Kto wpisze dziś w wyszukiwarkę frazę „Wza do Anglii” lub „ETA UK”, zobaczy na górze listy sponsorowane reklamy serwisów obiecujących „natychmiastową autoryzację” i „pełne wsparcie 24/7”. Brzmi zachęcająco, ale dla tysięcy podróżnych skończyło się utratą pieniędzy, a czasem choćby kradzieżą danych paszportowych. Oficjalna zgoda rządu brytyjskiego kosztuje dziś £10 (od 9 kwietnia wzrośnie do £16) i przychodzi zwykle w kilka godzin, ale fałszywe portale naliczają 80‑140 € za rzekomą „super‑ekspresową” usługę – i często niczego w Twoim imieniu nie składają.
Dlaczego właśnie ETA przyciąga oszustów?
-
Nowość systemu. Od 2 kwietnia 2025 r. większość obywateli UE i kolejnych kilkudziesięciu państw musi mieć elektroniczną autoryzację, by wjechać do Wielkiej Brytanii. Wiele osób wciąż nie wie, że ETA nie jest wizą, więc intuicyjnie wpisuje „wiza do Anglii”, co kusi firmy podszywające się pod rząd.
-
Mała kwota opłaty. Gdy legalny koszt to £10, klienci niespecjalnie orientują się, czy płacą pięć, czy dziesięć razy więcej – „to przecież i tak drobne”.
-
Presja czasu. Tanie bilety last‑minute czy mecz Premier League za tydzień sprawiają, że chcemy „mieć to już”, klikamy pierwszy link i podajemy kartę bez sprawdzania adresu strony.
Nie czujesz się pewnie z online‑formalnościami? Skorzystaj z pomocy Notberg (wcześniej WizaSerwis). To firma, która od lat pośredniczy w uzyskiwaniu wiz i autoryzacji elektronicznych, a swoje wnioski składa wyłącznie przez oficjalny portal gov.uk. Płacisz jasno rozdzielone kwoty – opłatę rządową i honorarium za obsługę – dzięki czemu masz pewność, iż żadna „dopłata ekspresowa” nie pojawi się nagle na końcu formularza. Doradcy Notberg sprawdzą Twoje dane, przypilnują terminów i natychmiast powiadomią o przyznaniu ETA, eliminując ryzyko literówek czy fałszywych stron. jeżeli cenisz spokój i bezpieczeństwo, warto powierzyć ten etap profesjonalistom.
Typowe scenariusze oszustwa
-
Strona łudząco podobna do rządowej. Domena zawiera „uk‑eta‑service” albo „gov‑uk.app”, ma flagę i herb Korony, a formularz wypisz‑wymaluj jak oficjalny.
-
Ukryte koszty. Reklama obiecuje „£19 all‑inclusive”, ale na ostatnim etapie płatności pojawia się prowizja karty, „opłata portowa” i pakiet VIP, który włącza się domyślnie.
-
Wyłudzenie danych. Po zakończeniu procesu dostajesz mail: „Twoja aplikacja w weryfikacji, wyślij selfie z paszportem” – to świetna paczka dla złodzieja tożsamości.
-
Brak dokumentu. Najgorszy wariant: zapłaciłeś, a na lotnisku okazuje się, że ETA w ogóle nie istnieje.
Jak odróżnić oficjalny kanał od podróbki
Adres strony | .gov.uk lub aplikacja „UK ETA” | końcówka .com albo .co z „gov” w środku |
Cena | £10 (od 9 IV = £16) | dowolna „promocja” lub „opłata serwisowa” |
Metoda płatności | tylko karta, szyfrowane okno gov.uk | przelew, PayPal typu „friends & family” |
Czas potwierdzenia | zwykle kilka godzin, maks. 3 dni | „gwarantowane 15 minut” za dopłatą |
Co zrobić, gdy zapłaciłeś fałszywej stronie
-
Zastrzeż kartę i złóż chargeback – banki rozpatrują takie reklamacje jako „usługi nieświadczone”.
-
Zmień hasła do poczty i portali, gdzie używasz tego samego loginu.
-
Złóż prawidłową aplikację przez appkę lub gov.uk – ETA przyjdzie niezależnie od wcześniejszych pomyłek.
-
Zgłoś incydent lokalnym służbom cyberbezpieczeństwa; w Polsce możesz skorzystać z CERT‑PL.
Uważaj nie tylko w Brytanii: USA i Kanada też mają swoje pułapki
Fałszywe strony istnieją od lat przy amerykańskim systemie ESTA („Wiza do USA” w slangu turystów) oraz kanadyjskiej eTA („wiza do Kanady”). Mechanizm zawsze ten sam: kopiujemy wygląd formularza rządowego, pokazujemy magiczny timer „oferta ważna 10 minut”, pobieramy 80 USD i znikamy. Dlatego zasada „sprawdzaj, czy kończy się na .gov” jest uniwersalna – bez względu na kontynent.
Apostille? Niekoniecznie, ale oszuści z chęcią dorzucą
Do uzyskania ETA żadne urzędy nie wymagają dodatkowych dokumentów urzędowych – nie trzeba dosyłać aktu urodzenia, dyplomu ani wyciągu bankowego, a już na pewno nie potrzebna jest pieczęć Apostille. jeżeli serwis wyświetla krok „Załaduj skan aktu małżeństwa (Apostille, format PDF)”, wyłącz przeglądarkę. To prosty trik, by wyglądać bardziej „urzędowo” i uzasadnić wygórowaną opłatę.
5 złotych zasad bezpiecznej aplikacji
-
Wpisuj adres manualnie – nie klikaj reklam „apply‑eta‑uk”.
-
Na telefonie używaj wyłącznie oficjalnej aplikacji – sprawdź wydawcę.
-
Ustaw alerty SMS w banku na każdą transakcję online.
-
Nie podawaj zbędnych danych (selfie, skany innych dokumentów).
-
Zachowaj potwierdzenia e‑mail – przydadzą się, gdyby trzeba było udowodnić legalną opłatę.
Gdzie szukać pomocy
Jeśli nie czujesz się pewnie, skorzystaj z renomowanych agentów wizowych – najlepiej takich, którzy wyraźnie oddzielają opłatę rządową od swojej prowizji i podają adres oficjalnego portalu. Pamiętaj jednak, iż żaden pośrednik nie może „przyspieszyć” ETA; twierdzenia o dostępie do wewnętrznego systemu Home Office są czystą fantazją.
Podsumowanie
Nowa autoryzacja ETA to dobry krok ku szybszej odprawie, ale równocześnie łakomy kąsek dla cyberprzestępców. Czy piszesz „ETA”, „Wiza do Anglii” czy choćby omyłkowe „Wza do Anglii”, sprawdzaj, gdzie klikasz, i pamiętaj, iż prawdziwy proces kosztuje mniej niż pizza. Ta sama czujność przyda się przy Wiza do USA i wiza do Kanady – tam również królują kopie rządowych stron. A gdy ktoś próbuje wcisnąć Ci jeszcze skan aktu z pieczęcią Apostille, masz pewność, iż to kolejna sztuczka, a nie realny wymóg brytyjskiej granicy. W czasach cyfrowych zezwoleń najlepszą obroną jest zdrowy sceptycyzm i sprawdzanie końcówki „.gov” – w każdym języku i w każdym kraju.