Urodziłam dzieci mojemu teściowi, a mój mąż o niczym nie wiedział. Wiele lat później zapłaciłam cenę za swój czyn

newskey24.com 1 miesiąc temu

Mam na imię Klaudia i w klinice poznałam mojego przyszłego męża Norberta. Odbywałam tam staż, a on był moim przełożonym. Zaczęliśmy się spotykać, a potem zdecydowaliśmy się pobrać. Przyprowadził mnie do swoich rodziców i mogę powiedzieć, iż zakochałam się w moim teściu od pierwszego wejrzenia.

Nie sposób było się w nim nie zakochać. Był wysoki i przystojny, a na dodatek był lekarzem wojskowym. Pobraliśmy się, a po ślubie ojciec mojego męża załatwił nam etat u siebie w pracy. Mąż często wyjeżdżał w delegacje służbowe i podczas jednej z nich poprosiłam teścia, żeby przyszedł do nas do domu. Nakryłam do stołu, kupiłam butelkę wina i czekałam. Byłam szczęśliwa, kiedy w końcu przyszedł.

– Polubiłem cię od pierwszego dnia i nie chcę rujnować rodziny mojego syna, ale skoro będzie dużo podróżował w interesach, a ty będziesz sama… Wolę byś zrobiła to ze mną niż z przypadkowym mężczyzną.

Bardzo kochałam mojego teścia. Urodziłam mu dwójkę dzieci, a mój mąż myślał, iż były one jego. Mój romans z teściem trwał, dopóki Norbert niespodziewanie nie wrócił wcześniej do domu z podróży służbowej i nasze małżeństwo zakończyło się rozwodem. Mój mąż uciął ze mną wszelki kontakt, rzucił pracę i przeprowadził się bardzo daleko. Komunikował się tylko z matką. Co do teścia, nie porzucił dla mnie swojej żony, tylko przeprosił ją i opowiedział o wszystkim. Nawet zwolnił mnie z pracy, w wyniku czego zostałam sama.

Wystąpiłam o alimenty, ale sąd mi ich nie przyznał. Teść mi pomagał, bo dzieci były jego. Ciągle pytały, gdzie był ich ojciec, gdzie był ich dziadek, co ja im mogłam powiedzieć? Że to nie był ich dziadek, tylko tata? Poszłam do rodziców, ale nie przyjęli mnie, więc wynajęłam mieszkanie, dostałam pracę w innej klinice.

Nigdy nie wyszłam ponownie za mąż, a mój teść niedługo później przeszedł na emeryturę. Przestał kontaktować się ze mną i z dziećmi. choćby moi rodzice nie chcieli ze mną rozmawiać. Kiedy mój tata zachorował i przyszedł do lekarza, trafił akurat na mnie. Nie powiedział ani słowa, odwrócił się i wyszedł, a potem poszedł do innego lekarza.

Minęło wiele lat, dzieci dorosły, studiowały na uczelni medycznej i dobrze sobie radziły, a ja zostałam sama. Co do mojego byłego męża – po rozwodzie ze mną, niedługo później ponownie się ożenił, ale nie przedstawił mojego teścia swojej nowej rodzinie. Dobrze sobie radził i szczerze mówiąc, bardzo się z tego cieszyłam. Nie był złym człowiekiem, ale nie kochałam go, to wszystko. Nie warto niszczyć swojej rodziny lub kogoś innego. To nikomu nie przyniesie szczęścia.

Idź do oryginalnego materiału