Uwaga, spoiler! – recenzja książki. Dla nikogo

popkulturowcy.pl 2 godzin temu

Lubię seriale. Oglądam seriale. Wciąż są klasyki, których nie widziałam. Produkcje tak mocno osadzone w popkulturze, iż trudno o nich nic nie wiedzieć. Zobaczyłam wszystkie te tytuły na okładce książki Uwaga, spoiler! poczułam się wezwana. Niesłusznie.

Uwaga, spoiler! Za co kochamy seriale to książka napisana z perspektywy dziennikarza zainteresowanego popkulturą. Opowiada o kilku głośnych serialach, które miały wpływ na historię telewizji, przy okazji zyskując status kultowych. W tomie znajdziemy także kontekst powstania danych produkcji i serialowy żargon.

Podczas lektury towarzyszyło mi jedno banalne pytanie: dla kogo jest ta książka? Z pewnością nie dla mnie. Jestem lekko surowa – moja pozycja jest uprzywilejowana, przy moim nazwisku stoi tytuł prowadzącej dział seriale, niejedną książkę z tej tematyki czytałam. Odniosłam jednak wrażenie, iż Uwaga, Spoiler! to książka jedynie dla ludzi, który odkryli Netflixa w zeszłym tygodniu.

Fot. SQN

Seriale wybrane do analizy to najbardziej oczywiste pozycje – i to wszystkie obgadane już z każdej strony, przemielone przez krytyków, fanów, memy i internet w każdej formie. Miasteczko Twin Peaks, Z archiwum X, Breaking Bad, Rodzina Soprano, House of Cards. W tym gronie jedynie Sukcesja zakończyła się stosunkowo niedawno. o ile jakkolwiek jesteś zainteresowany popkulturą – a sięgając po taką książkę musisz być – trudno dzisiaj nie znać pytania, kto zabił Laurę Palmer. Trudno nie kojarzyć Waltera White’a rzucanego pizzą na dach. Czy ktoś jeszcze nie zna dźwięku otwierania Netflixa, czyli Kevina Spacey’ego uderzającego w stół?

To moja próba metafory na to, iż wszystko w Uwaga, spoiler! już było. Lista seriali jest widoczna na okładce – wiedziałam, na co się piszę – liczyłam jednak na jakkolwiek oryginalne spojrzenie.

Bo też nic oryginalnego nie dostaniemy. Każdy rozdział to podobna, schematyczna opowieść, jak to ten serial mógł nie powstać, jak nikt nie wierzył w twórcę, jak wielki okazał się to sukces. Okazyjnie pojawi się komentarz – David Lynch to unikatowy styl, Breaking Bad to droga bohatera, Rodzina Soprano to…inne mało zaskakujące skojarzenie.

Jestem skłonna uwierzyć, iż książka nada się dla człowieka wchodzącego w świat seriali. Jest to jednak mocno naciągane stwierdzenie. Dla człowieka obytego – zbyt oczywista, zbyt nudna, jest mnóstwo lepszych pozycji. Dla nowicjusza – wciąż zbyt nudna, momentami wręcz pretensjonalna, jest mnóstwo lepszych pozycji na początek.

Swoją drogą, książka jest…przedawniona? Możemy kojarzyć House of Cards z Netflixem, ale dzisiaj to platforma Stranger Things i Squid Game. To nie Grę o tron oglądamy wszyscy razem, ale Dorastanie. Rozumiem, iż proces pisania książki trwa. Mimo wszystko raz jeszcze powtórzę – to już było.

Aż przykro mi to pisać, ale ja się wynudziłam niesamowicie. Uwaga, spoiler! to w moim odczuciu książka nieaktualna na samym starcie, która nie ma swoich odbiorców, bo nie trafia w żaden etap zainteresowania popkulturą i serialami. I tyle. Frustracja rosła we mnie z każdą stroną lektury i nic już nie zmieni mojego zdania o tej książce. Rodziny Soprano też już pewnie nie obejrzę.

Powyższy tekst powstał dzięki współpracy z Wydawnictwem SQN.

Fot. główna: Kolaż z użyciem okładki/Wydawnictwo SQN.

Idź do oryginalnego materiału