W czwartek wieczorem Polskę obiegła przykra informacja. Zmarł Stanisław Soyka wybitny wokalista, kompozytor, pianista i skrzypek, którego twórczość na trwałe wpisała się w historię polskiej piosenki. Miał 66 lat.
Z powodu śmierci artysty ostatni dzień Top of the Top Sopot Festivalu został przerwany w połowie przez stację TVN. Sam Soyka miał wystąpić na scenie. "Poruszeni tragedią i ze względu na ogromny szacunek dla Artysty i rodziny przerwaliśmy transmisję telewizyjną z festiwalu" – przekazano.
Co stało się z Soyką przed występem?
Do ostatnich chwil nic nie zwiastowało takiego obrotu sprawy. Soyka był już bowiem po ostatnich próbach. Wrócił do hotelu, skąd miał wyruszyć do Opery Leśnej. Zarezerwowano mu choćby transport. Planowano także wspólne wejście z reporterką Radia Eska. Jednak zamiast na scenę artysta trafił do szpitala.
Jak podaje "Fakt", Stanisław Soyka zasłabł w hotelu. Potrzebna była natychmiastowa interwencja medyków. Już w stanie ciężkim trafił do placówki. Mimo działań lekarzy nie udało się uratować życia Soyki.
Dodajmy, iż wokalista na sopockiej scenie miał zaśpiewać w duecie z Natalią Grosik. Piosenkarka pokazała w sieci ostatnie nagranie z Soyką. "To był ogromny zaszczyt Pana poznać, Panie Stanisławie. Ogromnie się cieszyłam na nasz wspólny występ. Bardzo się też stresowałam, ale dostałam od Pana ogrom wsparcia, luzu i uśmiechu. Dziękuję…" – napisała.
Śmierć wybitnego artysty i muzyka wstrząsnęła opinią publiczną. Sieć momentalnie zalała fala pożegnalnych wpisów i poruszających wspomnień o Soyce. Przypomnijmy, iż przed laty miał problemy ze zdrowiem. Chorował na cukrzycę typu II.
Potem – po zaleceniu specjalistów – zmienił swój tryb życia i zrzucił kilkadziesiąt kilogramów. Nie ukrywał też, iż miał kłopot z nałogiem: palił papierosy. – Intensywne palenie przez ponad 40 lat spowodowało, iż stwierdzono u mnie przewlekłą chorobę obturacyjną płuc – mówił w rozmowie z Dziennikiem Polskim.