O śmierci aktora poinformowała m.in. "Ukraińska Prawda". Jak podano, Jakiw Tkaczenko zginął na froncie. Dołączył do ukraińskich sił obronnych w pierwszych dniach pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 r.
"Rozmawialiśmy dwa dni temu. Był jednym z najbardziej utalentowanych ukraińskich aktorów. Prawdziwy rycerz. Prawdziwy przyjaciel. Moje najszczersze kondolencje dla rodziny i przyjaciół Jakiwa. Wieczna chwała bohaterowi!" – napisał na Facebooku ukraiński reżyser Ołeś Sanin.
Na śmierć 45-latka zareagował też inny ukraiński aktor, Yevgen Chernykov. "Nadzwyczajny i błyskotliwy. Znałem Jakiwa od 2016 roku; widziałem, jak dorastał jako szczery patriota naszego kraju! Od pierwszych dni bronił nas jako część Wojsk Obrony Terytorialnej, a później dołączył do 3. Brygady Szturmowej" – wspominał w swoim poście.
W 2023 roku Tkaczenko opuścił armię, ale później powrócił na front jako członek wspomnianej wyżej 3. Samodzielnej Brygady Szturmowej. W wywiadzie dla Detector Media aktor przyznał, iż świadomie podjął decyzję o powrocie do Sił Zbrojnych. "Szczerze mówiąc, kiedy odchodziłem, byłem pewien, iż tymczasowo zdejmuję mundur i po pewnym czasie wrócę do wojska" – nie ukrywał.
I dodawał: "Nie wiedziałem, dokąd wrócę – czy do swojej jednostki, w której zaczynałem służbę, czy do jakiejś innej – ale wiedziałem na pewno, iż zostanę w wojsku, dopóki będzie trwała ta wojna.
Jakiw Tkaczenko grał m.in. w serialu "Wataha"
Tkaczenko był rozpoznawalnym aktorem. Po raz pierwszy na ekranie pojawił się w 2003 r. Zostanie zapamiętany m.in. ze swoich ról w filmach "Czerwony" (2017) czy "Dowbusz" (2023).
Widzowie w Polsce mogą kojarzyć go z głośnych produkcji. Pojawił się w serialu "Wataha", zagrał również w filmie "Obywatel Jones" z 2019 r. w reżyserii Agnieszki Holland.