Film "Irlandczyk" na podstawia "I Heard You Paint Houses" Charles Brandta opowiada historię Franka Sheerana (Robert De Niro), płatnego zabójcy i człowieka od "trudnych spraw", który przez lata pracował dla wpływowej mafijnej rodziny Russella Bufalino (Joe Pesci). Jego życie splata się z karierą Jimmiego Hoffy (Al Pacino), charyzmatycznego i kontrowersyjnego lidera związków zawodowych.
Legendarny Martin Scorsese, jeden z najlepszych reżyserów w historii Hollywood, zebrał tu swoje ulubione nazwiska i to jakie: De Niro, Pesci, Harvey Keitel (z Pacino współpracował po raz pierwszy). Każdy z nich gra w tonie bardziej wyciszonym i wyważonym, niż pamiętamy z dawnych mafijnych hitów.
Sam "Irlandczyk" nie stawia na widowiskowe akcje, tylko na powolne odsłanianie mechanizmów, relacji i konsekwencji. To opowieść o lojalności, zdradzie i o tym, jak cena za wejście w świat przestępczości bywa nieodwracalna.
"Irlandczyk" to długi film. Bardzo długi
Film otrzymał 10 nominacji do Oscara (nie dostał żadnego, co jest skandalem), zdobył wiele nagród krytyków, a na Rotten Tomatoes może pochwalić się aż 95 procentami pozytywnych recenzji. "Epicki dramat gangsterski, który zasługuje na swój długi czas trwania, a Martin Scorsese powraca w nim do znajomych motywów, osiągając wzruszający, zabawny i głęboki efekt" – czytamy.
A mimo to dziś o "Irlandczyku" już się trochę nie pamięta. Główny powód? Widzowie najczęściej komentują jego długość – to aż 3,5 godziny opowieści. Na szczęście film od razu trafił na Netfliksa, bo w kinie ciężko byłoby wysiedzieć (chyba, iż z przerwą, jaką zaserwowano w "Brutaliście"), co wcale nie znaczy, iż "Irlandczyk" jest nudny – nie jest. Technologia odmładzania aktorów też bywała momentami dziwna i naturalna, a młody-stary De Niro stał się memem.
Ale do "Irlandczyka" naprawdę warto wrócić. To doskonale napisany, wyreżyserowany, zrealizowany i zagrany film, który pokazuje gangsterski świat z perspektywy człowieka, który widział w nim wszystko. Scorsese opowiada tę historię bez fajerwerków, za to z ogromną dojrzałością i spokojem, jakiego trudno szukać w innych współczesnych produkcjach. To film w starym stylu, co jest największym komplementem.
A najlepsze? "Irlandczyk" przez cały czas jest na Netfliksie i czeka, aż ktoś da mu drugą szansę.











