W najradośniejszej formie

kulturaupodstaw.pl 1 godzina temu
Zdjęcie: fot. archiwum PPNOU


Sebastian Gabryel: 8 listopada w klubie Muzyka na Nowo – jeszcze do niedawna Muchos – zagraliście koncert zatytułowany „Ostatni taniec”. To był melancholijny finał, szalona impreza pożegnalna czy coś pomiędzy?

Piotr Kończal: Jak to z Pierwszą Poznańską – niczego nie wiadomo do końca i nic nie było zaplanowane, więc płakaliśmy, śmialiśmy się, krzyczeliśmy i tańczyliśmy. No dobrze, nie ma co udawać: to była szalona, przepełniona muzyką na żywo impreza!

SG: Piszecie, iż „PPNOU przechodzi do historii” – to pożegnanie na serio? Bo coś czuję, iż to tylko taki kokieteryjny gest, który otwiera nowy rozdział (śmiech).

PPNOU fot. archiwum PPNOU

PK: Pierwsza Poznańska Niesymfoniczna Orkiestra Ukulele w tym składzie faktycznie kończy przygodę. A czy będziemy ją kontynuować i w jakim wymiarze? Nie wiemy – a co najważniejsze, nie zastanawiamy się nad tym. Na koncercie zagrał z nami także Tomek Grdeń, z którym tę przygodę rozpoczynaliśmy.

SG: Kiedy patrzycie na początki PPNOU – z ukulele w ręku i pogodą pod psem – a potem na to, gdzie jesteście dziś, co was samych najbardziej zaskakuje?

PK: Że w ogóle się nie zmieniliśmy, przynajmniej fizycznie – no, może Jacek lekko zmienił fryzurę (śmiech), ale to detale. Ten czas minął niesamowicie szybko. Z pewnością lata z PPNOU wpłynęły na każdego z nas – ukulele potrafi odnaleźć w człowieku zasoby, o których często nie miał pojęcia.

Na przykład Maras czy Kasperek przed PPNOU nigdy nie tańczyli publicznie…

A tak na serio, to przez te lata zagraliśmy na wszystkich najważniejszych europejskich festiwalach poświęconych ukulele – na niektórych choćby kilkakrotnie i to jako headlinerzy. Wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak duże i popularne jest to środowisko na całym świecie. Liczymy, iż w Polsce także będzie to szło w tym kierunku – ukulele zbliża i integruje ludzi.

SG: Podejrzewam, iż po piętnastu latach wspólnego grania członkowie Pierwszej Poznańskiej Niesymfonicznej Orkiestry Ukulele zdążyli poznać się lepiej niż niejeden kwartet smyczkowy. Czego nauczyła was ta orkiestra – o muzyce, o scenie, o sobie nawzajem?

PPNOU fot. archiwum PPNOU

PK: Nie zapominajmy, iż w naszej kilkudziesięcioletniej karierze jako muzyków PPNOU jest zaledwie jednym z rozdziałów. Znamy się od lat, mamy swoje historie wyprzedzające ten radosny i szalony projekt. Wiele już wiedzieliśmy o sobie, zanim nastroiliśmy pierwsze „uku” (śmiech). A muzyka, scena… to nasze naturalne środowisko.

SG: Skoro mówimy o „ostatnim tańcu” – kto w tym projekcie prowadzi, a kto daje się prowadzić?(śmiech)

PK: Bez komentarza – wszyscy wiedzą (śmiech).

SG: „Czwórka z Poznania (a nie piątka z Liverpoolu)” – to porównanie do Beatlesów przewija się od dawna. Czy po „Ostatnim tańcu” ktoś z was pójdzie w stronę solową jak McCartney albo Lennon? (śmiech)

PPNOU fot. archiwum PPNOU

PK: No wiesz, uwzględniając fakty historyczne, zdecydowanie trzymamy kciuki za „makkartneizację” każdego z nas (śmiech). Wiemy, iż napiszemy jeszcze niejeden rozdział w historii muzyki rozrywkowej – zarówno każdy z nas osobno, jak i w różnych konfiguracjach. Zresztą, już teraz dzieje się dużo w tym temacie – zapraszamy do Muzyki na Nowo, tam podzielimy się naszymi planami. Nie zapominajmy też o festiwalu Cały Poznań Ukulele, który jest mocnym motorem napędowym naszych działań!

SG: No właśnie, współorganizujecie go z dużym powodzeniem. Jak rysuje się jego przyszłoroczna edycja? Czego mogą spodziewać się ci, którzy już wzięli do ręki „uku”, i ci, którzy dopiero się przymierzają?

PK: O szczegółach będziemy mogli powiedzieć więcej w styczniu, ale generalnie – jak zawsze – zapewnimy moc wrażeń, dobrą atmosferę, wszechobecną muzykę i uśmiech – szczery, dobry uśmiech. Fajnie, jeżeli ktoś ma „uku”, ale to spotkanie dla wszystkich, także niezwiązanych z tym instrumentem. On jest tylko interfejsem, kluczem, magnesem. Cały Poznań Ukulele to wyjątkowe wydarzenie w skali Europy, a iż szykuje się ostatnia edycja… trzeba być! Będą nowi goście, ale także ci już znani wielkopolskiej publiczności, no i będą niespodzianki (śmiech) oraz dużo otwartego, wspólnego działania.

SG: Czujecie, iż przez te lata udało się wam zbudować w Poznaniu coś w rodzaju „uku-społeczności”?

PPNOU fot. archiwum PPNOU

PK: Tak, niewątpliwie – zarówno zinstytucjonalizowanej (zespół SeniorUki), jak i tej rozproszonej, ale zbierającej się w podgrupach (śmiech). Zresztą Muzyka na Nowo, czyli dawne Muchos zamierza cyklicznie zbierać ten ukulelowy potencjał i dalej go rozwijać. Pamiętajmy, iż ta społeczność to nie tylko stricte ukulelowe nastawienie, ale też szersze – pozytywne, ogólno-muzyczne.

SG: PPNOU to muzyka, humor, improwizacja, wspólnota, „Highway to Hell” na ukulele. Ale gdybyście mieli jednym zdaniem przekazać, czym jest dla was ta przygoda naprawdę, co byście powiedzieli?

PK: Jest muzyką – w swojej najradośniejszej i najpozytywniejszej formie. A przy okazji, zapraszamy wszystkich na nasze media społecznościowe!

Pierwsza Poznańska Niesymfoniczna Orkiestra Ukulele (PPNOU) – czterech poznaniaków z małymi instrumentami i dużym poczuciem humoru. Z ukulele potrafią zrobić więcej hałasu, niż niejeden rockowy skład. Ich koncerty to żywiołowa mieszanka coverów, zaskoczeń i improwizacji, podczas której publiczność nigdy nie zostaje w roli widza. Repertuar PPNOU to luźna „szafa grająca” – od AC/DC po Michaela Jacksona – zawsze z własnym, nonszalanckim twistem. Nazwę zespołu trudno zapamiętać, ale koncertu zapomnieć się nie da.

Koncert Pierwszej Poznańskiej Niesymfonicznej Orkiestry Ukulele pt. „Ostatni taniec” odbyło się 8 listopada o godz. 21 w poznańskim klubie Muzyka na Nowo (ul. Nowowiejskiego 13/15).

Idź do oryginalnego materiału