W Jego Śladach

polregion.pl 4 dni temu

„W jego śladach”

– Krzysiu, no czego ci brakuje? Popatrz – polski – pała, matma – pała, a z literatury w ogóle uciekłeś! Dlaczego się nie uczysz i ciągle wagarujesz? No i co ja mam z tobą zrobić, niedorajdo! – po raz kolejny zirytowała się Hanna, przeglądając dziennik syna, drugoklasisty gimnazjum.

– Nie wiem. – mruknął nastolatek i odwrócił się od matki.

– Han, daj chłopakowi spokój! Literatura, biologia… Ja też kiedyś wagary ciągałem i nic, porządnym facetem zostałem! – dobiegł pijacki głos męża Jacka, leżącego na kanapie w drugim pokoju.

– Widać! Żeby z synem po męsku porozmawiać, ale tobie szkoda czasu – ty u nas trzeci dzień nie trzeźwiejesz! – krzyknęła Hanna.

– No i co z tego? Mam prawo! Na twoje nie pijem! A poza temu, u Staszka jubileusz był! Przecież pięćdziesiątka! – odparł Jacek, opadł głową na poduszkę i znów zapadł w sen.

…Hanna urodziła się w inteligenckiej rodzinie. Rodzice wpoili dziewczynie nie tylko dobre maniery, ale także zadbali o porządne wychowanie. Hania pilnie uczyła się w szkole, dostała się na prestiżowy kierunek. Tylko przez złośliwość losu trafiła na Jacka.

Poznali się na studenckiej imprezie. Hanna była na czwartym roku, a Jacek skończył już zawodówkę i zatrudnił się w fabryce. Hanna od razu zauważyła przystojnego chłopaka o wyrazistych oczach. Jacek wyglądał nieco starzej niż na swój wiek. Wtedy dziewczyna jeszcze nie wiedziała, jak ten człowiek zburzy jej uporządkowane życie.

Zaczęli się spotykać, a pobrali się latem, gdy Hanna zdała wszystkie egzaminy i obroniła dyplom. Na początku było nieźle, ale Hani już wtedy nie podobało się, iż mąż nie przepuści żadnej okazji do picia. Każdy, choćby najdrobniejszy pretekst, stawał się dla Jacka powodem do hucznej imprezy.

W pewnym momencie Hanna zrozumiała, iż popełniła błąd – zupełnie nie pasowali do siebie. Postanowiła się rozwieść. Ale los znów zadecydował inaczej – kobieta dowiedziała się, iż jest w ciąży.

Nie potrafiła pozbyć się dziecka. Zostawić je bez ojca – też nie najlepszy pomysł. Optymistka z natury, Hanna wierzyła, iż narodziny syna otrzeźwią męża. Ale gdy ten pijany przywlókł się do niej do szpitala, z goryczą zrozumiała – ten człowiek nigdy się nie zmieni.

I tak właśnie się stało. Jacek pił dużo i często. W domu pomagał byle jak, bo albo uciekał na kolejną popijawę z kumplami, albo odsypiał imprezę.

Hanna specjalnie nie narzekała, ciągnęła wszystko sama: ciężko pracowała, zarabiała nieźle, w mieszkaniu panował porządek, synowi Krzysiowi poświęcała uwagę. Ale im starszy był chłopak, tym bardziej upodabniał się do ojca. Hanna nie widziała w nim siebie: Krzysiek niechętnie się uczył, z zajęć dodatkowych rezygnował.

Do siódmej klasy całkiem odleciał.

– Pani Hanno, proszę porozmawiać z synem. Na lekcjach się wymądrza, nie słucha, a o ocenach nie ma co mówić… Płakać się chce… – takie uwagi ciągle słyszała od wychowawczyni.

Z każdego zebrania wracała do domu i w myślach obwiniała się, iż coś zaniedbała.

Na początku Krzysiek tłumaczył się i obiecywał poprawę. Ale to były puste słowa.

Skończył gimnazjum. O liceum nie było mowy. Trzeba było iść do zawodówki. Hanna z przerażeniem uświadomiła sobie, iż syn idzie w ślady ojca. A Jacek w tym czasie zupełnie się stoczył. Kobieta musiała regularnie wyciągać go z ciągów, znosić awantury i, co gorsza, chodzić do fabryki, błagać, żeby nie wyrzucali męża z pracy.

W zawodówce Krzysiek też się nie przykładał: opuszczał zajęcia, grymasił, kłócił się. W domu oświadczał matce, iż nauka mu nie leży.

– Mamo, może rzucić szkołę i pójdę do ojca do pracy? Zaraz będę zarabiał. – pewnego dnia oznajmił.

– Synku, co ty wygadujesz? Jakie zarabianie? Trzeba zdobyć choć zawód, potem zawsze można się dokształcić. Naprawdę chcesz żyć jak tata?

– No i co w tym złego? Tata żyje normalnie. – bronił się.

– Właśnie! Co w tym złego? Czepiasz się chłopaka jak rzep psiego ogona! Chce pracować, to niech pracuje! Tym bardziej, iż miejsce mamy. – wtrącił się Jacek.

Hannie udało się przekonać syna, by skończył szkołę. Biegała do nauczycieli, prosiła, błagała, żeby przymknęli oko na jego zachowanie.

Ledwo skończył, a już chciał iść do fabryki. Hanna odradzała, bo wiedziała, jak to się skończy. Tym bardziej iż Krzysiek był uderzająco podobny do ojca – wyglądem i charakterem. Kobieta z przerażeniem stwierdzała, iż nie ma w nim nic z niej. To był syn Jacka.

Ale, jak każda matka, do końca wierzyła, iż syn się opamięta. Los znów nie był łaskawy. Potwierdziły się jej najgorsze obawy – syn zaczął pić razem z ojcem.

Pewnego dnia Hanna wracała z pracy. Ledwo weszła do mieszkania, potknęła się w przedpokoju. Zapaliła światło…

Na podłodze leżał nieprzytomny Krzysiek. Kobieta uklękła, próbując go obudzić:

– Krzysiu, co z tobą? Synku, źle się czujesz?

– A, mamo… Zostaw mnie, jestem zmęczony… – machnął ręką i zasnął.

Hanna poczuła zapach alkoholu. Syn był kompletnie pijany. Zrobił dokładnie to samo, co Jacek w młodości.

Przeszła dalej. W kuchni, przy stole, drzemał pijany mąż. Chciała go obudzić, urządzić awanturę, ale w ostatniej chwili zrezygnowała.

Wzięła torbę i wyszła. Szła ulicą, nie wiedząc, dokąd idzie. Nie miała bliskich przyjaciół, u których mogłaby się wyżalić. Dotarła do pobliskiego parku, usiadła na ławce. Jesień była ciepła, ludzie się przechadzali. Hanna patrzyła na ich uśmiechnięte twarze i nie rozumiała, czym zasłużyła na taki los.

Nagle z krzaków wybiegł pies, niosąc w pysku czerwoną piłkę. Kobieta aż drgnęła.

– Ojej, przepraszam, przestHanna uśmiechnęła się przez łzy, gdy pies polizał jej dłoń, a w głębi serca poczuła, iż może właśnie teraz zacznie pisać swoją historię od nowa.

Idź do oryginalnego materiału