznej inteligencji. Niezapomniana bitwa o Helmowy Jar? Tak, to tam rolę cichego gracza pełniło AI. Stworzone przez Stephena Regelousa oprogramowanie Massive, którego w ostatnich latach użyto m.in. w serialu "Gra o tron" i filmie "Avengers: Koniec gry", posłużyło w kontynuacji przygód Frodo Bagginsa do generowania armii.
Pierwsze podrygi Massive w Śródziemiu były dalekie od imponujących. We wstępnej symulacji bitwy część żołnierzy uciekała z pola wyznaczonego do walki, co zrodziło oczywiście pytanie o to, czy komputerowe twory były na tyle inteligentne, by zdać sobie sprawę z przegranej pozycji w starciu w Helmowym Jarze.
By żadna z interakcji w czasie bitwy nie była taka sama, twórcy systemu zastosowali w swych projektach tzw. "logikę rozmytą". "Jeśli tradycyjna logika stwierdza, iż coś jest albo prawdą, albo fałszem, logika rozmyta dopuszcza możliwości pośrednie. W przypadku Massive oznacza to, iż jeżeli ork podchodzi do elfa, istnieje wiele opcji, w jaki sposób ci dwaj 'agenci' walczą ze sobą. (...) Pomnóż to przez tysiące, a żadne dwie interakcje nie zostaną skopiowane" – opisuje technologiczny serwis CNet.
Oprogramowanie użyte we "Władcy Pierścieni" pozwalało sztucznie wykreowanym żołnierzom padać na ziemię i reagować na krążące nad ich głowami nazgûle. I tak, w Helmowym Jarze nie było nazgûli. Mogliśmy je za to ujrzeć w scenach bitwy na polach Pelennoru pod Minas Tirith w "Powrocie króla". Tam też AI zostawiło po sobie ślad.
Przypomnijmy, iż "Drużyna pierścienia", "Dwie wieże" i "Powrót króla" zdobyły łącznie aż siedemnaście Oscarów (w tym za "najlepszy film" w 2004 roku) i do dziś świecą przykładem jako jedna z najlepszych serii fantasy. Dla wielu miłośników J.R.R. Tolkiena seanse "LOTR-a" traktowane są niemalże jak święto.
QUIZ: Czy rozpoznasz część "Władcy Pierścieni" po kadrze?
Dzieło Jacksona mogło pochwalić się gwiazdorską obsadą, w której wymieniono takie nazwiska jak: Elijah Wood ("Yellowjackets"), Viggo Mortensen ("Green Book"), Ian McKellen ("X-Men"), Cate Blanchett ("Tár"), Liv Tyler ("Armageddon"), Sean Astin ("Stranger Things"), Sean Bean ("Gra o tron"), Christopher Lee ("Dracula") i Orlando Bloom ("Piraci z Karaibów").