Po dwóch dekadach milczenia Cuma i Szerszeń znów pojawiają się na ekranie – i nie wracają po nic. Szykujcie się na kontynuację kultowego „Vinci” – filmu, który nauczył nas, iż „z muzeum to się nie wynosi obrazków… chyba iż ma się plan doskonały”.
W „Vinci 2” stawka jest wyższa, obrazy droższe, a zasady – jeszcze bardziej niejasne. Nowe technologie, nowe twarze, ale stare nawyki i chemia, którą polscy widzowie pokochali lata temu. Czy złodzieje z zasadami odnajdą się w świecie bez zasad?
Cuma (Robert Więckiewicz), emerytowany mistrz złodziejskiego fachu, wiedzie spokojne życie na andaluzyjskim wybrzeżu Hiszpanii. Niespodziewanie dostaje propozycję kolejnego skoku. Odmawia – aż dowiaduje się, iż Chudy (Mirosław Haniszewski) – dawny partner Grubego, dziś rywal – planuje największy napad w Krakowie i to bez niego. Co gorsza, z nową, młodą ekipą – szybką, pewną siebie i działającą bez sentymentów (Piotr Witkowski, Jakub Hycnar). Dla Cumy to nie tylko wyzwanie. To sprawa osobista. Wraca, żeby udowodnić, iż przez cały czas jest złodziejem numerem jeden. Żeby odzyskać szacunek. I wyrównać rachunki. Razem z dawnymi przyjaciółmi (Borys Szyc, Kamilla Baar, Jacek Król) i na nowo skompletowaną ekipą (Zofia Jastrzębska, Jan Sałasiński) Cuma wchodzi do gry na własnych zasadach. Plan? Prosty: ukraść to, co planują inni, i zrobić to lepiej. gwałtownie jednak wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli. Problem w tym, iż nikt nie gra tu czysto. Cuma trafia na celownik upartego gliny (Łukasz Simlat) i bezwzględnego agenta FBI, niegdyś komisarza Wilka (Marcin Dorociński), który wraca do Krakowa z nową misją i starymi porachunkami. Rozpoczyna się gra o najwyższą stawkę – pełna podstępów, zaskoczeń i mistrzowskich trików.
„Vinci 2” to nie tylko hołd dla jednego z najlepszych polskich heist-movie, ale też próba pokazania, iż kino sensacyjne z klasą wciąż ma się dobrze.
Bilety już w przedsprzedaży – a obrazy lepiej schować głęboko.