Było to wydarzenie, które bez wahania mogę określić mianem najbardziej wykwintnego i pełnego czaru w całym kalendarzu towarzyskim tego sezonu.
Już od pierwszych chwil dało się wyczuć atmosferę regencyjnego przepychu, bowiem największymi gwiazdami wieczoru były nie kto inny jak same modelki - olśniewające niczym damy z najznakomitszych rodów Londynu. Ich występ na pokazie mody stał się prawdziwym hołdem dla sztuki krawiectwa i wdzięku, a każda z nich, przyodziana w powłóczyste suknie w pastelowych odcieniach różu, błękitu i lawendy, zdawała się sunąć po wybiegu niczym księżniczka gotowa na audiencję u samej królowej Charlotte.
Nie sposób nie poświęcić osobnego westchnienia zachwytu dla samych modelek. Ich gracja, sposób poruszania się, zmysłowość ukryta w gestach i spojrzeniach… To nie były tylko prezentacje ubioru, ale wręcz ożywione portrety z epoki regencji.
Każda dama zdawała się ucieleśnieniem subtelności i dumy – jakby właśnie opuściła ogrody królewskiej rezydencji, niosąc w spojrzeniu tajemnice serca. W ich ruchach było tyle wdzięku, iż choćby sama Lady Danbury uniosłaby brew z uznaniem.
Te olśniewające kreacje autorstwa Urszuli Kaczor oczarowały każdego obecnego. Wyobraźcie to sobie tylko, moi mili: delikatne bufiaste rękawy, misterne koronki, wstążki w odcieniach pudrowych róż i fiołków, a wszystko to splecione w kunsztowną harmonię, która budziła westchnienia zachwytu i zazdrości. Każda dama niosła w spojrzeniu tę cichą obietnicę tajemnicy, tak przecież charakterystyczną dla epoki regencji.

Lecz cóż znaczyłby ten bal mody bez odpowiedniej muzycznej oprawy? Otóż wieczór ów uwieńczył występ niezwykłej skrzypaczki, której smyczek, zdawało się, tańczył po strunach jak najwytworniejszy gość tego salonu. Jej gra unosiła się ponad głowami zebranych, niczym mgiełka zapachu róż i jaśminu, wywołując łzy wzruszenia i rozkoszny dreszcz wśród dam i dżentelmenów. Jej muzyka była niczym list miłosny do dawnych czasów - melancholijna, pełna uniesień i tęsknoty.
Zresztą, cały zespół "Zawirowani w Pasji" pod kierunkiem Eweliny Grabowskiej doskonale dopełnił tą modową opowieść o miłości, intrygach i stylu.
Warto również wspomnieć o zaszczytnym gościu tego wieczoru, czyli szanownym Burmistrzu Sędziszowa Małopolskiego, panu Bogusławie Kmieciu, który wraz z dostojnym gronem mieszkańców otworzył to niezwykłe wydarzenie. Jego obecność podkreśliła rangę pokazu, a szczery uśmiech i życzliwe słowa skierowane do wszystkich uczestników sprawiły, iż każdy mógł poczuć się jak honorowy gość w tej baśniowej podróży do czasów regencji.

Nie sposób nie wspomnieć także o fryzurach przygotowanych przez Monikę z "Pudru i Miodu" oraz Natalkę z „Manii Czesania”, które wyczarowały upięcia godne samej królowej Wiktorii. A makijaże, wykonane przez niezrównaną Kasię (profil "Jestem_Kejt"), dopełniły obrazu. Były one subtelne, aczkolwiek z pewną nutką wyrafinowanego buntu, tak przecież kuszącego w tamtych czasach.
Całość zwieńczyły kwiatowe kompozycje firmy "Wielkie Dekoracje", które unosiły się w powietrzu niczym zapach angielskiego ogrodu. Dzięki nim ten wieczór stał się czymś więcej niż tylko pokazem. Stał się chwilą, w której czas zatrzymał się, a każdy mógł poczuć się jak bohater jednej z najbardziej romantycznych historii Bridgertonów.
Ach, któż nie marzył, by przez moment znaleźć się w tej baśni... Z sercem pełnym westchnień lub w oczekiwaniu na skandal, bądź wyznanie miłości!
Zatem pozwól mi zakończyć tę opowieść najserdeczniejszymi wyrazami wdzięczności dla wszystkich, którzy uczynili ten wieczór niezapomnianym.
Z wyrazami najgłębszej estymy,
Twój oddany kronikarz.