Widziałam, jak kiełkuje rozpacz
i przedzierają się kości
przez pergaminową powłokę.
Czas dyktuje warunki.
Julia z jednym skrzydłem
ląduje na innej planecie.
Dobrze, iż Bruno nauczył
ludzi latać.
W chromym świecie
tylko ściany oddychają
miarowo.
Julii 8
Tutaj nie ma drzew,
czasem o szybę zahaczy
cumulonimbus, mizerne słońce
udaje się schwytać na ścianie,
ciągła gonitwa cieni i myśli.
Wczoraj zawiódł spadochron,
Julii założyli kraty.
Rankiem dźwiga wielki wóz,
rodząc zdziwienie
w oczach innych planet.
Jest silna,
chociaż w płucach rzęzi codzienność.
Dzień jak szczebel
odgradza podłogę od rzeczywistości,
deszcz
rozsiał się pod powiekami
i przez cały czas mży.
Julii 9
Od kiedy szarfa
zaczepia byt o metalową poręcz
Julia lawiruje od drzwi
do ściany.
Wzrokiem jak marionetka
ogarnia swój świat
i poszerzony horyzont
nie stawia barier.
Wczoraj wypadła z obiegu,
szewczyk z ketgutem
wyrył na szczycie tatuaż,
miała szczęście.
Statystyki: autor: Gajka — 28 wrz 2024, 00:07