Ucieczka po maturze: Dlaczego nazywają mnie egoistką?

polregion.pl 6 dni temu

„Mama przeklina mnie, bo nie pomagam przy chorym bracie”: Po maturze spakowałam walizki i uciekłam z domu

Mama nie ma oporów – co chwilę zalewa mnie wiadomościami pełnymi złości. Już tyle numerów zablokowałam, a ona za każdym razem pisze z nowego. Słowa są różne, ale zawsze pełne wulgaryzmów. Życzy mi chorób, śmierci, najgorszych rzeczy.

Jak można tak mówić do własnego dziecka? Dla niej to nic złego. Od dekady liczy się tylko mój brat Kacper, a ja jestem od sprzątania i patrzenia, żeby nikogo nie uderzył albo nie zrobił sobie krzywdy.

––––– REKLAMA –––––
Oglądaj teraz
––––––––––

Mamy z bratem różnych ojców. Mama wyszła drugi raz za mąż, gdy miałam dwanaście lat. Ojca prawie nie pamiętam, ale mama nigdy o nim dobrze nie mówiła. W dzieciństwie myślałam, iż to potwór, bo ciągle o nim źle gadała bez powodu. Teraz sama jestem na jego miejscu.

Ojczym był spokojny – nie kłóciliśmy się, trzymaliśmy dystans, ale jak trzeba było pomóc z zadaniem domowym, nigdy nie odmawiał. Nie był moim tatą, ale przynajmniej nie rzucał mięsem.

Gdy miałam trzynaście lat, urodził się Kacper. gwałtownie okazało się, iż jest chory. Mama z ojczymem biegali po lekarzach. Na początku było „jakoś to będzie”, ale z czasem diagnozy brzmiały coraz gorzej.

Najpierw mówili o opóźnieniu, potem wyszło coś poważniejszego – nieuleczalnego. Ojczym nie wytrzymał nerwowo, dostał zawału i po tygodniu w szpitalu odszedł. A moje życie zamieniło się w koszmar.

––––––––––

Rozumiem mamę. Miała pod górkę z dzieckiem, które albo wrzeszczało, albo rzucało się na ludzi. Ale gdy proponowano jej specjalny ośrodek, odmawiała – mówiła, iż to jej krzyż do niesienia.

Tylko iż sama nie dawała rady, więc połowa obowiązków spadła na mnie. Wracałam ze szkoły, mama szła do pracy, a ja zostawałam z Kacprem. Było ciężko, czasem obrzydliwie – takie dzieci nie zawsze panują nad sobą.

Nie miałam normalnego dzieciństwa. Szkoła, potem brat, a jak mama wróciła, siadałam do lekcji przy jego wrzaskach. Trzy razy proponowano jej pomoc ośrodka. Za każdym razem odmawiała – twierdziła, iż da radę. Tylko ja już nie dawałam. Po maturze spakowałam się i uciekłam, gdy oznajmiła, iż nie pójdę na studia, bo muszę zajmować się bratem.

––––––––––

Mieszkałam u koleżanki, znalazłam robotę, potem wynajęłam pokój. Studia odpadały – nie było mnie stać ani na dzienne, ani zaoczne.

Minęło prawie dziesięć lat. Nigdy nie wróciłam do domu, nie odzywam się do mamy. Gdy trochę stanęłam na nogi, próbowałam się z nią skontaktować. Myślałam, iż będę przesyłać kasę, jakoś pomóc. Ale dostałam w zamian potok nienawiści.

Wrzeszczała, iż ją zdradziłam, rzuciłam samą z chorym dzieckiem, a teraz udaję dobrą. Żądała, żebym wracała do domu. Przypomniały mi się wszystkie koszmary z dzieciństwa i zrobiło mi się słabo.

Powiedziałam, iż mogę pomóc finansowo, ale więcej nie dam rady. Mama zaczęła wyzywać i od tamtej pory milczymy. Teraz tylko co jakiś czas dostaję wściekłe SMS-y z nowych numerów. Już nie wierzę, iż kiedykolwiek się dogadamy.

––––––––––

Po tym, co mi napisała, nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Każdy wybiera swoje drogi. Ona wybrała, ja też. Ale za każdym razem, gdy dostaję taką wiadomość, czuję się, jakby ktoś przewracał mi wnętrzności.

Idź do oryginalnego materiału