W końcu powiedział to na głos. Wtedy po raz pierwszy wstydził się ojca

swiatseriali.interia.pl 19 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Maciej Stuhr odniósł się do incydentu ze swoim ojcem, który wstrząsnął mediami. Wydarzenia z 2022 roku nazwał "karygodnymi". Nie ukrywał także rozgoryczenia postępowaniem Jerzego Stuhra tuż po wypadku.


Jerzy Stuhr zmarł 9 lipca tego roku, mając 77 lat. W trakcie wieloletniej działalności scenicznej zyskał uznanie krytyków i publiczności. Z jego bogatej filmografii wyróżnić można wiele niezapomnianych tytułów, które stały się najważniejsze dla polskiego kina: "Wodzirej" (1977), "Amator" (1979), "Seksmisja" (1984), "Kingsajz" (1987), "Kiler" (1997).


Maciej Stuhr o żalu wobec ojca


Maciej Stuhr niedawno ponownie gościł w jednym z programów, w którym odpowiadał na pytania stawiane przez moderatora. Tym razem gościł w "Autentycznych", a w roli prowadzącej zaprezentowała się Dorota Wellman. Reklama
Jedno z pytań dotyczyło kolizji drogowej, którą w 2022 roku spowodował Jerzy Stuhr. Odniósł się do tamtej sytuacji słowami:
"Byłem potwornie zdenerwowany na ojca i na tę całą sytuację. Przeżyłem to ogromnie, on też zresztą. Było to absolutnie karygodne, nie powinno w ogóle do tego dojść. Pierwszy raz w życiu było mi wstyd za mojego tatę. To jest przykre, kiedy syn musi się wstydzić za tatę, zwłaszcza iż całe 50 lat byłem dumny".


Żal Macieja Stuhra wiązał się także z późniejszymi publicznymi wypowiedziami ojca, który mógł już się mierzyć z demencją.
"Ludzie w demencji nie tylko nie pamiętają czegoś, nie tylko nie mogą ogarnąć rozumem, ale też na przykład wypierają to, co złego zrobili. I mój tato był trochę w takim stadium, kiedy w ogóle nie umiał o tym zdarzeniu dobrze czegoś powiedzieć. (...) Przeżyłem to mocno, ale jeszcze trudniej było mi później, kiedy tata zaczął udzielać wywiadów, w których - moim zdaniem - nie zachował się tak, jak mógłby się zachować".
Jerzy Stuhr za kierowanie samochodu, będąc pod wpływem alkoholu, został ukarany zakazem prowadzenia pojazdów przez trzy lata, a także grzywną w wysokości o sumie 12 tysięcy złotych oraz został zobowiązany do wpłaty 6 tysięcy złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. W mediach zdarzenie komentował jako "błahostkę" i "czuł się niewinny".
Idź do oryginalnego materiału