W stronę słońca – recenzja filmu. A może by tak rzucić wszystko i…?

popkulturowcy.pl 2 miesięcy temu

Chyba każdy z nas chociaż raz w życiu pomyślał, iż może warto by było tak wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady. Mem, który lata temu gwałtownie stał się viralem, jest wciąż obecny w social mediach. Oglądając najnowszy film dokumentalny W stronę słońca w reżyserii Agnieszki Kokowskiej, nie sposób nie pomyśleć właśnie o tym.

W stronę słońca opowiada historię Kasi i Roberta, małżeństwa z trójką dzieci, którzy postanawiają spełnić swoje życiowe marzenie. Para sprzedaje swój dom w Warszawie oraz cały dobytek, by kupić kampera i podróżować po świecie. Swoją przygodę rozpoczęli w 2020 roku i… wciąż są w trasie! Produkcji daleko od przesłodzonych opowieści o sielance życia w drodze. Agnieszce Kokowskiej udało się udokumentować zarówno lepsze, jak i gorsze momenty, dzięki czemu film ogląda się z prawdziwym zainteresowaniem. Ba, bardzo często przyłapywałam się na tym, iż zazdroszczę bohaterom odwagi. Decyzja o zostawieniu za sobą całego swojego dotychczasowego życia i wyruszeniu w drogę przecież nie należy do łatwych.

Film rozpoczyna się pożegnaniem z Warszawą, domem, przyjaciółmi i rodziną. Jest to przełomowy moment dla bohaterów, więc nie brakuje zwątpienia, łez, smutku i tęsknoty. Emocje pokazane na ekranie są autentyczne i bardzo gwałtownie możemy się utożsamić z Kasią i Robertem. Para jest bardzo naturalna, przyjazna i tak zwyczajnie ludzka. Z kolei sama przygoda życia, jaką jest jeżdżenie po świecie, okazuje się słodko-gorzka. Wraz z kilometrami coraz więcej mitów związanych z życiem w drodze ulega zniszczeniu. Agnieszka Kokowska nie stroni od tematów trudnych, jak chociażby bycie ze sobą non stop, kiedy to właśnie kamper jest domem. Relacje zostają postawione na pierwszym miejscu, a w rodzinie bywają górki i dołki.

W stronę słońca stawia również pytanie, czym tak naprawdę jest wolność. Czy to właśnie życie w drodze? A może to powrót do Polski na swoich zasadach? Produkcja nie daje na to jednoznacznej odpowiedzi. Jednak to, co wybrzmiewa w niej najmocniej to poczucie indywidualnej wolności. Nie ma nic złego w tym, iż dla kogoś będzie to podróżowanie po świecie, a dla kogoś innego statyczne życie w domu. Kasia i Robert od pierwszych scen wspierają swoich synów z całych sił, nie boją się ich decyzji, akceptują je i są z nich dumni. Wraz z upływem kolejnych minut dokumentu widzimy, jak chłopcy są coraz starsi, język polski coraz częściej zastępują angielskim i mierzą się z coraz to nowymi problemami związanymi z dojrzewaniem. To, co jednak bardzo rzuca się w oczy, to ich niesamowita dojrzałość, pełne otwartości podejście do życia i świadomość podejmowanych decyzji.

Kadr z filmu W stronę słońca

Film W stronę słońca należy do produkcji, które mimowolnie wywołują uśmiech. Uroczej rodzinie nie sposób nie kibicować. gwałtownie angażujemy się w ich przygodę. Towarzyszymy im zarówno w chwilach radości, jak i w tych najbardziej intymnych i najtrudniejszych momentach. Sami próbujemy zweryfikować, czym dla nas jest wolność. Perypetie Kasi, Roberta i dzieciaków gwałtownie stają się nam bliskie, a my zaczynamy mieć wrażenie, iż ich znamy, iż to nasi dobrzy znajomi. Mam nadzieję, iż po tym, jak na planie spadł ostatni klaps, rodzina przez cały czas podąża „w stronę słońca”, a choćby „sięga gwiazd”.

Za udostępnienie filmu do recenzji dziękujemy Against Gravity.

Fot. główna: kadr z filmu W stronę słońca

Idź do oryginalnego materiału