WĄWÓZ. Taylor-Joy i Teller w mieszance romansu, filmu akcji i science fiction [RECENZJA]

film.org.pl 8 godzin temu

Dwoje doświadczonych snajperów – Amerykanin Levi i Litwinka Drasa (Miles Teller i Anya Taylor-Joy) – otrzymuje od swoich zleceniodawców misję pilnowania tajemniczego wąwozu. Na rok mają zamieszkać w wieżach strażniczych po przeciwnych stronach przepaści i reagować, jeżeli na powierzchnię będą próbować wydostać się istoty z dołu. Choć Levi i Drasa mają się nie komunikować, niedługo nawiązują więź na odległość, a z czasem zaczyna łączyć ich uczucie. Tak w uproszczeniu przedstawia się fabuła filmu Wąwóz w reżyserii Scotta Derricksona, który 14 lutego pojawił się jako produkcja oryginalna w bibliotece Apple TV+.

Oglądając Wąwóz można odnieść wrażenie, jakby film twórcy Czarnego telefonu był ulepiony z kilku innych produkcji, a przy okazji gatunków. Mamy tu trochę filmu akcji, trochę horroru, trochę science fiction i oczywiście romansu, a całość wpada nieraz w rejony gry komputerowej, w której trzeba ustrzelić przeciwników, zanim dostaną się do pewnego punktu. Pocieszna scena polegająca się na komunikowaniu dzięki pisanych manualnie wiadomości z The Ramones w tle przechodzi w horrorowy moment z jump scare’ami, a później wracamy do motywów romantycznych – i tak dalej. Zaznaczmy jednak, iż choć Levi i Drasa są zmuszeni rozwijać swoją relację w cieniu wielkiej tajemnicy sprzed lat i w obliczu atakujących ich zewsząd stworów, to właśnie ona pozostaje w centrum uwagi Derricksona. Na szczęście dla twórcy i widzów, Teller i Taylor-Joy to udany ekranowy duet. Oboje są odpowiednio charyzmatyczni i mają dobrą chemię, przekonująco wypadając zarówno w scenach bardziej wyciszonych, jak i w sekwencjach akcji, których w Wąwozie nie brakuje, szczególnie w drugiej połowie. Na drugim planie pojawia się Sigourney Weaver, choć akurat ta uznana aktorka dostała prostą, jednowymiarową rolę, na pewno poniżej poziomu jej umiejętności.

Sama intryga nie jest niczym innowacyjnym i przetwarza elementy znane już z popkultury, jak na przykład infekcja, która zmienia ludzi. Choć bohaterowie muszą się trochę namęczyć, pokonując przeciwników – doceniam, iż nie mają nieskończonej amunicji – samo rozwiązanie zagadki wąwozu przychodzi im łatwo, bo dosłownie dostają (a przy okazji i my jako widzowie) wytłumaczenie w formie nagrania czy plików na komputerze. W zasadzie ma to jednak drugorzędne znaczenie, bo Derricksonowi wyraźnie chodzi przede wszystkim o to, żeby Taylor-Joy i Teller mogli ku uciesze oglądających pobiegać z karabinami i postrzelać i to na ich dynamice buduje tę historię. I cóż, adekwatnie się to sprawdza – Wąwóz jako całość dostarcza całkiem sporo dobrej zabawy, choć oczywiście nie należy się nastawiać na to, iż będzie od nas wymagać szczególnie intensywnego myślenia.

Film broni się od strony wizualnej, szczególnie, gdy schodzimy z bohaterami do wąwozu, choć także i w tym aspekcie budzi skojarzenia z innymi produkcjami. Jedna ze scen jednoznacznie przywodzi na myśl The Last of Us, pobrzmiewa też echo Anihilacji Garlanda, a choćby King Konga Jacksona i niesławnej sceny z gigantycznymi robalami atakującymi bohaterów. Nieraz można odnieść wrażenie, iż to celowe mrugnięcia okiem. Świetnie wypada ścieżka dźwiękowa Trenta Reznora i Atticusa Rossa – nie jest tak dynamiczna jak w zeszłorocznych Challengers (dlaczego tamten soundtrack nie został nominowany do Oscara?!), ale skutecznie podbija klimat, zwłaszcza we fragmentach, gdy Levi i Drasa przebywają w swoich wieżach.

To zresztą najlepsza i najbardziej intrygująca część filmu, gdy pewne rzeczy stanowią jeszcze niewiadomą, a bohaterowie mają okazję pokazać różne oblicza swoich charakterów – potem zostaje już tylko akcja, aż do dość mało satysfakcjonującej i niezaskakującej końcówki. Mimo to, Wąwóz może okazać się dobrą propozycją na weekendowy seans. Sporo tu porządnie nakręconej strzelaniny, Teller i Taylor-Joy odnajdują się w głównych rolach, a całość ma dobre tempo. Ot, solidna mieszanka gatunków z wyraźnym wątkiem romantycznym – do obejrzenia niekoniecznie tylko w Walentynki.

Idź do oryginalnego materiału