Ucieczka z domu: Dlaczego nie mogę znieść jej wyrzutów?

polregion.pl 1 tydzień temu

**Dzisiejszy wpis w dzienniku:**

Mama nie przestaje mi przypominać, iż zawiodłam w opiece nad chorym bratem. Po maturze spakowałam walizkę i wyprowadziłam się bez słowa.

Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych – wciąż bombarduje mnie wściekłymi wiadomościami. Zablokowałam już pół internetu, a ona znajduje nowe numery, by wylewać na mnie żółć. Każdy tekst to nowa fala przekleństw, życzeń choroby i gniewu, który zdaje się nie mieć końca.

Jak można tak mówić do własnej córki? Dla niej to nic złego. Od lat dziesięciu liczy się tylko mój brat Tomek. Ja jestem po to, by sprzątać i pilnować, żeby nie zrobił sobie krzywdy.

–––––

Mamy z Tomkiem różnych ojców. Mama wyszła ponownie za mąż, gdy miałam dwanaście lat. Ojca nie pamiętam, ale nigdy nie usłyszałam od niej o nim dobrego słowa. W dzieciństwie myślałam, iż to potwór, bo mama bez powodu opluwała go przy każdej okazji. Teraz znalazłam się na jego miejscu.

Ojczym był spokojny – nie kłóciliśmy się, trzymaliśmy dystans, ale jeżeli poprosiłam o pomoc w zadaniu, zawsze służył radą. Nie nazywałam go tatą, ale miałam do niego szacunek.

Gdy miałam trzynaście lat, urodził się Tomek. gwałtownie okazało się, iż coś jest nie tak. Mama z ojczymem biegali po lekarzach. Najpierw mówili o opóźnieniu w rozwoju, potem o nieuleczalnej wadzie. Ojczym nie wytrzymał – dostał zawału i po tygodniu w szpitalu odszedł. Wtedy moje życie zmieniło się w koszmar.

–––––

Rozumiem mamę. Miała pod opieką dziecko, które krzyczało, biło się, albo zachowywało w sposób, którego nikt nie potrafił wytłumaczyć. Gdy zaproponowano jej ośrodek specjalny, odmówiła. Mówiła, iż to jej krzyż i go poniesie.

Tylko iż nie dźwigała go sama – większość spadła na mnie. Wracałam ze szkoły, mama szła do pracy, a ja zostawałam z Tomkiem. Czasem było obrzydliwie – dzieci z takimi chorobami nie zawsze panują nad sobą.

Nie miałam normalnego życia. Szkoła, potem brat, a gdy mama wracała, w końcu mogłam odrabiać lekcje, choć przez jego krzyki ledwo się skupiałam. Trzy razy proponowano jej ośrodek. Za każdym odmawiała, twierdząc, iż da radę. Ale ja już nie dawałam. Po maturze spakowałam rzeczy i wyszłam, gdy oznajmiła, iż nie pójdę na studia – bo mam zajmować się bratem.

–––––

Mieszkałam u koleżanki, znalazłam pracę, potem wynajęłam pokój. Studia odpadły – nie było mnie stać ani na dzienne, ani zaoczne.

Minęło prawie dziesięć lat, odkąd nie mam kontaktu z domem. Gdy w końcu zaczęło mi się lepiej powodzić, próbowałam do niej zadzwonić. Chciałam wysyłać pieniądze, pomóc jakkolwiek. Ale spotkała mnie tylko fala nienawiści.

Krzyczała, iż ją zdradziłam, iż zostawiłam ją samą z chorym dzieckiem, iż teraz udaję dobrą. Żądała, żebym wróciła. Przypomniały mi się wszystkie koszmary z dzieciństwa i zrobiło mi się niedobrze.

Powiedziałam, iż mogę pomóc finansowo, ale nic więcej. W odpowiedzi usłyszałam tylko wyzwiska. Od tamtej pory mama co jakiś czas pisze z nowych numerów, wściekła i pełna jadu. Już nie wierzę, iż kiedykolwiek się pogodzimy.

–––––

Po tym, co mi napisała, nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Każdy wybiera swoją drogę. Ona wybrała swoją, ja swoją. A mimo to, gdy dostaję te wiadomości, czuję się, jakbym znowu była tą małą dziewczynką, która nigdy nie była dość dobra.

**Dzisiejsza lekcja:** Niektórzy ludzie nie potrafią kochać inaczej niż przez krzywdę. I czasem jedyne, co możesz zrobić, to odejść – dla własnego zdrowia.

Idź do oryginalnego materiału