nie było roztrzaskanego wieczoru,
owszem padał wtedy deszcz,
ale oczy były suche, obrazy nierozmyte.
Przychodziły i ginęły w zawieszeniu,
po nich następne,
jakby nic nie przecięło powietrza nagłym zatrzymaniem.
Nie, to był tylko zły sen.
Koszmar zaplątany w pościeli. Przecież nic się nie zmieniło.
Nadal twoja poduszka obok.
I miejsce dla dwojga. Wystarczy położyć się raz na jednym,
raz na drugim boku i ciepło.
Dlatego na balkon wychodzę jedynie zapalić.
I nie rozumiem, gdy ktoś widzi we mnie Julię,
chce wejść,
pomimo iż nie jestem sama.
Statystyki: autor: laura123 — 22 paź 2025, 21:18
