Trzy w jedno przedpołudnie czyli długi wpis

notatnikemigrantkihome.wordpress.com 1 tydzień temu

Ten tydzień to Narodowy Tydzień Bibliotek i o dziwo nasze biblioteki akurat teraz zdecydowały wstrzymanie działalności wprowadzając nowy system komputerowy. Jedna pozytywna rzecz, nie muszę oddawać książek przez miesiąc. Trochę ironicznie brzmi temat, który w tym roku wybrali bibliotekarze – „Przyciągnięci do biblioteki”.

Kilka zadanych pytań:

  • Jak biblioteka zmieniła twoje życie?
  • Kiedy zacząłeś korzystać z biblioteki?
  • Czy twoi rodzice zabierali cię do biblioteki,
    kiedy byłeś dzieckiem?
  • Co najbardziej lubisz w swojej bibliotece?

ad.1 – pierwsza niestety pogłębiła kompleks niższości. Mieszkalismy w kamienicy, w której na parterze była publiczna biblioteka. Bywałam tam często odbierając książki zamówione przez matulkę, i dziecinne dla siebie. Pierwsza cześć biblioteki miała regał dla dzieci/młodzieży, wybór mało powalający, a panie nie pozwalały mi wejść dwóch kroków dalej do “dorosłej” części. Ponadto panie były nadzwyczaj nieprzyjemne i wydawało mi się wtedy, iż cały czas spędzają na robieniu herbaty gotując wodę w wielkim czajniku. Nigdy niczego nie doradzały i wiecznie burczały zamiast odpowiadać. Nie pamiętam szkolnych bibliotek, pewnie ich nie było.

ad.2 – jak wspomniałam wcześniej, we wczesnym dzieciństwie.

ad.3 – matulka czytała mi/nam wieczorami i częściej chodziłyśmy do ksiegarni, ale miło wspominam wspólne wyprawy do uniwersyteckich bibliotek gdzie zakochałam się w sytemie katalogowym-szufladkowym.

ad.4 – przykro wyznać, ale nasza nowa, dzielnicowa biblioteka przytlumiła moją chęć bywania tam co tydzień. Jest ładna, przestrzenna, ale to centrum kulturalne na różnego typu wydarzenia, zupełnie bez bibliotecznego “ducha”.

Kontynuując odwiedzanie księgarni:

Wg website jedna blisko nas otwarta dzisiaj, wiec pojechałam na podany adres, który wskazywał, iż księgarnia jest w sklepie z antykami/rupieciami, w którym nie byłam lata całe. Przeszłam przez sklep trochę błądząc i nie znalazłam księgarni. Przy ladzie powiedziano mi, iż już ktoś o to samo pytał, ale u nich jej nie ma, natomiast jest stary książkowy autobus na zewnatrz, którego oczywiście nie zauważyłam, a parkowałam prawie obok. We wnętrzu autobusu dowiedziałam się, iż właścicielka zrezygnowala z wynajmu lokalu i w zamian kupuje nowy autobus. Jest to jak widać objazdowa księgarnia z książkami o, i autorstwa Afro-Amerykanów.

Kilka tygodni temu dowiedziałam się, iż po drugiej stronie tego antykowego sklepu jest nowa kawiarnia, którą oczywiście chciałam odwiedzić i dzisiaj była ku temu świetna okazja. Dawno nie byłam w tej okolicy i ze zdziwieniem odkryłam, iż obok zagospodarowano stare budynki przekształcając je na food market. Jest tu także kawiarnia, w której mają filizanki, ale nastawiona na wizytę w innej, nie skusiłam się na kupno kawy.

Z Google map wiedziałam, iż ta docelowa kawiarnia ma mały parking, więc nie ryzykując braku miejsca przeszłam przez duży trawnik i dosyć ruchliwą ulicę.

Miejsce urocze, znalazłam siedzące miejsce w głębokim fotelu, ale zapadłam się prawie do podłogi, więc zmieniłam na barowy kącik. Poszerzam moją paletę smakową i odważnie zamówiłam White Flat, której nie widziałam w odwiedzanych przez nas kawiarniach. Nie słodzę napoji, wiec pierwszy łyk był niesamowicie gorzki, ale słodki muffin załagodził smak.

Idź do oryginalnego materiału