„Booze & Glory wrócili!” Tak można by zakrzyknąć, z dumą i radością… oraz konsternacją. No bo przecież nigdzie tak naprawdę nie odeszli i systematycznie wydają płyty, więc skąd ten powrót – i dokąd?!
Powrócili po najdłuższej przerwie wydawniczej – od ostatniej pyty minęło 6 lat, co jest najdłuższą przerwą twórczą zespołu, urozmaiconą EPką wydaną w 2022 roku.
I to waśnie do Raising The Roof nawiązują międzynarodowi punkowcy w tym 'powrocie' – poza powrotem z płytą długogrającą, chodzi też o powrót do streetpunkowych korzeni, po wycieczce w kierunku melodyjno-amerykańskim… A jak wyszedł ten powrót – przekonajmy się.
Whisky Tango Foxtrot idealnie sprawdzi się w formacie album vinylowego z podziałem na dwie strony albo w warunkach koncertowych, z utworami granymi ciągiem, jeden po drugim. Dlaczego?
W pierwszej „części” słyszymy znany modus operandi grupy, niezmienny za to skuteczny: chwytliwe melodie i riffy oraz chóralne refreny odnajdą się na klubowych koncertach, na trybunach stadionów piłkarskich czy na punkowych domówkach. Przepis jest na tyle skuteczny, iż trudno wymienić poszczególne utwory, skoro kompozycje są do siebie mocno podobne, ale to tylko czyni płytę wyrównaną stylistycznie w obranej przez zespół konwencji.
Jakiegoś urozmaicenia stylistycznego można by było doszukać się w drugiej „części” albumu i gdybym miał wyszukać kompozycje, które szczególnie uruchomiły moją czujność, to właśnie w tym fragmencie wydawnictwa.
Byłyby to, na przykład, „Family Isn’t Always Blood” w nastroju bliskim wczesnym nagraniom Dropkick Murphys, „I’d Die for You” z otwierającym riffem w stylu 2000’s The Analogs i solówką zahaczającą choćby o hard&heavy czy „Legends” oddający tytułowym legendom hołd niespotykanym u B&G lekko marszowym rytmem, ale też posmakiem 'amerykańskiej' melodii. Panowie wiedzą co to dramaturgia, bo po poniekąd podniosłych legendach wjeżdża „Stand Up and Fight” – gdzie „wjeżdża” to dobre sowo, bo to utwór z werwą której nie powstydziłyby się składy heavy metalowe.
Mark, lider Booze & Glory, powiedział kiedyś, iż dobra kompozycja to taka, która musi dać się przedstawić na gitarze akustycznej – zdaje się, iż na zakończenie najnowszej płyty zespół postanowił zmierzyć się z tym wyzwaniem, bo „The One and Only„… nie będący coverem landryny z lat 90’tych …to właśnie pubowa pieśń na gitarę i chóralne śpiewy, gdzieś w okolicach pubu, doków i stadionu. Zresztą, tego stadionu jest zauważalnie mniej względem poprzednich płyt, co było zamierzonym i podnoszonym efektem zespołu, zamierzającego zmienić swoje emploi, „dorosnąć” na drodze ze stadionu, ku poważniejszym sprawom – i choć stylistycznie muzyka pozostaje niezmienna, o tyle słychać (albo widać w książeczce), iż teksty poszły „w inną stronę”.
Najnowsza płyta Booze & Glory może i jest pewną zmianą dla samego zespołu, ale raczej nie jest rewolucją i trzymając styl poprzednich wydawnictw, za chwilę mocno się do nich upodobni…
Qstosz Dawid Odija
Tracklista:
- Boys Will Be Boys
02. Rocky Road
03. Mad World
04. Family Isn’t Always Blood
05. Brace Up
06. Jimmy Fake
07. Do Yourself a Favour
08. I’d Die for You
09. Legends
10. Till the Last Breath
11. The One and Only