Widzowie Polsatu będą mieli niepowtarzalną okazję, by dziś wieczorem całkowicie za darmo obejrzeć film „Hobbit: Niezwykła podróż” – pierwszą część filmowej trylogii Petera Jacksona, będącej ekranizacją słynnej powieści J.R.R. Tolkiena. Produkcja, która miała premierę w 2012 roku, do dziś zachwyca rozmachem, efektami specjalnymi i epicką atmosferą. Ale to, co działo się poza kadrem, jest równie fascynujące jak sama fabuła.
Nie tylko Hobbiton. Niezwykłe miejsca, gdzie powstał film
Filmowy Hobbiton naprawdę istnieje – i to w sercu Nowej Zelandii. Malownicze wzgórza okolic Matamaty stały się nie tylko planem zdjęciowym, ale i symbolem całego uniwersum Śródziemia. Co ciekawe, podczas kręcenia „Władcy Pierścieni” zbudowane dekoracje po zakończeniu zdjęć zostały rozebrane. Jednak na potrzeby „Hobbita” wzniesiono je ponownie – tym razem jako trwałą instalację turystyczną.
Inne najważniejsze lokalizacje to Park Narodowy Tongariro, jeziora Tekapo i Pukaki oraz skaliste przestrzenie Fiordlandu. To właśnie różnorodność nowozelandzkiego krajobrazu pozwoliła Jacksonowi na stworzenie wizualnie spójnego, a zarazem zróżnicowanego świata fantasy.

Kulisy produkcji: historia walki, determinacji i… Sherlocka Holmesa
Produkcja „Hobbita” była ogromnym przedsięwzięciem logistycznym i artystycznym. Ciekawostką jest, iż Martin Freeman – odtwórca roli Bilba – początkowo nie mógł wziąć udziału w zdjęciach z powodu obowiązków na planie serialu „Sherlock”. Peter Jackson był jednak tak zdeterminowany, by go zatrzymać, że... zawiesił cały plan zdjęciowy na dwa miesiące.
Zdjęcia trwały ponad 266 dni, a wiele scen – zwłaszcza tych z udziałem Golluma – wymagało zastosowania zaawansowanych technologii motion capture i intensywnych prób aktorskich. Andy Serkis, który wcielił się w kultową postać, spędził tygodnie na przygotowaniach, aby uchwycić każdy niuans charakterystycznego dla Golluma rozdarcia psychicznego.
- ZOBACZ TEŻ: Pożegnanie z Geraltem, jakiego nie było. Netflix kończy „Wiedźmina” z przytupem!
Gigantyczny budżet, jeszcze większe ambicje
Trylogia „Hobbit” kosztowała łącznie ponad 745 mln dolarów, co czyni ją jedną z najdroższych produkcji filmowych w historii. Budżet został przeznaczony nie tylko na efekty specjalne, ale też na stworzenie kilkunastu kompleksów planów zdjęciowych, wyspecjalizowane kostiumy i cyfrowe animacje.
Efekty te były możliwe dzięki współpracy z nowozelandzkim studiem Weta Digital, które odpowiadało również za „Władcę Pierścieni”. To właśnie oni stworzyli olśniewające wizualizacje smoków, goblinów i rozległych bitew, które podniosły poprzeczkę w kinie fantasy.
To mogło wyglądać zupełnie inaczej: nieznane decyzje castingowe i scenariuszowe
Mało kto wie, iż pierwotnie reżyserem „Hobbita” miał być Guillermo del Toro, twórca „Labiryntu fauna”. Del Toro przez dwa lata pracował nad koncepcją filmu, ale zrezygnował z projektu z powodu przedłużających się formalności. Wtedy pałeczkę przejął Peter Jackson – reżyser, który znał Śródziemie jak nikt inny.
W planach był także zupełnie inny podział historii – początkowo miały powstać tylko dwie części. Dopiero na etapie postprodukcji Jackson zdecydował się na rozszerzenie fabuły do trylogii, co wzbudziło niemałe kontrowersje wśród fanów Tolkiena.

Polacy kochają Śródziemie. Dlaczego warto obejrzeć „Hobbita” jeszcze raz?
Choć „Hobbit” bywał krytykowany za nadmiar CGI i rozciągnięcie skromnej książki na trzy filmy, dla wielu widzów pozostaje sentymentalnym powrotem do świata elfów, krasnoludów i smoków. Sceny z udziałem Smauga, niezapomniana muzyka Howarda Shore’a i epicka bitwa Pięciu Armii – to momenty, które warto przeżyć ponownie.
Dla fanów literatury i kina to także okazja, by zobaczyć, jak twórcy poradzili sobie z przeniesieniem legendy Tolkiena na ekran – z szacunkiem, ale i autorską wizją, która dodała historii nowego wymiaru.
- SPRAWDŹ TEŻ: Na ten film przez wiele lat czekali wszyscy. Mimo to rodziny uciekają z kin, inni zakrywają oczy
