Weekendownik - jesieniosnujnik

tabazella.blogspot.com 2 tygodni temu

Miał być wpis podróżniczy ale wszystko się pokręciło i mła nie ma teraz czasu w podróżnicze sprawozdanka. Mła cinżko pracuje w świetle nastrojowej lampki, usiłując nie dopuścić do powstania ciężkich żalów, traum rozstaniowych i kociej tęsknicy u chłopców Dżizaasa i Jądrzeja. Mła pozwala zalegać na stole i głaszcze obiema rękami a siedzących na krześle smyra palcami stopy, hym... prawie wszystkie kończyny pracują. Jak na razie wygląda iż traumy nie ma, apetyt dobry i żądanie wobec mła, znaczy kocia norma. Oczywiście stado mła ciężko zazdrosne, mła ma całe ramię pokłute pazurkami, tak w ramach udeptywania przypominającego, kto tu jest najważniejszym z ważnych. Usługuję mojemu stadu, wszelkie życzenia spełniam, żeby tylko z tego zazdraszczania im co głupiego do kocich łebków nie wpadło. Jak na razie było tylko lekkie grożenie okołokuwetowe, takie które zażegnałam krótkim "No wiesz!" Jednakże nie ufam bestiom, cium, cium a szkodliwość znaczna może odchodzić w cichości. Dlatego przekupuję nadmiarowym żarłem. Udało się mła w tym tyźniu przeczytać jedną książkę - "Zniknięcie Josefa Mengele" Oliviera Gueza. Mam tzw. mieszane uczucia po tej lekturze. To beletrystyka a mła literatura zwana piękną, coś się ładnych parę lat temu przejadła. Z drugiej strony ta książka jest oparta na źródłach i to ponoć solidnie. Trochę forma mła nie pasi ale dociera do mła o czym autor pisze, to opowieść jak z Dostojewskiego, kara wyrasta ze zbrodni, nie da się uciec od siebie. W ramach przegryzienia tematów cięższych mła czyta książki kucharskie, zawsze to mła na duchu podnosi. A podnoszenie się przyda, bo pogoda snujna, momentami choćby dodupna. Tylko siedzieć doma i przesadzać sukinkulenty, ech...

Fotki kocio - sukinkulentowe. Są też śmieszne przepisy, szczególnie urzekł mnie ten na napój "na puszczanie wód" - urocze. Dwa pozostałe wklejam ze względu na nawy, ludzie mieli kiedyś inwencję, he, he, he. W Muzyczniku cóś rozgrzewającego - Ella, której jest zbyt gorąco.


P.S. Przepis na marcepan, nieco zdziwny. Mła uczono iż marcepan wyrabia się ma marmurze a tu garnek, he, he, he. Dodaje jeszcze tanie makaroniki na czas wojny, wszak jesteśmy w konflikcie hybrydowym.


Idź do oryginalnego materiału