Twenty One Pilots – The Clancy World Tour. Relacja z koncertu w Łodzi

popkulturowcy.pl 1 tydzień temu

So few, so proud, so emotional. Ta sentencja od lat towarzyszy fanom zespołu Twenty One Pilots, jednak w ostatnich latach ciężko mówić o nich jako o małej grupie. Dumna i emocjonalna? Jak najbardziej. Koncert duetu w łódzkiej Atlas Arenie ponownie udowodnił, iż więź zespołu ze słuchaczami jest gwarancją fenomenalnego show.

9 kwietnia całą Łódź zalała fala ludzi obklejonych czerwoną i żółtą taśmą klejącą. Niektórzy z nich mieli także charakterystyczne czapki; inni nosili kominiarki na ten sam wzór. Raz na jakiś czas mieszkańców mógł zaskoczyć widok biskupów w czerwonych pelerynach. Jest to stały element The Clancy World Tour, która trwa od zeszłego roku. Teraz trasa Twenty One Pilots w końcu zawitała do Europy, a jej trzecim przystankiem była Łódź. Dwie nasze reporterki miały okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu.


Zuza Graczyk


Był to mój drugi koncert zespołu. W tym roku nie walczyłam jednak o miejsce pod sceną, więc miałam okazję podziwiać imponującą kolejkę zawijającą się pod areną. Najwierniejsi fani ustawiali się w niej już na dwa dni przed wydarzeniem. Choć nie popieram tak długiego koczowania przed koncertem, to według doniesień kolejkowiczów wszystko przebiegało sprawnie i bez problemów. Oprócz fanowskiego systemu kontroli kolejki, team muzyków przygotował także specjalne opaski z numerkami, aby zadbać o komfort oczekujących na występ. Bransoletek było aż 500 i rozeszły się już we wczesnych godzinach porannych. Ja dotarłam na teren imprezy pół godziny przed otwarciem bramek i sprawnie zajęłam swoje miejsce na trybunach.

Twenty One Pilots w Łodzi // Facebook twenty one pilots

Support gwiazd wieczoru pojawił się na scenie punktualnie. Widownię rozgrzewał nowozelandzki zespół Balu Brigada, który zagrał solidną porcję alternatywnego popu. Bracia zaprezentowali choćby niewydany do tej pory kawałek, który zrobił na mnie największe wrażenie – zdecydowanie czekam na rozwój ich kariery. Po półgodzinnym występie przyszedł czas na dalsze oczekiwanie, a ostatnie minuty dłużyły się niemiłosiernie. Z minimalnym opóźnieniem w sali rozległo się what’s your ETA?, zapowiadające fanom, iż koncert rozpocznie się za dwie minuty. Zgodnie z zapowiedzią, niedługo później światła przygasły, a arenę wypełniły dźwięki Overcompensate i pisk widowni.

Sam koncert był mieszanką najnowszych utworów zespołu i nostalgii. Fani niechętnie przełknęli wieść o usunięciu z setlisty fragmentu ze starymi piosenkami. Addict With A Pen, Migraine, Forest i Fall Away zostały zastąpione pełnometrażowym wykonem utworu The Line, który został napisany do najnowszego sezonu Arcane. Niezmiennie pojawiły się jednak Car Radio i Holding On to You. Podczas pierwszej z nich wokalista magicznie pojawił się nad moją głową. Drugą również wykonał nad tłumem, podtrzymywany za nogi przez fanów. Ukłonem w stronę starszych fanów był także utwór Guns For Hands.

Zespół zagrał oczywiście wiele utworów z ich najnowszej płyty, a towarzyszyły im naprawdę interesujące aranżacje. Dostaliśmy m.in. Routines in the Night, podczas którego wokalista przechadzał się wzdłuż widowni. Nie zabrakło także ślubnego pochodu podczas Lavish czy duetu Tylera i Josha podczas Paladin Strait. Trzeba dodać, iż perkusista również wykonał część tej piosenki, stojąc na tłumie. Wszystko dzięki specjalnie przygotowanej platformie z okrojonym perkusyjnym setem, którą podtrzymywali fani. Najwięcej emocji wywołała jednak niespodzianka, którą zespół przygotował specjalnie na występ w Polsce.

Josh Dun w tłumie // Facebook twenty one pilots

W pewnym momencie Tyler Joseph przytoczył fanom rozmowę telefoniczną ze swoją mamą. Dzięki niej piosenkarz dowiedział się, iż wersja demo jednej z piosenek wydanej 10 lat temu trenduje na TikToku. Wokalista ogłosił więc, iż piosenka zostanie oficjalnie wydana. Co więcej, później tego samego wieczoru zespół zagrał Doubt – po raz pierwszy od 2016 roku. Moment ten prawdopodobnie przejdzie do historii fandomu, tak samo jak duet Tylera i młodej fanki Laury, która została zaproszona na scenę podczas Ride. Bariera językowa przyniosła niemało uśmiechu, jednak wystąpienie było naprawdę urocze.

W ubiegłą środę spędziłam na Atlas Arenie naprawdę magiczne chwile. Z perspektywy wieloletniej fanki ogromnie doceniam to, jak zespół nas zauważa. choćby koszulka wokalisty była nawiązaniem do akcji koncertowej, którą przygotowaliśmy 6 lat temu. Niesamowite jest to, jakim zaufaniem duet daży swoją publiczność; nietrudno jest sobie wyobrazić, czym może skończyć się wielokrotne wchodzenie w kilkutysięczny tłum. Niewątpliwie buduje to jednak jedyną w swoim rodzaju atmosferę. Koncerty Twenty One Pilots to przeżycie nie tylko dla największych fanów – każdy entuzjasta wydarzeń muzycznych doceni to, z jakim rozmachem budowane są ich wystąpienia.


Ania Baluta


Dla mnie z kolei był to pierwszy koncert zespołu, mimo iż ten na słuchawkach króluje niezmiennie od ponad dekady. Przy każdej poprzedniej wizycie grupy w Polsce na drodze piętrzyły się przeszkody i to wydarzenie przez lata wydawało się nieosiągalne. Kiedy więc czekając na pociąg do Łodzi, oklejona taśmą i z logo zespołu wymalowanym na dłoni, widziałam na dworcu innych fanów w czerwonych i żółtych taśmach, poczułam spełniające się marzenie.

Wiadomo, iż emocjonalne powiązania zawsze podbijają euforia takiego wieczoru, ale choćby mgiełka wzruszenia nie mogła przysłonić faktu, iż to był po prostu niezmiernie dobry koncert. Przeplatanie utworów z albumu Clancy ze starszymi piosenkami poprowadzone było mistrzowsko, a ilość nostalgii świetnie wymierzona. Z łatwością czuło się nastrój celebracji każdej ery Twenty One Pilots z osobna, w dużej mierze dzięki przemyślanym aranżacjom świateł i wizualiów za plecami zespołu. Chociaż na pewno przeniesienie skomplikowanego świata duetu na scenę stanowi organizacyjne wyzwanie, ponownie się to udało się.

Co tu więcej mówić – pięknie jest widzieć The Clique zgromadzone w jednym miejscu i czuć się w pełni częścią fandomu, który przeżywa swoje święto. Czy chciałabym spędzić jeszcze solidne kilka godzin na koncercie i usłyszeć wszystkie możliwe piosenki? Oczywiście! Ale po tak intensywnym i radosnym występie czuję jedynie satysfakcję, iż ukochany zespół również na żywo dowiódł, iż zasługuje na podziw. Dlatego do wciąż grających u mnie płyt dołącza demo Doubt, podrasowana czerwoną taśmą koszula wisi na widoku, a widząc na mieście ludzi ubranych w koszulki z trasy The Clancy World Tour, ponownie czuję radość.

Parafrazując od wielu lat powracające zdanie, które rozpala serca fanów – They are Twenty One Pilots and so are we.


Fot. główne: materiały prasowe

Idź do oryginalnego materiału