Uwodzi, porywa i wzrusza. Porywająca historia matki, która walczy o życie syna

film.interia.pl 2 dni temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


"Moja matka, Bóg i Sylvie Vartan" - oryginalny tytuł filmu Kena Scotta jest jego doskonałym streszczeniem. Oparty na wspomnieniach francuskiego prawnika Rolanda Pereza to nie do końca typowy "feel good movie". Pojawia się tutaj drażliwe pytanie o konsekwencje najpiękniejszej matczynej miłości.


Cudowna walka matki o zdrowie i życie syna


"Bóg nie może zająć się naraz problemami wszystkich i dlatego stworzył matki" - mówi Roland Perez (Jonathan Cohen), który jest narratorem "Cudownego życia". Czy jego życie było cudowne? Na pewno cudowna jest historia walki, jaką o jego życie stoczyła matka Esther (Leïla Bekhti).
Roland urodził się z poważną wadą stopy jako szóste dziecko Esthery i Makloufa (Lionel Dray). Lekarze mówili matce, iż syn albo nie będzie chodził wcale, albo będzie musiał mieć na stałe nałożoną szynę na nogę. Esthera nie chciała, by Roland poszedł do szkoły z łatką dziecka niepełnosprawnego. Mówimy o Francji lat 60. i rodzinie imigrantów, więc społeczna stygmatyzacja dziecka reprezentującego podwójną mniejszość (etniczną i osobę z niepełnosprawnością) mogła wpłynąć na rozwój chłopca. Tak przynajmniej uważała jego mama.Reklama


Esthera krążyła więc między lekarzami, znachorami, modlitwami (jej rodzina to bogobojni Żydzi) i w konsekwencji nie posłała Rolanda do szkoły. Sprowadziło to na jej rodzinę uwagę kostycznej urzędniczki pani Fleury (Jeanne Balibar), która oskarżyła matkę o szkodzenie dziecku i zagroziła odebraniem chłopca. Co zrobiła Esthera? Razem z rodzeństwem i potulnym jak biblijny baranek mężem (to też istotny wątek tej opowieści) zaczęła Rolanda edukować. No, nie do końca robili to sami. Chłopiec zakochany był bowiem w muzyce francuskiej divy Sylvi Vartan. Ona również miała swój wielki udział w cudownym życiu Rolanda. Syvia Vartan zagrała w filmie Kena Scotta samą siebie. Piosenkarka raz na jakiś czas pojawia się na ekranie. W czasie swojej największej popularności w latach 60. grała u boku swojego męża Johnny’ego Hallydaya. Tak jak rodzina Rolanda była imigrantką.


Opowieść o walce z systemem


Ken Scott jest kanadyjskim filmowcem, który pracuje też w Hollywood, gdzie kręci m.in. przyzwoite i podtrzymujące na duchu komedie z Vincem Vaughnem, jak "Wykapany ojciec" czy "Niedokończony interes". Jest też reżyserem świetnego francuskojęzycznego filmu "Niezwykła podróż Fakira, który utknął w szafie". "Cudowne życie" plasuje gdzieś pomiędzy tymi tytułami. To klasyczna opowieść o pokonywaniu własnych słabości i niezłomności charakteru kobiety wiedzącej lepiej niż wszyscy wokół, co jest dobre dla jej dziecka. Jest to opowieść o walce z systemem i istocie powstania po każdym upadku.


"Mój syn wstaje za każdym razem!" - krzyczy kobieta w stronę nauczycielki tańca, która odrzuca Rolanda. To nie żaden spoiler. Dziś po Rolandzie nie widać problemów z nogą, więc wiemy, iż niekonwencjonalna kuracja, jaką mama Esthera znalazła, dała rezultaty. Nauczycielka mówi pod nosem do chłopca: "Nigdy się od niej nie uwolnisz". W beczce miodu z bezwarunkową matczyną miłością pojawia się łyżka dziegciu.
Jest to najciekawsza i najbardziej intrygująca część baśniowej opowieści. Esthera wywalczyła przyszłość dla syna tylko dzięki swojemu hartowi ducha i niezwykłej sile. Leïla Bekhti jest znakomita w roli przebojowej i niezłomnej matki szóstki dzieci, która rozstawia po kątach urzędników, lekarzy i nauczycieli. Uwodzi, porywa i też wzrusza. Jeszcze lepsza jest jednak jako matka dorosłego faceta, która przez cały czas uważa, iż może reżyserować jego życie. "Znajdę ci żonę" - mówi półżartem. Roland poznaje na studiach Litzie (Joséphine Japy), która od razu przypada do gustu mamie. Jest też wierzącą Żydówką i pierwsze co robi, to pyta, czy pomóc jej w kuchni. Potrafi więc gotować i ma kręgosłup moralny. Jak Esthera. Roland jest więc bezpieczny? "Nie ona jest problemem, ale ty" - mówi po latach małżeństwa do męża. Sprawdza się przepowiednia jego nauczycielki tańca. "Nie uwolnisz się od niej".


Toksyczność nadopiekuńczej matki i stłumiona męskość


Toksyczność nadopiekuńczej silnej matki i stłumiona męskość ojca są przyczynami neuroz mężczyzn, co widać w dzisiejszej kulturze. Wiele mówimy o toksycznej męskości i demonizowanym maczyźmie, ale co z toksyczną kobiecością i nieumiejętnością przecięcia pępowiny? Kino zaczyna ten temat poruszać w złożony sposób.
Nie znam książki Rolanda Pereza z 2021 roku, na podstawie której Ken Scott oparł scenariusz, więc nie wiem jak mocno jest uwypuklona kwestia toksyn, które pojawiły się między kochającą matką i wdzięcznym jej, ale pragnącym niezależności, synem. W filmie jest to zarysowane subtelnie, ale też wyraziście, co wynosi opowieść ponad proste feel good movie. Nie zmienia to faktu, iż głównym celem filmu Scotta jest motywacja i inspiracja do walki. Świetnie. Takiego pozytywnego kina potrzebujemy dziś bardzo mocno. Szczególnie w leniwym wakacyjnym okresie. Jednocześnie jest to okres wyjątkowo gorący politycznie, więc podteksty francuskiej baśni nam się przydadzą.
7/10
"Cudowne życie" (Ma Mère, Dieu et Sylvie Vartan), reż. Ken Scott, Francja 2025, dystrybutor: Best Film, premiera kinowa: 11 lipca 2025 roku.
Idź do oryginalnego materiału