Jestem za krótki, nie sięgam dna oczu Polihymnii,
niegodny spuścizny najlepszych z wysypu pleciug nad pleciugami
postępującej epoki zlemoniadowienia, klonowania motyli.
I przerzutów słońca na drugą stronę bielizny,
w warunkach potrzeby interakcji z kodem cywilizacyjnym,
stawania w szranki na dawno ubitej pianie.
Ktoś surowy, niewyliczony do dziesięciu, traci wiarę w słabość do dobra,
przechodzi na literaturę zawstydzania, jakby zmieniał operatora sygnału
z wymagającym programem lojalnościowym,
na własny system z teorii gier wstępnych.
A drugiemu z lwowskiej fali, na odcinku źródłowym
w oczach przyrasta zadłużenie wobec odchodzącego w kibinimater świata,
na które stać tylko patrzących i lokujących z przegrabionej kuwety.
Statystyki: autor: Strood — 12 lis 2025, 08:22


